Plakaty z reklamami wystawy Boltanskiego rozwieszone sa po calym miescie, w metrze, na ulicach…Kim jest ten artysta o polsko brzmiacym nazwisku ktoremu oddano do dyspozycji najwieksza i najpiekniejsza sale wystawowa w Paryzu, Grand Palais?
Autor:
Urodzil sie w 1944 roku, w czasie wojny, w rodzinie ukrywajaych sie Zydow. Jak sam podkresla, zostal poczety „pod podloga” . Rodzice przebywali osobno, ale od czasu do czasu organizowano im schadzki. Ojciec byl lekarzem, czlowiekiem wyksztalconym, ale trauma wojny zrobila swoje. Zycie jest niebezpieczne, pelne pulapek-mowil synowi i nie pozwalal sie myc, bo brud chroni przed chorobami. Christian Boltanski nie chodzil do szkoly, gdyz ojciec nie chcial, aby byl sam. I tak do 18 roku nigdy i nigdzie nie wychodzil sam, cala rodzina, prawie bez przerwy przebywala razem. Spali w jednym pokoju a gdy ojciec pracowal w szpitalu w Laennec, matka, on i jego brat czekali na niego w samochodzie. Wychowywal sie w ciaglym strachu, strachu przed obcymi, strachu przed smiercia i przed anonimowoscia...
Urodzil sie w 1944 roku, w czasie wojny, w rodzinie ukrywajaych sie Zydow. Jak sam podkresla, zostal poczety „pod podloga” . Rodzice przebywali osobno, ale od czasu do czasu organizowano im schadzki. Ojciec byl lekarzem, czlowiekiem wyksztalconym, ale trauma wojny zrobila swoje. Zycie jest niebezpieczne, pelne pulapek-mowil synowi i nie pozwalal sie myc, bo brud chroni przed chorobami. Christian Boltanski nie chodzil do szkoly, gdyz ojciec nie chcial, aby byl sam. I tak do 18 roku nigdy i nigdzie nie wychodzil sam, cala rodzina, prawie bez przerwy przebywala razem. Spali w jednym pokoju a gdy ojciec pracowal w szpitalu w Laennec, matka, on i jego brat czekali na niego w samochodzie. Wychowywal sie w ciaglym strachu, strachu przed obcymi, strachu przed smiercia i przed anonimowoscia...
Wystawa
Tytul: Personnes po francusku oznacza jednoczesnie „Osoby” albo „Nikt” . Mowi sie „il n'y a personne”-nie ma tu nikogo albo „Il y a une personne” – tu jest jedna osoba. A wiec o co tu chodzi?
Gdy wchodzimy do Grand Palais (ktorego kopula z flaga francuska kojarzy sie z Paryzem niewiele mniej niz wieza Eiffla) stajemy przed murem. Mur zbudowany jest z dziesiatek zardzewialych, ponumerowanych pudeleczek. Co zawieraja? To co kazdy z nas chowa w malych pudeleczkach, resztki wspomnien, papierki, pamiatki. Gdy wchodzimy do wnetrza ogromnej sali wystawowej rozposciera sie przed nami krajobraz regularnie postawionych metalowych slupow, ograniczajcych male poletka. Na poletkach tych leza ubrania- uzywane, pogniecione, mocno znoszone. Wnetrze hali wypelnia ogromna gora ubran, nad ktorymi pracuje ustawiony nad gora dzwig. Zatrzymuje szczypce nad ubraniami, podnosi je...i wypuszcza. Na zyczenie arytysty sala nie jest ogrzewana. Jest w niej zimno...i slychac dudniacy, przeszywajacy halas bicia ludzkiego serca.
W drugim koncu sali kazdy odwiedzajacy wystawe moze nagrac bicie swojego serca i oddac je do banku. „ Jak zachowac zycie”-to pytanie, ktore postawil sobie Boltanski. Jak sprawic- aby nie bylo ono anonimowe, aby odglos bicia serca po nas pozostal, tak jak kiedys zdjecia w albumie rodzinnym? W tym celu, na japonskiej wyspie Boltanski zorganizowal bank nagran serc, ktore bija. Nagral juz 15 tys. serc.
I jeszcze jedno. Niektorzy porownuja Boltanskiego do Fausta, gdyz od stycznia tego roku, jego zycie, wszystko to, co bedzie sie dzialo w jego pracowni jest filmowane i odtwarzane w Tasmani, w jaskini bogatego autralijskiego kolekcjonera. Prawa do krecenia swojego zycia Boltanski sprzedal dosmiertnie, ale pod warunkiem, ze materialy krecone w jego podparyskiej pracowni zostana wykorzystane dopiero po jego smierci. I za to dostaje comiesieczne wynagrodzenie” Cena zostala ustalona z gory a raty rozlozone na osiem lat w platnosciach comiesiecznych, a wiec jesli umre wczesniej, to bedzie to dobry biznes dla niego, ale jesli bede zyc dluzej...a mam taka nadzieje...
Artysta w instalacji pokazanej w Grand Palais zwraca sie do kazdego z nas, z odmienna wyobraznia, doswiadczeniami, nie bede wiec probowac wyjasniac. Trzeba zobaczyc.