foto

foto

środa, 29 stycznia 2014

Polscy projektanci w paryskim " Lieu du design"

Droga z placu Bastylii do placu Narodów prowadzi  jedną z najstarszych ulic Paryża-Faubourgiem St. Antoine'a. Po obu jej stronach, rozciągała się niegdyś  dzielnica pełna ukrytych w podwórzach warsztatów rzemieślniczych, małych fabryczek i sklepików. Już od wielu lat zmienił się tu klimat, warsztaty zastąpiły bary, butiki i restauracje, ale nadal można odnaleźć w podwórzach ślady tego, co stanowiło niegdyś jej specyfikę -  produkcja  mebli. 


Gdy wchodzi się w bramę pod numerem 74, dostrzec można w głębi podwórza wysoki, liczący 34 metry komin. 
To podwórze, a właściwie podwórzec nosi nazwę "burgundzkiego" i zostało zbudowane w połowie XIX wieku przez, być może jakiegoś przodka obecnego prezydenta, handlarza drewnem, Charlesa-Augusta Hollande’a. W podwórzu mieściły się pracownie stolarskie,  do których energii dostarczały maszyny parowe wyprowadzające dym, tym właśnie ogromnym kominem. Później, w posiadanie podwórza burgundzkiego wszedł fabrykant mebli Krieger. Nie przypadkiem więc, to właśnie miejsce zostało wybrane przed kilkoma laty na francuski ośrodek wzornictwa przemysłowego. To był w przeszłości i jest nadal centrum francuskiego wzornictwa, wystarczy przejść się po podwórzu, pozaglądać przez okna pracowni. Po lewej stronie mieści się przestrzeń wystawiennicza i to tam znajdziemy to, „co ostatnio we francuskim wzornictwie piszczy”

W dniach 24-28 stycznia trwała tam wystawa wzornictwa przemysłowego "Meet my project", w której wzięli udział polscy „wschodzący” designerzy. Jak zapowiedziano w wydanej z tej okazji broszurce, to Ci najlepsi. Podam więc może, zanim przejdę do konkretów, ich nazwiska-bo chyba trzeba je zapamiętać. Otóż są to: Agnieszka Bar, Aleksandra Gaca, Bartek Mejor, Jan Kochański, Maria Jeglińska, Monika Patuszyńska, Monomoka, Ola Mirecka, Paweł Jasiewicz, Przemek Ostaszewski i Tabanda.

Co pokazali, a przede wszystkich co mi się najbardziej spodobało? (choć mój głos nie ma przecież żadnego znaczenia-należałoby raczej zapytać, którym projektem zainteresowali się producenci!)
Pierwszym projektem, który rzuca się w oczy to tkanina, trójwymiarowa, ciężka w wyglądzie ale piękna zarazem. Ponoć znakomicie absorbuje hałas. Może być wykorzystywane zarówno w dekoracji wnętrz jak i w architekturze.  Artystka, Aleksandra Gaca, mieszka w Holandii, tam ma własną pracownię. Zdobyła już międzynarodowe uznanie pracując m. in. dla Hermesa w Chinach. ma już na swoim koncie wiele  nagród w Polsce i na świecie.



Drugim projektem, który wpadł mi w oko, to niezwykle oryginalne wazony Marii
Jeglińskiej. Zawsze zastanawiałam się co robić ze zbyt długimi kwiatami a tu ktoś znalazł rozwiązanie! Ponadto, rodzaj kratki, z której są zbudowane daje im tę lekkość jakiej nie mają inne wazony. Artystka urodzona we Francji, ukończyła prestiżową szkołę designu przemysłowego w Lozannie (ECAL) a obecnie ma pracownię w Londynie. Projektuje dla Ligne Roset, Cinny, DesignMarketo, porcelany Kristoff.


A oto prace pozostałych projektantów. Podejrzewam, że o każdej z nich autor mógłby opowiadać godzinami- są proste, ale tylko pozornie, bo były przedmiotem wieloletnich studiów! Tak przynajmniej wynika z broszurki. Biografie artystów są naprawdę imponujące-najlepsze szkoły w Europie i na świecie, nagrody, wystawy a przede wszystkim współpraca z wieloma znanymi firmami. Każdy, kto brał udział w tej wystawie "Meet my project" ma już na swoim koncie imponujący dorobek. A więc co jeszcze pokazano... 



Ola Mirecka jest z Warszawy, studiowała design i architekturę w ASP. Brała udział w projekcie wymiany artystów pomiędzy Polską i Norwegią i w ramach tego projektu stworzyła swoje pierwsze przedmioty użytkowe. Projektowała dla polskiego producenta mebli VOX oraz studiowała w Royal College od Art. Na wystawie zaprezentowała ręcznie robione "kapeluszowe" filiżanki...



Bartek Mejor jest też w Warszawy, ale studiował ceramikę w londyńskich Bath School od Art and Design oraz w Royal College of Art. Współpracuje od 2008 roku z portugalską firmą ceramiczną Vista Allegre-projektuje wazy i misy, wszystkie z "ciasteczkowej" porcelany.





Ten stolik zaprojektował też warszawiak, Jan Kochański. Studiował architekturę wnętrz w Warszawie oraz design przemysłowy na Politechnice w Mediolanie. Za swoje prace zebrał wiele nagród międzynarodowych. Proces kreacji poprzedzony jest analizą funkcjonalną a następnie budowaniem modeli fizycznie i cyfrowo. Fascynuje go najbardziej proces wymyślania i tworzenia nowych rzeczy. Jego projekty powinny posiadać wysoką wartość funkcjonalną i estetyczną.


I wreszcie Przemek Ostaszewski i jego półka"The Herd" Artysta przywiązuje ogromną wagę do prostoty, każda rzecz jest przemyślana, a piękno-jak twierdzi- leży w tym, co autentyczne. Absolwent warszawskiej ASP, projektuje od lat dla wielu firm takich jak Coca-Cola, Alter Art czy Narodowy Instytut Audiowizualny. Brał udział w wielu wystawach międzynarodowych. 

To niestety nie są wszystkie prace,  było jeszcze kilka innych, które zwracały uwagę. Pozostaje życzyć polskim projektantom powodzenia i oby częściej pokazywali się w Paryżu!

sobota, 11 stycznia 2014

Fotel Moliera


W tym mieście bezustannie coś się dzieje, wystarczy wychylić nosa z domu. Wybrałam się wczoraj po bilety na Dom Juana, który grany jest obecnie w przesławnej Komedii Francuskiej. I co widzę? Czterech panów mocujących się z wydostaniem na ulicę gigantycznych rozmiarów fotela. Czy już wiecie o jaki fotel chodzi? Oczywiście o słynny fotel Moliera, który z okazji rocznicy urodzin mistrza komedii francuskiej postanowiono zaprezentować przez tydzień, przed teatrem, przechodniom.

Fotel ten ma swoją długą historię, choć wystawiony rekwizyt to jedynie powiększona dwukrotnie kopia oryginału. 10 lutego 1673 roku, ciężko chory już Molier wystawił w Teatrze Pałacu Królewskiego  niezwykle pogodną komedię, który miała od niego oddalić myśli o śmierci „Chorego z urojenia“. Był to jeszcze jeden spektakl „ku chwale” Króla-Słońce, wyposażony w prolog z intermediami śpiewanymi przez pasterzy. Gdy podniosła się kurtyna, Molier grający Argana, w znakomitym makijażu ukrywającym jego zły stan zdrowia, siedział w owym fotelu, w bonżurce i czapce na głowie rozprawiając na temat lekarstw przepisanych mu przez aptekarza. Tydzień później, 17 lutego, w ostatniej scenie spektaklu słynny aktor dostał ataku kaszlu i zmarł kilka godzin później. Po miesiącu komedia Moliera została wznowiona, a na fotelu, w pierwszej scenie, siedział już nowy aktor grający Argana.

Z czasem, prawo do zasiadania na tym fotelu zostało zarezerwowane dla najlepszych aktorów, to było miejsce honorowe. Fotel ten znalazł się również na scenie, gdy zainaugurowano teatr Odeon w 1782 roku. Obchodzono się z nim jak z teatralną relikwią, mimo, iż nadal był wykorzystywany jako rekwizyt teatralny i to nie tylko w „Chorym z urojenia“. Podczas inwentaryzacji zapisywano go jako „fotel Moliera pokryty czarną skórą“. W 1879 roku zrobiono jego kopię i to już tylko kopia „grała“ na scenie. Fotel wystawiany jest corocznie na widok publiczny jedynie na urodziny mistrza, które przypadają 15 stycznia, w najbliższą środę ale już od wczoraj Paryżanie mogą go oglądać przed Komedią Francuską ukryty przed deszczem w ogromnych rozmiarów witrynie.



Jeszcze tylko kilka centymetrów, uwaga...


Jest! już  w całej swej okazałości!