foto

foto

sobota, 4 września 2010

Stare przewodniki i nowe technologie

Znajoma wreczyla mi ostatnio, ponoc rewelacyjny, „Przewodnik po Paryzu”. Napisany co prawda dosc dawno, bo ponad pietnascie lata temu, ale za to przez kogo! Autorami owego dzielka sa Ludwik Lewin i Ludwik Stomma-intelektualisci znakomicie znajacy Francje i Paryz. Jeden z autorow skadinad we Francji od trzydziestu juz lat zamieszkuje. Ponadto przewodnik nosil intrygujacy podtytul „Paryz cieni i smakow”-zanosilo sie wiec na  pasjonujaca lekture. Ksiazka zostala pomyslana w formie dwunastu spacerow, wlasciwie po wszystkich najbardziej turystycznych zakatkach miasta. 

Ksiazke przeczytalam w calosci i jedno jest pewne, Autorzy  niewatpliwie sa erudytami i wiedza dziela sie z czytelnikami z wyrazna satysfakcja. Jest to kompendium dat, nazwisk, opowiastek.  Polski Paryz zostal jak mi sie zdaje wyraznie pominiety, O zasluzonym dla emigracji kosciele Wniebowziecia NMP mowia wprost, ze lepiej omijac, gdyz klientela tego miejsca jest zblizona do tej, ktora mozna spotkac w Pruszkowie,” jesli jest tam oczywiscie sklep monopolowy”- "tu i owdzie wala sie butelka po wodce"...-pisza w przewodniku. Nawet wyspa sw. Ludwika  i hotel Lambert nie budza u autorow specjalnego zainteresowania,  a miejsce spotkan Wielkiej Emigracji zostaje potraktowane jako „pelny model polskiego piekla“. Opuszczajac wyspe „z ulga przechodzimy przez most”-pisza autorzy polskiego przewodnika po Paryzu. Troche mi bylo przykro i glupio, ze autorzy tak zle rozprawiaja sie z rodakami, ale przepraszam, rozpedzilam sie...Mialo byc nie o tym.

Ksiazke przeczytalam w calosci, ale chcac sprawdzic uzytecznosc owego przewodnika, wybralam sie dzis rano na "spacer drugi" - trase cmentarzy i Monmartru. Rozpoczyna sie on na placu Clichy, ale autorzy proponuja, aby zajrzec  do polozonego niedalego, przy Porte de Clichy, cmentarza Batignolle.

Zgodnie z sugestia autorow dotarlismy wiec  RER-em C do Porte de Clichy. Byc moze wyszlismy nie tym wyjsciem co trzeba, ale zadnej informacji, gdzie znajduje sie ten „nadobowiazkowy cmentarz” nie znalezlismy. Poszukiwania z bladzeniem po okolicznych uliczkach nie zakonczylyby sie powodzeniem gdyby nie Iphone i wyszukiwarka Google z polaczeniem internetowym. Pewnie jeszcze latwiej byloby nam to miejsce znalezc, gdybysmy mieli odpowiednia do tego aplikacje...Nie wiem natomiast jak moze sobie w takiej sytuacji poradzic turysta z Polski, bez znajomosci miasta, jezyka francuskiego czy tez Iphone'a!

Droga prowadzaca na cmentarz okazala sie tak brudna, obskurna i wypelniona czarnoskorymi handlarzami,  ze kilkakrotnie mialam zamiar  zrezygnowac z wyprawy. Wreszcie dotarlismy. Lewin i Stomma zasugerowali,  ze mamy szukac grobow Verlaine’a, Bretona i Blaise’a Cendrars’a. Podali nawet w wypadku dwoch ostatnich odpowiednie namiary na kwatery, ale widac ich wskazowki okazaly sie malo precyzyjne. Po godznie szukania, wyraznie zdesperowani,  podeszlismy do budki z osoba pilnujaca cmentarza, ktora dosc dlugo zaczela nam objasniac, gdzie tak naprawde znajduja sie groby. Starczylo nam sily na powrot do Verlaine’a, ale na dwoch pozostach pisarzy francuskich juz nie...innym razem.

Tym razem mielismy w programie, zgodnie ze „spacerem numer 2” zwiedzanie drugiego cmentarza, tego na Monmartrze. Perspektywa bladzenia po drugim cmenatarzu tego samego dnia okazala sie jednak malo atrakcyjna....przeszlismy w strone Moulin Rouge czytajac w pospiechu opowiesci o Janu Styce dochodzac powoli do placu Pigalle. O placu Pigalle bylo malo w przewodniku, poza cytatem  ze „Stawki wiekszej niz zycie”... i opowiescia  o panujacym na poczatku wieku w tej okolicy epidemii syfilisu.
Przy okazji nastepnego przystanku przewidzianego w przewodniku, w okolicach rue de Martyrs, nalezalo sie mocno skupic, zeby wczytac sie opowiesci o postaciach nic nie mowiacych  polskiemu czytelnikowi.  Gdy weszlismy na ulice des Abesses i mialam po raz kolejny przeczytac o historiach zycia mieszkancow kazdej z kamienic, po prostu schowalam przewodnik do torby, zeby go juz wiecej go nie wyjmowac

I wtedy poczulam zapach ulicy, dostrzeglam dziesiatki bajecznych, malowniczych sklepikow, barow i restauracyjek. Starodawne mlyny, artystow sprzedajacych na ulicy swoje obrazy i rzezby. Dostrzeglam artystycznie ubrane  mlode francuski zamieszkujace Monmartre i ten cudowny klimat niepowtarzalnego miejsca na swiecie. Usiedlismy w jednej z najbardziej malowniczych restauracji, zamowilam sobie zupe cebulowa (wysmienita!) i tak spedzilam reszte popoludnia.A pozniej popedzilismy do znajomego antykwariatu, aby wrocic objuczena nowymi zakupami do domu.

Nie wiem, czy zajrze jeszcze do przewodnika, zbyt wiele dat, zbyt wiele informacji, tak jakby jego autorzy nigdy nie wyjezdzali z Warszawy i pisali go na podstawie erudycyjnych przewodnikow francuskich gdzie jestesmy faszerowani nie pierwszej swiezosci historiami, niestrawna i czasem po prostu trudna do przelkniecia papka. A moze to wada wszystkich przewodnikow? Moze w zmieniajacym sie swiecie potrzeba nam innej  informacji? Moze chcielibysmy wiedziec wiecej o dzisiejszym Monmartrze, dzisiejszym Paryzu i jego mieszkancach, ich zyciu, pasjach i przeczytac to niekoniecznie w opaslym przewodniku ale na przyklad na blogu, z aktualnymi zdjeciami czy tez filmami wideo?

Od jakiegos czasu moim przewodnikiem sa znajome blogowiczki. Podrozuje sie z nimi duzo piekniej i ciekawiej niz z opaslymi tomami. Towarzysza tym wpisom zdjecia, ale jakas taka goraczka chwili, nastroj miejsca.  Taka podroz po Petersburgu odbylam niedawno z Magamara, po Francji podrozowalam ostatnio z Czara. I jesli przyjdzie mi te miejsca kiedys odwiedzic osobiscie, to zajrze do blogow, a nie do przewodnikow.

1 komentarz:

  1. Anonimowy12.7.11

    Cmentarza Batignolle nie zwiedzilam ale Montmartre i St Vincent - tak. I nie zaluje, znalazlam tam grob Slowackiego, nie tak znow opuszczonego, jak czytalam w jakims artykule. Autor ubolewal, ze ze wzgledu na to, ze po przeniesieniu ciala (a wlasciwie juz prochow - ponoc tylko czaszka sie zachowala i... skarpeta) polonia francuska przestala dbac o grob Wieszcza. Otoz nie - nie jest tak masowo odwiedzany, jak grob Szopena ale nie jest tak zle. Cmentarz jest nieduzy - taki miniaturowy Pere la Chaise. Pochowani tu sa naprawde wielcy ludzie - bracia Goncourt; bracia Ampère; Foucault; Berlioz; Zola; Heine; Dumas syn;Stendhal; Degas (de Gas); Nizynski; Dalida; Dama Kameliowa (to nie zart - Alphonsine Plessis), oraz tworczyni kankana - Louise Weber; znalezc tez mozna wiele polskich grobowcow. Natomiast na malenkim Cm. St. Vincent pochowany jest Maurice Utrillo.
    Szkoda, ze ten przewodnik Ci sie nie przydal, bardzo sobie cenie styl i wiedze Stommy i nieco sie zdziwilam - ale wszystko jest mozliwe na tym najpiekniejszym ze swiatow ;)
    Pozdrawiam, Irez

    OdpowiedzUsuń