Nie wiem czy jest ktos inny we Francji, kto uosabia bardziej niz Inès de Fressange francuski szyk i elegancje. Jest jedna z najslynniejszych modelek w historii mody, swego czasu byla egeria Karla Lagerfelda i „twarza” Chanela, to wlasnie na niej wzorowano rzezbe nowoczesnej „Marianny”-symbolu Francji zdobiacego kazde merostwo. A ostatnio modelka siegnela po pioro. "La Parisienne", to znakomity podrecznik francuskiego stylu i kompedium wiedzy o Paryzu jakiego nie znalam. Tak wiec, choc nie jestem fanatykiem mody, „Paryzanke” polknelam w jeden wieczor, niczym pasjonujaca lekture, moim zdaniem niezbedna do zrozumienia francuskiej ulicy, wydluzonych sylwetek pieknych paryzanek odzianych zawsze z elegancja. Ksiazka odkrywa rabka owej wiedzy tajemnej. Jak one to robia? Okazuje sie, ze nie jest to wcale takie trudne, wystarczy sie trzymac kilku bardzo prostych zasad.
A wiec do rzeczy! Jak nalezy sie „po parysku” ubierac, meblowac, zyc, jesc, wygladac... Nie jestem w stanie strescic 250 stron ksiazki, ale ujawnie kilka absolutnie rewelacyjnych porad i sekretow ktore moga sie przydac bez wzgledu na to gdzie sie znajdujemy, w Warszawie, Pciumiu Dolnym czy w Nowym Jorku. Gdyz nie trzeba miec wielkiego budzetu, zeby z porad speca od mody skorzystac. Gwaratuje tez, ze dostosowanie sie do jej porad, to milowy krok w strone prawdziwej elegancji i wlasnego stylu. Niekoniecznie trzeba sie urodzic w okolicach wiezy Eiffla, aby miec paryski styl -twierdzi Ines de Fressange, ktora pochodzi z poludnia Francji.-
Tak czy inaczej, trzeba czuc sie „rocky” to znaczy, na luzie i nikogo nie udawac, ani nowobogackiej mieszczki ani biurowej sekretarki ani tym bardziej jakiejkolwiek celebrytki. Trzeba sie po prostu moda bawic!
A wiec jak zostac prawdziwa Paryzanka? Zaczne chyba od porady, ktora wydaje mi sie najwazniejsza, choc moze nie najlatwiejasza do zrozumienia a wiec - unikanie schematow i latwych rozwiazan, stereotypow, ze cos pasuje z czyms, a cos nie pasuje, zadnych garniturkow i kostiumikow -trzeba mieszac! Laczyc ze soba style , rzeczy tanie i drogie, proste i ekstrawaganckie i tak na przyklad elegancka torbe i zwykly t-shirt. Nigdy nie kupowac bluzki w tym samym sklepie co spodnicy. Szukac zestawien zaskakujacych. Druga wazna zasada prawdziwej paryzanki to zrezygnowanie ze wszystkiego, co sie swieci, czyli jak to sie mowi po francusku tzw.„bling-blingu” wystawnej, swiecacej bizuterii czy tez krzykliwych t-shirtow z napisami etc..
Prawdziwa Paryzanka, wbrew stereotypom nie ubiera sie u Diora, i to nie tylko dlatego, ze nie ma na to pieniedzy, ale przede wszystkim dlatego, ze szuka nowych, oryginalnych, tanich egzemplarzy pochodzacych od dopiero co wschodzacych projektantow. Kupuje zawsze rzeczy o dobrej jakosci, niekoniecznie drogie , raczej tanie. W Paryzu zdaniem Paryzanki mozna znalezc mnostwo fajnych rzeczy w takich sklepach jak Monoprix czy Uniqlo (potwierdzam!) Tylko od czasu do czasu, szaleje i kupuje jakis drozszy, modny dodatek: torbe, buty, pasek...
To, co na sobie nosi musi byc wygodne, nie za obcisle, nie za krotkie, nie za ciasne, nie za wysokie-ma sie w tym po prostu dobrze czuc! Paryzanka ma w nosie dyktature mody-ubiera sie tak jak jej sie podoba.
Wazna zasada przestrzegana przez Paryzanke: nigdy nie kupuje czegos, czego nie ma zamiaru natychmiast zalozyc, nie kupuje ubran zachwycajac sie nimi tak jak dzielami sztuki (ale piekne!), majac swiadomosc, ze akurat ona bedzie w tym czyms bedzie wygladala chyba nie najlepiej!
Przechodze teraz do „dziesieciu przykazan” (nie bierzcie ich do konca na powaznie!) na temat jak stworzyc paryski styl ubierania sie. A wiec w kolejnosci:
- do dzinsow tylko piekne, ozdobne sandalki-nigdy trampki!
-do waskiej spodniczki, tylko balerinki (plaskie buciki), nigdy na obcasie (caly Paryz chodzi w takich balerinkach-absolutne szalenstwo) -sweterek z ozdobkami-tylko do meskich spodni
-diamentowy naszyjnik najlepiej do szortow!
-wieczorna sukienke i najskromniejsze na swiecie buciki (znow balerynki?)
-perlowy naszyjnik i rockowy t-shirt
-muslinowana sukienke i kozaczki w stylu Harley Davidsona
-smokingowa marynarke i trampki
-wieczorowa sukienke i wiklinowy koszyk...
I to jest wlasnie paryski styl! Obserwowalam dzis paryska ulice i zauwazylam, ze dziewczyny wlasnie tak sie ubieraja. Eleganckie buciki do dzinsow wygladaly rzeczywiscie duzo lepiej niz zwykle trampki, nawet Conversy!
Oczywiscie wszystkich tych rad nie nalezy traktowac w sensie doslownym, Paryzance chodzi raczej o pokazanie jak lamac konwencje, zbijac z tropu, szokowac, mieszac w glowach, zaskakiwac nasze otoczenie wygladem. A jednoczesnie stwarzac cos indywidualnego, niepowtarzalnego...
Inès de Fressange podaje rowniez z czego sklada sie garderoba prawdziwej Paryzanki, wiec chyba wymienie te obowiazkowe szesc elementow ktore znajduja sie w jej szafie.
Pierwszy z nich to meska marynarka, zdaje sie, ze wprowadzona do damskiej garderoby po raz pierwszy przez Yves Saint Laurenta, najlepiej rodzaj smokingu, ale zwiazanego w pasie waskim paskiem, z podniesionymi mankietami. A co nosi sie pod spodem? Na przyklad biala koszule, albo koronkowy top, koniecznie dopasowany. Na drugim miejscu znalazl sie slynny „barberry” czyli plaszcz-trencz, podrabiany wlasciwie przez wszystkie juz dzisiaj marki. Na trzecim-granatowy sweterek w V, niby banalny, klasyczny ale noszony z bialymi dzinsami bedzie elegancki a z czarnymi...to styl Yves Saint Laurenta, jesli dorzuci sie bransoletki, buciki z obcasami...
Wreszcie t-shirt, podkoszulek najbardziej banalny z mozliwych, ale uwaga-dobrej jakosci i w spokojnych, stonowanych kolorach, zadnych czerwieni, pomaranczy etc. najlepiej nosi sie go do smokingowej marynarki. I wrescie, niezwykle wazna „mala czarna” seksowna i elegancka, ktora bedzie nam przypominac Edith Piaf i Annie Magnani. I wreszcie dzinsy, ktorych w szafie paryzanka ma kilka par, na kazda okazje, oczywiscie „rurkowate”. I ostatni rekwizyt, krotka skorzana kurteczka, aby zlamac troszke zbyt konwencjonalny wyglad, elegancka i rockowa noszona z perelkami, obcisla, przylegajaca do ciala...
Wiecej sekretow paryskiej elegancji nie bede zdradzac, zainteresowanych odsylam do ksiazki powiem tylko o czym jeszcze mozna przeczytac a wiec: o kupowaniu butow i jakich, bizuterii, torebek i setki rewelacyjnych adresow, pod ktorymi mozna wyszperac niedroga sukienke, ale takze urzadzic wnetrze (z paryska elegancja) , dobrze zjesc, potanczyc i posluchac muzyki. Przyznam sie, ze spedzilam weekend, bladzac po miescie i szukajac podanych przez nia adresow, w wiekszosci, zupelnie mi nieznanych. Ale prosze sie nie smucic, beda one tematami moich kolejnych wpisow...I jeszcze jedno, pierwszy raz w zyciu przeczytalam ksiazke o modzie, wiec z gory prosze o wybaczenie tych, ktorym moj entuzjazm wydaje sie naiwny. Inès de fressange to nie tylko modelka, i dlatego poswiecilam jej ten wpis.