foto

foto

niedziela, 24 października 2010

Wokol Jean-Michel Basquiata




Dowiedzialam sie wczoraj, ze Agnieszka Morawinska obejmie dyrekcje Muzeum Narodowego w Warszawie. Jest to osoba zrownowazona, powsciagliwa i na pewno jej pomysly nie wywolaja skandalu zgotowanego Muzeum na poczatku tego roku przez jej ustepujacego poprzednika, Piotra Piotrowskiego  wystawa „Ars Homo Erotica”. Bedzie wiec nobliwie, powaznie i bez egzaltacji- po polsku.  Szkoda, bo marnuje sie szansa, aby cos nareszcie zaczelo sie dziac w naszej nudnej Narodowej Instytucji.
Ale dlaczego o tym pisze? Poniewaz panstwowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej miasta Paryza, odwiedzane od lat przez energicznych emerytow  i zagubionych turystow wylansowalo ostatnio dwie znakomite wystawy i nagle, przed kasami nobliwego muzeum pojawily sie tlumy, az nie moglam uwierzyc wlasnym oczom! Kolejki i tlumy takie same jak na Moneta i Yves Saint Laurenta!
Najpierw wybuchl skandal wokol zakazania wstepu nieletnim na retrospektywe prac Larry Clarka, o ktorej juz tu pisalam. Skandal dobrze widocznie zrobil artyscie. A przed kilkoma dniami otwarto imponujaca wystawe prac Jean-Michel Basquiata. Jesli ktos o nim wczesniej nie slyszal, to wcale sie nie zdziwie, ja tez go wczesniej nie znalam. Dzis uwazam za jednego z najwazniejszych artystow konca XX wieku.

Ogladajac wystawe, wyobrazalam sobie Brooklyn, w ktorym wychowal sie Basquiat,  lata siedemdziesiate. Ameryke marzen, pachnaca dobrobytem, kolorowa, odurzajaca zgielkiem silnikow ciezarowek, pnacymi sie w gore szklanymi wysokosciowcami, piekaca w oczy kolorami stacji benzynowych, wozow strazackich, kamizelek smieciarzy i reklam McDonalda. Basquiat wyrasta z takiej Ameryki. Aby zrozumiec jego sztuke trzeba jeszcze dodac, ze jest pol Portorykanczykiem i pol Haitanczykiem, ma inna energie niz biali Amerykanie o europejskim rodowodzie.




Zaczyna malowac majac 3-4 lata. Gdy lezy w szpitalu po wypadku w wieku lat siedmiu, matka daje mu w prezencie ksiazke o anatomii dla studentow medycyny. Ponoc nie rozstanie sie z nia do konca zycia i bedzie ona niespozytym zrodlem inspiracji. Ponadto prowadza go po galeriach sztuki, Momi-ie. W liceum poznaje mlodych ludzi malujacych graffiti, wyprowadza sie tez z domu. Rysuje sprayem na scianach domow, wszedzie. Tworzy wlasny podpis SAMO© co znaczy „same old shit” –stale to samo gowno. 

Lower Manhattan pokryty jest jego tworczoscia „Koniec religii, ktora pierze mozg, polityki, ktora wiedzie do nikad i filozofii stwarzajacej pozory”-pisza na scianach. W dzielnicy, w ktorej mieszka sama biedota, gdzie gangi walcza o wplywy, gdzie niebezpieczenstwo czai sie za kazdym rogiem,  Basquiat utrzymuje sie sprzedajac  t-shirty i kartki pocztowe, ktore sam maluje na ulicy. 


 



 

Wreszcie nadchodzi czas na muzyke. Z przyjaciolmi zaklada grupe rockowa Gray, ale przygoda trwa krotko, zaledwie rok a pozniej pochlania go juz calkowiciemalarstwo. Pierwszy wernisaz odbywa sie w 1980 roku, w artystycznym squacie na 42 ulicy. Basquiat ma zaledwie 20 lat. Wystawiaja razem z nim inni artysci malujacy graffiti.
Sukces? Po wystawie „New York/New Wave w PS1 w 1981 roku. Dostrzega go tam wlasciciel galerii z Zurychu, Bruno Bischofberger, ktory odegra kluczowa role w jego karierze. Po tej wystawie otwieraja sie przed nim drzwi prestizowych galerii, w Los Angeles, w Nowym Jorku. Swietnie tez pisza o nim krytycy.
W 1982 roku Bischofberger zabiera go do Factory Warhola. W kilka godzin po spotkaniu Basquiat wysyla mu ich wspolny portret-Warhol jest zachwycony.
Niedlugo potem zaczyna sie nim interesowac kolekcjoner z Bazylei, Ernst Beyeler i wystawia w 1983 roku. Pozniej trafia na prestizowe biennale w Whitney...Jego portret na okladce zamieszcza New York Times.
W swoich pracach miesza referencje: komiksy i serie telewizyje, odwoluje sie do malarzy takich jak Matisse i Dubuffet, pracuje na lodowkach i kawalkach drewna, drzwiach i fragmentach plotna. Inspiruje sie afrykanska sztuka prymitywna, ktora jak twierdzi „jest w nim gdzies w srodku”. W 1988 roku miesza heroine i kokaine. Umiera z przedawkowania w wieku 28 lat.
W jego obrazach jest niezwykla energia i moc. Zachwyca ostra kolorystyka, genialne wyczucie kompozycji, precyzja detali. Obawiam sie, ze wszystko to, co zobacze po Basquiacie bedzie juz mdle i pozbawione pasji.



Caly ostatni tydzien mialam u siebie gosci z dwojka malych dzieci, cztery i siedem lat. Dalam im farby i obserwowalam to, co zaczeli malowac. Chlopczyk dopiero stawial pierwsze kroki w szkole, a wiec wyobraznie mial jeszcze nieskazona, fantazjowal mieszajac kolory. Ale stala nad nim matka komentujac, aby jednak nie malowal misia na pomaranczowo, bo przeciez mis musi byc brazowy. Dziewczynka, od czterech lat w szkole nie miala juz trudnosci z narysowaniem rutynowych kwiatkow i sloneczka-„nie wychodzac poza linijke”-jak przestrzegala ja przez caly czas rysowania matka. „Dziecku potrzebna jest struktura”-mowila...Szkoda, ze nie miala czasu zobaczyc Basquiata, zamiast niego wybrala Disneyland...
W ktorym momencie zycia decyduje sie ze stajemy sie osobami kreatywnymi , pelnymi albo zastraszonymi ksiegowymi, pracowicie podliczajacymi czarne cyferki? Czy decydujemy sie na to sami, czy tez ma na to wplyw srodowisko?  Kto? To pytanie nie przestaje mnie opuszczac.

7 komentarzy:

  1. A może prawdziwy talent po prostu nie da się "ustrukturyzować"?
    Mnie natomiast nie daje spokoju pytanie - co Basquiat zostawiłby po sobie, gdyby jednak nie przedawkowałby w tak młodym wieku? Jakby wyglądała jego dalsza ścieżka artystyczna? Jakie dzieła tworzyłby już jako np. staruszek? Czy dalej byłby takie pełne krzyku i buntu?
    Szkoda, że te pytania pozostają otwarte...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za świetny wpis, może w tym tygodniu uda mi się na wystawę wybrać! Do Basquiata mam wielki sentyment od czasu 'kultowego' swego czasu (1997r.) wśród moich znajomych filmu 'Basquiat' Juliana Schnabela, po którym wszyscy przez jakiś czas mieliśmy na punkcie Basquiata świra (to uzupełniało się ze świrem jakiego wszyscy mieliśmy wtedy na punkcie NYC ;)). Z reguły mam opory przed polecaniem pozycji, którymi zachwycałam się na studiach (trochę inną się miało wtedy wrażliwość), ale po tej wystawie może Cię zainteresuje - no i ma świetną obsadę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaro,chyba niezbyt szczesliwie przetlumaczylam slowo "struktura". Po francusku w stosunku do dzieci uzywa sie najczesciej czasownika "cadrer"-kadrowac ale u nas chyba sie je raczej "wychowuje", co przynajmniej w teorii oznacza tolerancje dla osobosci a nauke raczej dobrych manier...Ale to tylko tak na marginesie.
    Basquiat nie bylby dzis jeszcze staruszkiem! A jak wygladalaby jego sztuka? Jedno jest pewne-swego czasu byl pierwszym czarnym artysta ktory osiagnal az taki sukces w swojej dziedzinie. Moze w jakis sposob reagowalby na nowa Ameryke, z Obama jako prezydentem? Mozemy, dla zabawy dopisac mu dalszy ciag biografii...czemu nie? Tego lata francuski magazyn literacki otworzyl swoje szpalty znanym pisarzom, ktorzy dopisywali biografie slynnym i wczesnie zmarlym artystom. Czytalam historie dalszego zycia Dalidy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Goraca,

    Na kultowy film oczywiscie po Twojej recenzji sie wybiore, to zdaje sie ten, ktory wyswietlany jest wlasnie w kinach. Faktycznie, tak jak piszesz, jest on swietna reklama NY, wiecej mowi o tym miescie swoim malarstwem niz niejeden przewodnik...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj nie, ale może kiedyś byłby staruszkiem ;) Świetny pomysł z dopisywaniem końców biografii! Zawsze lubiłam zabawy w "co by było gdyby" (tu ukłon w stronę Łojka;) Wczoraj widziałam w Cinephemere (Fiac w Tuileries) krótki filmik Ryana Gandera, odnoszący się do jednej ze scen filmu Schnabela - mężczyzna jedzie po parku na rowerze, ubrany jedynie w piżamę. Ścieżką dźwiękową jest komunikat prasowy czytany przez autora filmu, właśnie na temat tej sceny. Ciekawie mówi o filmie Schnabela - że zrobił on nie tyle film o Basquiacie, ale właśnie o... Schnabelu ;) Konkluzją było: "Każdy ma swojego Basquiata".
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O Basquiacie ciekawy film nakręcił przed kilkoma laty Lech Majewski (chociaż nie jest to produkcja polska, wręcz przeciwnie :) )
    Mogę go polecić, jak zresztą większość co robi Majewski.

    PS. Byłem niedawno w Paryżu. Wywiozłem stamtąd całe mnóstwo wrażeń. Ale nawet nie mam na to czasu, by to wszystko zamieścic na moim blogu.
    Na razie ukazało się tylko to:

    http://wizjalokalna.wordpress.com/2010/10/29/notatnik-paryski-pere-lachaise/

    Ciekaw jestm jak byś się do tego ustosunkowała, jako "tambylczyni" :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy13.4.11

    Witam serdecznie :) pisze prace na temat twórczości Basquiat'a czy moglabym liczyc na jakies linki, strony, z ktorych bym chetnie skorzystała. im wiecej tym lepiej oczywiście :]
    Osobiście uwielbiam tego artystę :)

    OdpowiedzUsuń