Arkhip Kouindji, Elbrus |
Jeszcze jedna kartka z wakacji. Z kolorowej, słonecznej Marsylii przemieściliśmy
się na północ, jadąc przez zielony Vercors i górską Sabaudię do Genewy. W
mieście Kalwina zatrzymaliśmy się na dłużej. Popołudniami, bo za oknem często
padało, lubiłam słuchać szwajcarskiego radia. Szwajcarzy francuskojęzyczni
mówią powoli i tematy nie są te same co we Francji, na przykład można się dowiedzieć jakie zioła uprawiać na
balkonie, jakie zwierzęta żyją w Zoo w Garennes czy posłuchać ludowej muzyki. W szwajcarskim
radiu nie ma takiego szalonego rytmu podawania informacji jak w prawie każdym
radiu francuskim. Mało mówi się o Ukrainie czy Gazie-więcej o pogodzie,
kosmetykach dla psów i korkach w tunelu Sw. Gotharda. Radio szwajcarskie działa
jak lekarstwo, relaksujący sport czy zajęcia z jogi...wycisza.
Podczas jednego z takich
wakacyjnych popołudni włączyłam więc radio. Usłyszałam głos, ale to nie był głos Szwajcara, nie ta szybkość-to był Francuz, Emmanuel Ducamp, profesor paryskiej Szkoły Luwru i
znawca Rosji carskiej. Chyba nigdy w życiu nie usłyszałam tylu komplementów pod
adresem Rosji i jej stolicy Moskwy. To była relacja o raju, w jakim żyje 12 mln
mieszkańców Moskwy, uczęszczających do ponad 100 teatrów, słuchających koncertów
w 25 salach koncertowych i oglądających filmy w 125 kinach. Mówił o pięknym
metrze, o zabytkach, o historii Kremla, o przeszłości i przyszłości: „Dzisiejsza
Federacja Rosyjska jest kontynuatorem Rosji Carskiej, spadkobierczynią tradycji
imperialnych. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak potężna jest Rosja.
Ten kraj był zawsze autokratyczny i taki pozostał do dziś-tłumaczył pan
Ducamp, podkreślając, że dziś, tak jak za czasów carskich, istnieje alians
„tronu i ołtarza”, że religijny kościół prawosławny wspiera władzę, że siła
religijna Rosji rośnie wraz z jej potęgą polityczną. Opowiadał też o związkach
Rosji z Europą, o tym jak carowie zapraszali do siebie architektów z Włoch...
W tonie jego głosu
wyczuwało się fascynację krajem carów i Putina. Apolityczny, bezkrytyczny
dyskurs francuskiego historyka sztuki o carskiej i dzisiejszej Rosji zgrzytał w kontekście podawanych codziennie informacji o wydarzeniach na Ukrainie i nieśmiałych sankcjach ze strony Unii.
W oddalonej o zaledwie 30
minut od Genewy Lozannie, w Pałacu des Beax-Arts trwała natomiast
wystawa zatytułowana „Magia rosyjskiego pejzażu”-ze zbiorów galerii Trietiakowskiej
w Moskwie. Postanowiłam ją zobaczyć. Nazwiska
malarzy takich jak Riepin, Ajwazowski, Utkine, Lewitan ci, którzy żyli w komunistycznej Polsce znają bardzo dobrze, bo o nich uczono w szkole, wmawiając nam, że są najlepsi na świecie. Ale teraz, po sześcioletnim doświadczeniu przyglądania się malarstwu francuskiemu, miałam
troszkę inne spojrzenie na malarstwo rosyjskie. Przyznaję się, nie
oglądałam tej wystawy przez pryzmat technicznych umiejętności malarzy, choć niektórym nie wolno ich odmówić, lekce pobierali w Paryżu i w Szwajcarii, ale moją
uwagę przykuła tematyka. I przyznam się, wystawa mnie zaskoczyła. Na przykład
uświadomiłam sobie, że Ukraina czy Kaukaz,
których to Rosja nie chce pozostawić w spokoju były na tej wystawie
bardzo obecne, obrazy o tej tematyce malowało wielu rosyjskich malarzy. Druga rzecz, która zwróciła moją uwagę, to ogromna przepaść w rozwoju
cywilizacyjnym Rosji, widoczne to było jak na dłoni w pokazanym malarstwie: obrazy błota, rozpadających się
drewnianych domów, okutych w szmaty ludzi.
M.Kuzniecow "Swięto"-dziewczyna w stroju ukraińskim |
Wystawie towarzyszy
wydany przez Szwajcarów katalog, opiewający urodę rosyjskiego pejzażu, świąt
ludowych, rosyjskiego folkloru. I w tym właśnie katalogu można też przeczytać o
rusofili Szwajcarów i Francuzów, która rozpoczęła się w okresie ostatnich
dwudziestu lat XIX wieku a wynikała z „konieczności znalezienia oparcia, po
przegranej 1870 roku, w przymierzu na Wschodzie, aby przeciwważyć hegemonię
Niemiec”.
Wystawa w Lozannie
uświadomiła mi dwie rzeczy: jak bardzo Ukraina
i Kaukaz są elementem rosyjskiej tożsamości narodowej, jak bardzo są
obecne w malarstwie oraz jak silna jest w zachodniej Europie rusofilia.
Od wieków. Pamiętacie politykę
znienawidzonej przez nas Katarzyny II wobec Encyklopedystów? O tym, jak kupiła
za życia bibliotekę Diderota albo jak wykupywała
całą produkcję zegarków Woltera w zamian za uznanie ją „oświeconą” carycą. Encyklopedyści,
elita intelektualna XVIII –wiecznej Europy wielbili ją, udzielała im wsparcia finansowego. Nie zastanawiali się nad prowadzoną przez nią
polityką zagarniania ziem sąsiadujących z Rosją. W XIX wieku, gdy zachodnia
Europa zaprzyjaźniała się z kolejnymi carami i budowała ku ich czci mosty ( w
Paryżu) i place ( w Berlinie) my byliśmy poddani polityce rusyfikacji. Nie
zachwycaliśmy się, bo nawet nie wypadało, rosyjską sztuką ani teatrem, bo ten
przecież bojkotowaliśmy. Inna historia, inne doświadczenia...Przez cały XIX wiek, gdy Europa zaprzyjaźniała się z carską Rosją-my jej nienawidziliśmy...Na Zachodzie Rosja nasuwa skojarzenie z takimi postaciami jak Czechow, Bułhakow, Czajkowski, Rachmaninow, Tołstoj i Diagilew-dla nas, niestety, nie tylko...
Może warto pamiętać, że
jesteśmy stosunkowo młodzi w grupie państw, które coś mają w Europie do
powiedzenia. Czasem mam wrażenie, że nasz głos niewiele znaczy w obliczu starych, dotartych przez wielki aliansów. Wystarczy przejrzeć prasę czy posłuchać dziennika,
aby uświadomić sobie, jak dalece nasz stosunek do Rosji i stosunek do niej Francji czy choćby Szwajcarii się różnią. Zachód był i jest zafascynowany Rosją, nawet jeśli dziś zmuszony jest na nią nałożyć sankcje. My jesteśmy wobec niej o wiele bardziej twardzi, bo więcej przeżyliśmy.
Już po powrocie do
Paryża, słuchałam przed dwoma dniami w France Inter rozmaitych specjalistów, Rosjan i francuskich
rusofilów przestrzegających przed sankcjami wobec Rosji „bo może to się źle
skończyć, bo nie należy poniżać narodu rosyjskiego, który stoi murem za
Putinem.” Ale wydźwięk tych wypowiedzi jest jeden. Bo nie chodzi tu tylko, mam
wrażenie, o względy gospodarcze, dyplomatyczne czy polityczne, ale o
sentymenty. Których my, z racji doświadczeń historycznych nie mamy.
I jeszcze jedno. Jakoś brakuje nam, przynajmniej w Paryżu, polskich intelektualistów, dziennikarzy, ludzi pióra, którzy potrafiliby przedstawić polski punkt widzenia, skończyła się Kultura Paryska, brakuje Wata, Giedroycia, Miłosza, Herlinga-Grudzińskiego czy Konstantego Jeleńskiego. Nie działa polski Instytut Kultury, albo działa, ale tylko pozornie. Szkoda, bo Rosjanie potrafią wpływać na opinię francuską, słychać ich!
Wydaje mi się, że Francja w szczególności zawsze czuła miętę (sympatię) do Rosji. Przerażająco brzmią słowa owego pana profesora. Rozumiem zachwyt kulturą, poszanowanie dla tradycji (dla tego co było dobre), ale taka ślepota na całą Rosję porewolucyjną. Ciekawe, co by powiedział po przeczytaniu czegoś z nurtu literatury łagrowej, pewnie by nie uwierzył, albo twierdził, iż to zupełnie inna Rosja :(
OdpowiedzUsuńGuciu,
OdpowiedzUsuńMnie też słowa tego Pana przeraziły. To, że Putin chce odtworzyć Imperium, to już dziś dla nikogo chyba nie ulega wątpliwości. Jedyne na co jeszcze nie znamy odpowiedzi, to czy ma to być Imperium w granicach carskiej Rosji czy ZSRR. Fascynację Rosją obserwuję we Francji i piszę o niej od lat. O owych słynnych francuskich mistralach o których teraz głośno pisałam już w 2010 roku we wpisie "Francja na kolanach przed "Swiętą Rosją" http://www.dziennikparyski.com/2010/03/francja-na-kolanach-przed-swieta-rosja.html.
Ten Pan pewnie wszystko czytał, ale jak by tu powiedzieć, woli nie pamiętać...Skądinąd dziś opozycjonistów klasy Sołżenicyna już niestety nie ma:-(
Rosja była potęgą i właściwie nadal ma mocną pozycję....pewnie dlatego budzi i zachwyt i strach (jakże często idą one w parze...)
OdpowiedzUsuńja z innej beczki, wzruszyła mnie Twoja wzmianka o Kaukazie, jest i nie jest częścią, ale pamiętam zachwyt mojego Taty nad tą krainą i niesamowitą życzliwością biednych z materialnego punktu widzenia ludzi tam mieszkających i swój zachwyt po obejrzeniu przezroczy z tamtejszej wyprawy ;)
pozdrawiam ciepło ;)
Ta potęga, mam wrażenie, jest odwrotnie proporcjonalna do naszej. Ostatnie dwadzieścia pięć lat nam przyniosły wiele dobrego, mocarstwowa Rosja traciła na terytorium i znaczeniu, co stara się ostatnio nadrobić:-( Kaukaz...może w przyszłym roku uda mi się tam dotrzeć, ja też słyszałam dużo dobrych rzeczy o jego mieszkańcach. Pozdrawiam bardzo ciepło!
OdpowiedzUsuńTrudna do zrozumienia jest fascynacja francuskich intelektualistów Rosją, przymykanie oczu na ciemne strony historii, rosyjskiej i radzieckiej ponurej rzeczywistości. Politycy, jak sądzę, kierują się bardziej wyrachowaniem, bo Rosja to jednak duży i nieprzewidywalny gracz.
OdpowiedzUsuńPrzymykają nadal! Dzisiaj przez cały dzień słyszę w radiu i telewizji o pomocy humanitarnej dla Syrii, ale ani słowa o pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Albo Francja i Europa nie zamierzają się narażać Rosji, albo po prostu mocarstwo Francja pozostawia kolonię ukraińską mocarstwu Rosji-jak za starych, dobrych czasów-dzielimy się strefą wpływów w Europie...
OdpowiedzUsuń