W
latach, gdy pojawił projekt zorganizowania wystawy światowej aby uczcić stulecie Rewolucji i zbudować z tej okazji wieżę o wysokości ponad 300 metrów, Francja lizała
rany pod klęsce 1870 roku. Potęga militarna i gospodarcza Europy, jedno z
najbogatszych państw na świecie przegrało z Prusami i musiało zaakceptować jej
warunki pokojowe: oddać Alzację i Lotaryngię i płacić przez dwa lata ciężki haracz
wojenny. Francja chciała się podnieść z kolan, odzyskać honor i prestiż. Jak tego dokonać?-zastanawiali się politycy.
Istnieją
dwa sposoby, aby stanąć po klęsce militarnej na nogi. Tym pierwszym jest rewanż
czyli kolejna wojna a drugim- zbudowanie prestiżu poprzez rozwój,
przewagę technologiczną i gospodarczą. Młoda, laicka i pacyfistyczna Republika
wybrała to drugie. Wystawa światowa! To jest to, co przyćmi naszą klęskę
militarną-proponowano, co Francji przyniesie sławę a ludziom przekonanie o naszej
wyjątkowości. Jednym z autorów tego pomysłu był celebrowany do dziś polityk, twórca
laickiego systemu edukacji, Jules Ferry. Francja Republikańska musi rzetelnie uczcić
stulecie Rewolucji Francuskiej, wystawa zostanie otwarta 6 maja 1889 roku.
Kim
był Gustaw Eiffel, któremu powierzono budowę 300-metrowej wieży? Skąd
wziął siłę, wyobraźnię i doświadczenie do realizacji tego szalonego projektu? Wiadomo, że jego
przodkowie przybyli do Francji z pagórkowatego rejonu Eifel, okolic Akwizgranu
zwanego niemieckimi Ardenami, że Gustaw, jeszcze kilka lat przed postawieniem
wieży, miał na nazwisko Boenichhauser oraz, że jego ojciec był bonapartystą. Jego pułk huzarów De Bercheny walczył pod Waterloo, ale w 1815 roku, wraz z
upadkiem Napoleona stacjonował w Dijon i to tam ojciec Gustawa poznał swoją
przyszłą żonę Katarzynę Moneuse, córkę handlarza drewnem. Po ślubie porzucił
karierę wojskową i trafił do prefektury, ale praca w administracji państwowej nie
przynosiła dochodów wystarczających na zapewnienie godziwego życia rodzinie. Ojciec Gustawa, opisywany jako
dziwak i marzyciel, przypominający trochę naszego starego Rzeckiego z „Lalki” Prusa nie był zbyt obrotny? To matka
przejęła zarządzanie rodzinną firmą, dorabiając się dość szybko sporego majątku. Dzięki
jej pracowitości, po dziesięciu latach rodzina zaczęła żyć w dobrobycie a nawet kupiła pałacyk Castel w Dijon. Po latach Eiffel powie, że potrzebę przygody odziedziczył po ojcu, ale zmysł praktyczny, systematyczność i wytrwałość po matce.
Rodzice
marzyli, aby Gustaw, którzy przejawiał talent do przedmiotów ścisłych podjął studia na
najbardziej prestiżowej wówczas uczelni, na Politechnice. Gustaw zdał egzaminy,
ale nie został przyjęty i znalazł się w mniej rygorystycznej, ale sprzyjającej kreatywności Ecole Centrale. Po jej ukończeniu, rozpoczął pracę u Charlesa Nepveu, inżyniera,
konstruktora elementów do budowy
mostów. Mistrza i ucznia łączyła nie tylko praca, ale także przyjaźń. To pracując dla Nepveu Eiffel opracował technikę wykorzystywania sprężonego powietrza w kolejnych, powierzanych mu budowlach.
Gustaw
Eiffel nigdy nie miał przyjaciół, właściwie z nikim nie utrzymywał stosunków
towarzyskich, był natomiast bardzo przywiązany do rodziny, regularnie opisywał w listach do matki kolejne etapy kariery. To ona była jego najlepszym przyjacielem, służyła mu radą a nawet wybrała żonę. Pisał w tej sprawie do matki „Nie musi
być wielkiej urody ani wielkiego posagu, ale ma być osobą serdeczną, mieć
poczucie humoru i prostotę gustu. Potrzeba mi dobrej gospodyni, która urodzi mi
zdrowe dzieci...” Ta wymarzona gospodyni znalazła się w osobie 17-letniej córki
lokatorów rodziców z Burgundii.
Wielu biografów uważa, że niegodny był sposób w jaki znalazł żonę, że tak mógł zatrudnić pracownika, że w tym związku nie było miłości...Ale może zdecydował zmysł praktyczny, a może nie chciał tracić czasu na sentymenty? Niewątpliwie bardzo dbał o rodzinę, uwielbiał swoich pięcioro dzieci, przede wszystkim najstarszą córkę Claire. Po przedwczesnej śmierci żony, to ona zajmie się domem i będzie towarzyszyła ojcu w podróżach. Wyda ją też za mąż za swojego bliskiego współpracownika.
Wielu biografów uważa, że niegodny był sposób w jaki znalazł żonę, że tak mógł zatrudnić pracownika, że w tym związku nie było miłości...Ale może zdecydował zmysł praktyczny, a może nie chciał tracić czasu na sentymenty? Niewątpliwie bardzo dbał o rodzinę, uwielbiał swoich pięcioro dzieci, przede wszystkim najstarszą córkę Claire. Po przedwczesnej śmierci żony, to ona zajmie się domem i będzie towarzyszyła ojcu w podróżach. Wyda ją też za mąż za swojego bliskiego współpracownika.
Dalsza część opowieści-już jutro!!!
To świtnie, już czytam ;)
OdpowiedzUsuńSwietny wpis :)
OdpowiedzUsuń