foto

foto

sobota, 12 kwietnia 2014

Nowy premier, piękna skrzypaczka i długi

Nowy premier Francji z żoną
Nie mieszkam na planecie Mars, ale w kraju, w którym bez przerwy sporo się dzieje: wstrząsy polityczne i afery finansowe przeplatają skandale obyczajowe i towarzyskie. Żyje nimi cała Francja. Można nawet czasem odnieść wrażenie, że Francuzi interesują się nimi bardziej, niż reformowaniem swojej mocno schorowanej gospodarki... Nie ucichła sprawa romansu prezydenta z młodziutką aktorką Julie Gayet,  pozbywania się z Pałacu Elizejskiego byłej pierwszej damy Valerie Trierweiler, gdy z wypiekami na policzkach wsłuchiwano się w  prywatne rozmowy byłej pary prezydenckiej Nicolasa Sarkoziego i Carli Bruni, nagrane z polecenia sędziów i stanowiące materiał dowodowy w śledztwie przeciwko byłemu szefowi państwa o nielegalne finansowanie kampanii prezydenckiej. Sprawa w toku... O tym, że we Francji trzeba uważać na to co się mówi nawet w rozmowie prywatnej, przekonała się ostatnio pani minister handlu, Nicole Bricq, która wychodząc z pałacu Elizejskiego poskarżyła się, iż kolacja wydana przez prezydenta była „obrzydliwa, jak zawsze”, co zostało skrupulatnie nagrane i rozpowszechnione. Przez ponad tydzień był to temat numer 1 w konwersacjach towarzyskich i prasie, a sama pani minister słono za te słowa zapłaciła- nie została powołana do uformowanego przed kilkoma dniami nowego rządu…Kuchnia dla Francuzów to przecież sprawa honoru!

Od kilku dni  Francja ma nowego premiera. Prezentuje się świetnie, jest dużo młodszy od swojego poprzednika Jean Marca Ayrault, przystojny, elegancki, pełen wigoru. Świetnie wychodzi na zdjęciach, w kolorowych magazynach imponuje elegancją garniturów i według sondaży, 20 proc. Francuzek chciałoby spędzić z nim noc... Z pochodzenia, po ojcu, artyście- malarzu, jest Hiszpanem, zaś po matce –włoskojęzycznym Szwajcarem, wychowanym jednakże w Katalonii.  Ważnym atutem w wizerunku nowego premiera jest jego piękna żona, Anne Gravoin, skrzypaczka i artystka, którą były minister Spraw Wewnętrznych poślubił przed trzema laty. Z Nathalie, poprzednią żoną,  Valls ma czworo dzieci (podobnie jak prezydent Francois Hollande z Segolene Royal) ale szczęście, takie prawdziwe, znalazł dopiero w ramionach tej smukłej, przystojnej blondynki, która nagle znalazła się na pierwszych stronach wszystkich kolorowych magazynów.  


To, co mnie jednak najbardziej zbulwersowało, to komentarz  tygodnika, że „z Nathalie nie zawsze było mu wesoło” (mogę sobie tylko wyobrazić jak wesoła musi być kobieta-żona polityka- wychowująca prawie samotnie czworo dzieci), a "Manuel Valls odnalazł wreszcie dzięki tej drugiej to, czego mu przez  dwadzieścia lat w poprzednim związku bardzo brakowało- artystycznej atmosfery w domu". I dalej, co już jest szczytem nieelegancji, Paris Match pisze, że "piękna skrzypaczka lepiej będzie reprezentowała Francję, niż żona byłego premiera, zwyczajna nauczycielka niemieckiego", mowa o pani Eyrault. Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że była żona premiera Vallsa też jest nauczycielką... Ponoć jest to cytat z wypowiedzi aktualnej pani premierowej, o której mówi się również, że mimo zewnętrznego sznytu, brakuje jej jednak autentycznej elegancji. To zdanie oburzyło jednak nie tylko mnie, czytałam pod tym tekstem komentarze osób urażonych takim stwierdzeniem. A do tego, jeśli wierzyć plotkom krążącym po Paryżu ( a w których zawsze jest trochę prawdy) nowa pani premierowa nie ma najłatwiejszego charakteru, a nawet ponoć jeszcze gorszy od Valerie Trierwailer, byłej partnerki prezydenta Hollande’a. 
Inna sytuacja męsko-damska intryguje Francuzów od tygodnia. Do nowo powołanego rządu weszła jako "pierwsza dama" była żona prezydenta Francois Hollande'a Segolene Royal. Prasa sfotografowała ją, jak opuszczała Pałac Elizejski wracając ze spotkania...ze swoimi dziećmi, które ma z prezydentem i które mają prawo z nim mieszkać. Czy to oznacza powrót do poprzedniego związku? Sytuacja jest mocno niejednoznaczna...


Ale to nie afery miłosne powinny spędzać sen z powiek francuskim politykom.  Mimo niedostrzegalnego gołym okiem  kryzysu (w operze, teatrach, sklepach i restauracjach tłumy!) i znakomitej beztroskiej formy francuskich elit, sytuacja w gospodarce jest katastrofalna.

Francja ma dług w wysokości 125 mld euro i udaje jej się spłacać odsetki tylko dzięki bardzo niskiemu oprocentowaniu- 2,7 proc.. Gdyby oprocentowanie nagle wzrosło, a  może tak się stać, i było wyższe, na przykład takie jak w 1993 roku czyli 8.7 proc. to Francja musiałaby spłacać rocznie nie 51 mld euro, jak w roku ubiegłym, ale… 120 mld. Czy podzieliłaby losy Grecji albo zbankrutowała, bo dług dochodzi do rekordowego poziomu 93,5 proc. PKB, a deficyt  w skali rocznej  4.3 proc.? Kryteria z Maastrichtu nigdy tu chyba nie były i  nie są do dziś respektowane.

Na pocieszenie, w Petit Palais trwa od kilku dni wielka wystawa Paryż 1900, wystawa o epoce, gdy Francja dominowała nad światem pod każdym względem: rozwoju cywilizacyjnego, artystycznego, technicznego. To tak na otarcie łez…

7 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się 'linijka na otarcie łez" :)
    Nie tylko we Francji nasze mózgi skurczyły się widać na tyle, że najchętniej ogarniamy skandaliki i ploteczki.
    Paryskie skandaliki są jednak dalece bardziej 'rajcowne' niż u nas. U nas znacznie siermiężniej, ale deficytu (dzięki zamachowi na system emerytalny) w 2014 podobno unikniemy. Mamy mieć 5,0 % PKB na plusie.
    Chociaż, liczymy na tyle 'kreatywnie', że jedni twierdzą (Rostowski) że nasz dług to 900 mld, inni (Balcerowicz), że to 3 bln.
    I tym optymistyczny akcentem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przed sekundą wysłuchałam w radiu francuskim reportaż z Polski-o doskonałych warunkach stworzonych firmom, które chciałyby delokalizować usługi wszelakie. Nie wiem, jak wy to robicie, Polsce się udaje a Francuzi się z roku na rok pogrążają się i nawet zmiana rządów nie odwróciła tej sytuacji. Rządy Hollande'a miały obniżyć dług a jeszcze go zwiększają. Może więc przygody miłosne, afery i skandale polityków są trochę "ku pokrzepieniu serc" czy też odwróceniu uwagi? W każdym bądź razie Valls stał się we Francji nowym idolem, ale czy on coś zmieni?

      Usuń
  2. Zalezy gdzie ucho przystawic...wielu takze z pana Vallsa robi sobie zarty - slyszalam wiwiady w ktorych politycy innych partii wypowiadajac sie odliczali dni :) rzadow nowego premiera. Natomiast w ostatniej wolnej rozmowie z pewna Francuzka, na temat rzadow nowego premiera, uslyszalam, ze zarowno on jaki i Anne Hidalgo sa z pochodzenia Hiszpanami ... Pochodzenie zdaje sie byc wazniejsze od rzadzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, że Valls jest, delikatnie mówiąc, postacią bardzo kontrowersyjną, i nie wszyscy za nim przepadają. I to prawda, że oboje, zarówno on jak i Anne Hidalgo są z pochodzenia Hiszpanami. Ale odbieram to raczej jako dobry znak, że cudzoziemcy nie tylko łatwo się integrują, ale mają też dostęp do wysokich stanowisk. A co pan Valls zwojuje, to dowiemy się już niebawem...

    OdpowiedzUsuń
  4. W porównaniu z bujnym życiem erotycznym francuskich polityków (ewidentnie sprzężonym z pociągiem do ... sztuki;), u nas prawdziwy zaścianek. Zaszalał swego czasu jedynie Marcinkiewicz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos życia erotycznego i obyczajów, to przed chwilą usłyszałam w radiu, że we Francji nie przysięga się na głowę matki, ale na głowę... kochanki(sur la tête de sa maitresse). Co kraj, to obyczaj:)))

      Usuń
    2. Świetne, nie znałam tego powiedzenia!

      Usuń