foto

foto

czwartek, 4 grudnia 2014

Rysunek Sereny

To było kilka lat temu. Mieszkałam wówczas w Genewie. Do przyjaciółki przyleciał z Bejrutu brat z córeczką. Dziewczynka miała 7 lat i nigdy nie widziała ZOO. W bombardowanym regularnie Bejrucie, żyjącym pod ciągłą groźbą wojny mieście nikt nie myślał o takich błahostkach jak ZOO. Ogrody zoologiczne są świadectwem pokoju i dobrobytu.
Zaprosiłam ich do siebie na kolację. Gdy stanęli w drzwiach- ciepły, opiekuńczy tatuś z małą dziewczynką zrozumiałam, że to będzie niezapomniany wieczór.
 Dziewczynka mówiła nienagannie po francusku, pięknie budowała zdania, odpowiadała na wszystkie pytania. Język poznała w szkole prywatnej.
Miała ciemne, kręcone włosy, granatową sukieneczkę z białą wstążką na piersiach i twarz anioła. Nazywała się Serena.
Nie musieliśmy zwracać jej uwagi przy stole. Jadła pięknie nożem i widelcem przystawkę i głównie danie. Precyzyjnymi ruchami, z manierami z najlepszego francuskiego domu połknęła  szarlotkę, którą przygotowałam na deser. Przy kawie czułam, że zaczyna się odrobinę z nami nudzić. Pobiegłam do pokoju syna i przyniosłam garść kolorowych kredek.
-Może coś mi namalujesz ? –zapytałam.
Ale nie otrzymałam twierdzącej odpowiedzi więc dodałam:
-Wiesz, to będzie taka pamiątka od Ciebie. Powieszę sobie Twój rysunek w kuchni. Na szafce. Kiedyś wisiał tam rysunek mojego syna, ale zabrudził się, zestarzał i go wyrzuciłam. Mam więc miejsce na nowy.
Przytaknęła głową i zabrała się do rysowania. Narysowała dom, mamę, tatę i małą siostrzyczkę, która została w Bejrucie z mamą.
Gdy skończyła, wręczyła mi rysunek. Podziękowałam.
Wieczór dobiegał końca. Zbliżała się już północ. Moi goście powoli zbierali się do wyjścia. Gdy żegnaliśmy się w przedpokoju, Serena podeszła do mnie i patrząc mi w oczy zapytała :
-Czy mogłaby mi Pani oddać mój rysunek, gdy już się zabrudzi i zestarzeje ? Proszę go nie wyrzucać...
Przez kilka lat trzymałam rysunek Sereny w domowych archiwach. Przywiozłam go nawet w bagażach po przeprowadzce do Paryża. Z czasem o nim zapomniałam...
Tę historię przypomniałam sobie wczoraj, podczas wizyty w jednej z paryskich szkół. Na ścianach powieszono rysunki dzieci. Przed oczami stanęła mi Serena...





11 komentarzy:

  1. Małe dziewczynki są niesamowite.
    Zaprezentowane rysunki dzieci z paryskiej szkoły warte powieszenia, w każdym wolnym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdolne dzieci i świetni nauczyciele:) Z doświadczenia wiem, że bardziej to drugie!

      Usuń
  2. jakie cudne rysunki :)
    dzieci są urocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jest wśród nich jakiś przyszły artysta?

      Usuń
  3. opowieść godna mistrza pióra, przeczytałam z przyjemnością i po głowie chodzi mi teraz, żebyś zdradziła dlasze losy dziewczynki...
    rysunki malowane dziecięcą dłonią piękne.
    u nas widzą w różnych miejscach, a potem składam do pudełka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja przyjaciółka jedzie do Bejrutu na Swięta, a więc będę miała wieści z pierwszej ręki. Serena podczas pobytu w Szwajcarii spędziła cały dzień w ZOO w Bazylei i wróciła bardzo szczęśliwa:) Ja też zbierałam wszystkie rysunki, ale to jest możliwe, gdy się mieszka w jednym miejscu a my jak Cyganie, ciągle w drodze:)

      Usuń
  4. Jakże bajecznie kolorowe, przykuwają wzrok i są piękne i radosne

    OdpowiedzUsuń
  5. Sztuka niepoważna, ale ile ma wdzięku, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  6. Holly, tak to pięknie opisałas, ze aż sie normalnie wzruszylam...

    OdpowiedzUsuń