foto

foto

poniedziałek, 5 czerwca 2017

W Amiens - po książki i ciasteczka prezydenckiego teścia

   A gdyby tak odwiedzić Amiens, miasto z którego pochodzi nowy prezydent Francji i jego żona Brigitte a przy okazji zajrzeć do słynnej cukierni Jana Trognieux, należącej do teścia prezydenta Francji? Pretekstem stały się organizowane w każdy pierwszy sobotni poranek miesiąca targi starych książek w przydworcowych halach Amiens. I tak oto pędziliśmy autostradą A 16, prowadzącą przez Beauvais. Samoloty przelatywały bardzo blisko nad naszymi głowami, ale trasa była bardzo przyjemna, autostrada prawie pusta, nie tak jak zazwyczaj na  A1 i w raptem godzinkę i piętnaście minut znaleźliśmy się w Amiens.
   Podróży towarzyszyło podniecenie odkrywania nowego miasta na północy Francji. W Amiens urodził się Pierre Choderlos de Laclos, autor „Niebezpiecznych Związków” rezydował Jules Verne, w okolicy Amiens, w  Ferté-Milon urodził się Racine, pachniało więc literaturą.
  Targi okazały się nieduże, zaledwie kilkanaście stoisk, ale za to dobrze zaopatrzonych. Znalazłam kilka ciekawych pozycji, przede wszystkim powieści m.in. Laurenta Gaudé „Słońce Scortów”, sagę o włoskiej rodzinie z południowych Włoch- Apulii, opowiadania serbskiego pisarza Ivo Andrica, laureata literackiej nagrody Nobla- „Słoń wizyra”, "Pijcie kakao Van Houten"- albańskiej pisarki Orneli Vorpsi oraz powieść węgierskiego pisarza Sandora Marai „Metamorfozy małżeństwa”. Tak więc w Amiens znalazłam odrobinę Europy Wschodniej!
   Zaparkowaliśmy samochód w okolicy katedry, ponoć najpiękniejszej, a na pewno największej katedry gotyckiej na świecie. Wygląda imponująco, strzeliście wyciągając do nieba swoje dwie wieże. Wewnątrz wrażenie robią podtrzymujące sklepienia potężne kolumny z białego kamienia piaskowego i renesansowe organy. Oryginalnych witraży nie udało się zachować, ale prawie graniczy z cudem fakt, że udało się uratować samą katedrę, że nie została zbombardowana podczas II wojny światowej przez Aliantów. Amiens i okolice Sommy to były miejsca silnego oporu niemieckiego podczas wojny.
   Amiens nazywane jest małą Wenecją Północy ze względu na ciągnące się kilometrami wzdłuż miasta kanały. Wzdłuż nich zbudowano malownicze, jednopiętrowe domy, charakterystyczne dla architektury regionu.  Nic przyjemniejszego niż spacer po setkach mostków łączących owe kanały i kanaliki, przystanek w którejś z wielu restauracyjek i kawiarni.
   Spacerując natomiast po głównej ulicy miasta warto zajrzeć do cukierni Jeana Trogneux, taty Brigitte Macron, obecnie pierwszej damy Francji. Macaroni-migdałowe ciasteczka sprzedawane w tej cukierni są przepyszne. Szukałam jakiegoś „prezydenckiego” akcentu w Amiens i znalazłam go właśnie w cukierni. Na wystawie jej właściciel umieścił na sprzedaż czekoladowy glob, z którego duża część dochodu ze sprzedaży zostanie wpłacona dla WWF „Make our planet great again”-to aluzja do przemówienia zięcia właściciela cukierni.
   Jest jeszcze wiele miejsc, do których chciałabym dotrzeć w Amiens, na przykład do muzeum Jules Verne’a, to urocze miasto zasługuje na jeszcze niejedną wizytę. A na koniec kilka migawek z Amiens:

"Make our planet great again" -wystawa w cukierni Jana Trognieux




Elektryczny minibus w Amiens



Memento mori z wnętrza katedry

Trójnawowy transept gotyckiej katedry













Nad kanałem, w głębi gotycka katedra







-->

-->

2 komentarze:

  1. Dzięki takim wpisom podróżuję, nie wychodząc z domu :)
    PS Widząc, co się dzieje w sieci, należy uważać, żeby nie pomylić Macron z macaron ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, jest mi bardzo miło, ale podróż wirtualna nigdy nie zastąpi podróży realnej, no i smak ciasteczek od Jana Trogneux, prawie jak magdalenki!:))) Ja również zastanawiałam się czy nazwisko Macron nie ma związku z macarons, trzeba chyba zapytać lingwisty! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń