foto

foto

poniedziałek, 30 listopada 2009

Inny Paryz-zdjecia nie bedzie...

Jechalismy wczoraj metrem do salonu ksiazek dla mlodziezy w Montreuil. Trasa dluga, z jedna przesiadka. Na jednej ze stacji wsiada kobieta z kalekim mezczyzna. Pcha go przed soba, on wyglada na sparalizowanego. Zrywamy sie z synem ustepujac im miejsca w metrze.
-Nie Pani, my miejsca nie potrzebujemy i wyciaga przed siebie reke po pieniadze. Mezczyzna ma na szyi zawieszona kartke na ktorej jest napisane ze jest kaleka, ze nie ma srodkow do zycia...Przygladam sie troche blizej mezczyznie i widze, ze faktycznie musi sie sporo nameczyc, zeby mogl chodzic tak wykrzywiony. Kobieta popycha go przez wagon metra...czeka na datek...

Rano wyszlam po bagietke do sklepu. Po drodze, robiac moze z 50 metrow, minelam kilku zebrakow, znanych mi, zawsze tych samych. Pierwszy siedzi przed piekarnia. Gdy wychodzi sie ze sklepu mowi albo dzien dobry, albo zyczy udanego dnia. To "udanego dnia" z jego ust staje nam w gardle. Nastepna jest kobieta, ktora kleczy calymi dniami miedzy sklepem i piekarnia. Obok niej widac taki maly napis...jestem glodna...dajcie cokolwiek, czeki na jedzenie...cokolwiek...

Troche dalej „mieszka” na mojej ulicy od miesiecy para mlodych ludzi, maja moze po 17-18 lat. Siedza na chodniku, od switu do nocy, czasem cos czytaja, ale wiekszosc czasu spedzaja godzinami patrzac przed siebie. Obok nich leza dwa psy i stoi caddy z dobytkiem. Widzialam, ze wieczorami podjezdza samochod czerwonego krzyza i przywozi im gorace napoje. Nie wiem, czy uciekli z domu, czy tez ich wyrzucono. Dziewczyna jest bardzo ladna, chlopak mniej...moze nie spodobal sie rodzicom dziewczyny a oni za wszelka cene chca byc razem?

Kilka metrow dalej zawsze stoi jeszcze jedna kobieta. Sprzedaje male bukieciki kwiatow przed sklepem z zywnoscia. Bardzo rzadko ktos je od niej kupuje. Ale ona stoi ... prawie caly dzien...czasami mowi dzien dobry, czasami zyczy udanego dnia...nie jest napastliwa.

Osobnym tematem mogliby byc bezdomni. W dzielnicy w ktorej mieszkam znam juz ich ulubione miejsca, adresy. Polacy maja swoj materac pod FNAC-iem. Gdy kiedys wychodzilam z synem ze sklepu a uslyszal, ze mowie po polsku, dodal mi otuchy, mowiac „znajdzie Pani, znajdzie...”W pierwszej chwili przestraszylam sie, byl potwornie brudny i zarosniety ale z czasem zaczynam sie juz nawet do tych moich rodakow przyzwyczajac. Czesto przychodza do glownego lokatora materaca koledzy, pija razem piwo, smieja sie, jest im razniej. Moze nawet razniej niz tym, ktorzy pozostali sami w mieszkaniach no i sa w koncu w Paryzu!

Na zime bezdomni stawiaja sobie na kanalach wentylacyjnych male namiociki. Na Wagram ktos nawet zdobyl kanape, wlozyl kwiaty do wazonu i rozpostarl dywan wyrzucony z ktoregos z biur. Czysto, schludnie...jak w domu. Tyle, ze na ulicy...W tym tygodniu temperatury maja spasc ponizej zera. Ma padac snieg. Ale oni pozostana na ulicach...

Paryz to nie tylko luksusowe witryny i Pola Elizejskie. Paryz to rowniez setki i tysiace bezdomnych ktorzy przez caly dzien, na kazdym kroku zebrza, blagaja o kromke chleba, spia na ulicach, graja w metrze na instrumentach...

Trzeba byc bardzo twardym zeby nauczyc sie na te ludzka biede nie reagowac. Inaczej w Paryzu nie da sie zyc. Trzeba nauczyc sie patrzec przed siebie, nigdy w oczy. Ci biedacy szukaja spojrzenia. W metrze zajac sie czytaniem ksiazki, przegladaniem e-maili. Czymkolwiek, aby tylko nie podniesc do gory oczu. Usmiech jest zakazany. I nie wolno sie nigdy do nikogo obcego odzywac. Inaczej wezma nas za wariata. A to wszystko po to, aby nie zwariowac. Bo czy mozna im wszystkim pomoc ?

Ot takie to nasze paryskie zycie....Mysle, ze nie moglabym zostac reporterem. Nie potrafie zrobic bezdomnym zdjecia. Jakos wstyd.

4 komentarze:

  1. Oj, wielokrotnie nie dawalo mi to spokoju, odkad tu przyjechalam:/ Nie, nie mozna im wszystkim pomoc...Kiedys czytalam, ze wlasnie to jest demokracja. Wiekszosc ludzi zaczyna od zera, mamy wiele mozliwosci, jest wolnosc i ta wolnosc pozwala nam na robienie tego, co chcemy, na szukaniu pracy, na tworzeniu siebie, ale z drugiej strony pozwala rowniez na takie sytucje, biede, zebranie. Mysle, ze trzeba zdac sobie sprawe z tego, ze klucze do naszego zycia posiadamy my sami, trzeba tylko znalezc sposob, by z nich skorzystac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy14.7.11

    Nieco mnie zdziwilas.. Dlaczego usmiech jest zakazany? Dlaczego nie wolno szukac kontaktu wzrokowego?
    Wiesz, ja mam swoich znajomych kloszardow, porozmawiam, usmiecham sie zawsze i rowniez im zycze milego dnia - oni nie sa tredowaci, nie zawsze oczekuja jalmuzny by kupic tanie wino.
    Do dzis pamietam kloszardke - nawet niestara kobiete siedzaca w metrze, miejsca obok niej puste a dookola tlok i scisk. Przysiadlam sie do niej a ona w zamian odwdzieczyla sie najmilszym usmiechem - nie czula sie tak odizolowana, odrzucona. Rzadko daje pieniadze. Wole od czasu do czasu (zwlaszcza w zimie) kupic podgrzany kawalek pizzy, czasem czekolade, przeciez wiem, ze pieniadze wola wydac na wino albo... kupon euromolion.
    Przyznaje, ze dawniej nie bylo tylu Polakow, bylo wiecej kloszardow z wyboru - taki styl zycia i bycia. Teraz poglebia sie bieda.
    Mnie bardziej przeraza obraz staruszkow w metrze, ktorzy ledwo slyszalnym glosem prosza o wsparcie, bo ich emerytury sa glodowe - to naprawde jest przerazajace. Im nie potrafie odmowic wsparcia ale i nie potrafie spojrzec w oczy.
    Irez

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy14.7.11

    Jeszcze... dobijaja mnie takie scenki, jak ta, ktora opisalas na wstepie - wykorzystywanie chorych, niedoleznych osob do grania na uczuciach. Byla kiedys w metrze na Republice staruszka na wozku inwalidzkim - ktos ja znosil na najnizsze stacje (brak ruchomych schodow) i tak caly dzien siedziala z kubkiem w reku - to podle. Podobnie jak zebractwo na karteczki, zawsze mowilam, ze skoro tak swietnie mowisz po francusku, to dlaczego nie szukasz roboty? I pokazywalam ogloszenia "dam prace" w DARMOWEJ prasie, potem omijali mnie szerokim lukiem. Opieka socjalna jest naprawde zbyt swietnie zorganizowana - uczy korzystania z wszelkich darmowych udogodnien. Czasem mam ochote wyslac tych pseudopotrzebujacych do Polski - tam w trymiga nauczyliby sie pracowac.
    Tych naprawde potrzebujacych i niezaradnych jest na pewno niemalo ale wlasnie przez tych cwaniaczkow pomoc nie trafia tam, gdzie powinna.
    Mnie samej coraz trudniej odroznic tych biednych od tych, ktorzy zeruja na ludzkich sercach.
    Obok mnie jest rumunski chlopak, zebrze w tym samym miejscu od 5 lat - przytyl juz chyba ze 20 kilo, z biedy? Moze wyszlo zlosliwie, nie mnie go oceniac, zwlaszcza, ze nie dalam mu ani centima ale tak mi sie przypomnialo.
    Irez

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy25.3.13

    no coz -- siedzaca praca lub na kleczkach, tanie jedzenie ---- irez --- myślisz,ze tyje się z biedy ??

    OdpowiedzUsuń