Sa w Paryzu dzielnice eleganckie, bogate, o pieknej architekturze i sa tez inne, takie do ktorych troche strach zajrzec - biedne, brudne, zamieszkane przez roznokolorowa ludnosc. Te drugie, to najczesciej te, do ktorych nie dotarl inzynier Haussmann. Niektore z nich staly sie modne, takie jak czesc Monmartru czy ostatnio Belleville i sa juz zamieszkane przez mloda inteligencje, artystow. Staly sie z czasem, jak to sie mowi po francusku-„bobo”, podczas gdy inne, mimo trwajacych od dziesiatek lat zabiegow miasta, w dalszym ciagu sa niebezpieczne, zle zamieszkane, kwitnie tam prostytucja i handel narkotykami.
Dzielnica Barbes i Goutte d’Or czyli Zlotej kropli, bo to o nich chcialabym napisac, znane mi sa od wielu lat. Zanim jeszcze przeprowadzilam sie do Paryza przyjezdzalismy tu czasem na tydzien, czasem na kilka dni i wynajmowalismy mieszkanie przy bulwarze Barbes-Rochechuart. Pod oknami przejezdzala nam naziemna kolejka metra, ciagnac sie od stacji Barbes i gdy przetaczaly sie wagoniki, szyby drzaly w oknach. Natomiast z mieszkania roztaczal sie imponujacy widok na Sacré Coeur a na dole wokol sklepu Tatiego, tloczyla sie do poznego wieczora ludnosc arabska, mieszkancy okolicznych domow. Wielokrotnie wyruszalismy do centrum miasta ze stacji metra Barbes a pozniej po powrocie do domu rozpoznawalismy mijane obrazy w filmach policyjnych. W Barbes urzeduja w dzien i noc zlodzieje i handlarze falszywymi zegarkami, papierosami z przemytu i ukradziona bizuteria.
Dzielnica „Zlotej kropli” rozciaga sie troszke dalej. Tam wlasnie krecono jeden z najlepszych filmow francuskich o korupcji w policji „les Ripoux” co mozna przetlumaczyc jako „Skorumpowani”. Tam do dzis lepiej nie zagladac w nocy. Rzadko zamieszkuja tam rowniez artysci i mlodziez. Po roku, dwoch uciekaja i szukaja bezpieczniejszych miejsc.
„Zlota kropla” stala sie slawna dzieki powiesci Zoli. W pobliskim „Chateau Rouge” spiewala bohaterka powiesci „Nana” . Ale z miejsc opisywanych przez Zole nic juz wlasciwie sie nie zachowalo. Na placu „Mordownia” , ktory wzial swoja nazwe z powiesci Zoli znajduje sie teraz poczta i kilka nowoczesnych budynkow, nie ma sladow dawnych ruin, niedopuszczajacych swiatla waskich uliczek.
W „Goutte D’Or” zamieszkiwal zmarly na jesieni ubieglego roku znany francuski piosenkarz Alain Baschung. Troszke nobilitowal te dzielnice, ale nie na tyle, zeby zmienic jej klimat. Na skwerze Léona widzialam dzis, po raz pierwszy w Paryzu, kilku mezczyzn z psami z Sécurité. W samym centrum dzielnicy umiescila swoj posterunek policja.
Moze to kosmopolityczny charakter tego miejsca sprawil, ze w 1996 roku miescowy kosciol Sw. Bernarda wybrali sobie na strajk glodowy cudzoziemcy bez papierow. Bylo ich ok. 300 i opiekowal sie nimi slynny biskup Gaillot. Ich akcja zakonczyla sie niepowodzeniem, gdy do kosciola wkroczyla policja i sila wyprowadzila strajkujacych.
Jesli wiec nie jest to nabardziej bezpieczna z dzielnic paryskich ani najbardziej okazala, to czy jednak warto tam zajrzec? Moze dla przeszlosci, moze dla folkloru czy tez specyficznej atmosfery kosmopolitycznej. I jeszcze jedno. Jesli szukacie egzotycznych specjalow, niedrogich ryb w pelnym wyborze i najlepszej jakosci miesa halal, to polecam targ przy metrze Chateau Rouge. Jest naprawde imponujacy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz