foto

foto

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Zakupy w Luwrze czyli Art Shopping


Inicjatorzy salonu sztuki wspolczesnej, ktory odbywal sie w ten weekend w Louvre-Carrousel doszli do wniosku, ze wsrod amatorow sztuki sa jeszcze tacy, ktorzy  nie traktuja sztuki jedynie jako inwestycji i chetnie by sobie cos fajnego nabyli, ale... nie stac ich na zaplacenie astronomicznych sum zadanych przez wlascicieli galerii. Tak wiec powstal pomysl na pozbycie sie zarlocznych posrednikow i zorganizowania salonu dla wielbicieli, ktorzy nie zamierzaja sie rujnowac, pod nazwa "Art Shopping-sztuka dostepna" czyli salonu z dzielami nie kosztujacymi wiecej niz 5 tys. euro.

W rezulacie zorganizowano niezwykle sympatyczny, wrecz rodzinny salon, na ktorym mozna bylo w sposob zupelnie niezobowiazujacy  rozmawiac z artystami, pytac doslownie o wszystko i nie miec na sobie wzroku wlasciciela galerii oceniajacego zasobnosc naszego portfela. Po artystach nie widac bylo rowniez  jakiegos wielkiego stresu zwiazanego ze znalezieniem nabywcy ani pozowania na Warhola ale raczej pasje tworzenia czegos wlasnego. Widoczne byly rowniez najnowsze tendencje w sztuce nowoczesnej a wsrod nich:

SZTUKA ULICZNA: Glownym tematem tegorocznego salonu Art Shopping bylo zaproszenie artystow sztuki ulicznej niemal z calego swiata. Odwiedzajacy salon mogli przez dwa dni ogladac powstawanie dziel na "zywo". Ta dziedzina sztuki zdobyla juz ostrogi i jest powszechnie uznawana. Zaproszono dwudziestu najzdolniejszych i najbardziej uznanych przedstawicieli tej tendencji.  Oto jeden z nich- David Le Fleming z Nowej Zelandii od szesciu lat tworzacy w Londynie.




Rzezba w wosku: Wital nas przy samym wejsciu do salonu sympatyczny jamnik ze swoim panem w wykonaniu Nadine Debien. Francuska artystka konstruuje od blisko dziesieciu lat postaci z zywicy, pelne koloru, dowcipu i realizmu. Prace jej  staja sie coraz bardziej cenione.



Metalowe rzezby  z elementow wyposazenia kuchni Maurice'a Barbette zachwycaly bezpretensjonalnoscia i dowcipem tworcy. Kazda rzezba, potwierdzil autor, jest unikatem...



Rzezba ze szkla: Bardzo spodobaly mi sie szklane cukierki...ale cena byla jednak odstraszajaca czyli 2400 euro za maly i 6 tys. za duzy cukierek...



Dowcip: A oto jak durszlaki, zwykle kuchenne durszlaki potrafily sie zamienic w lampe do salonu. Autor mial jeszcze kilka innych pomyslow na oryginalne oswietlenie wnetrza...wykorzystujac na przyklad ogrodowe grabie.



Recycling: Pingwin jest dzielem wloskiej , awangardowej grupy artystycznej, ktora pracuje tylko i wylacznie w przetworzonym plastiku. W glebi widac niebieskiego slimaka.



Podczas salonu mozna bylo wziac za darmo udzial w zajeciach z akwareli i wyjsc z wystawy ze swoja wlasna praca.

Malarstwo:  Zachwycili mnie jeszcze inni artysci- Véronique Mansart, ktora maluje niezwykle energizujace portrety miast, tak troszke nasz Dwurnik, ale  "a la française"  bardziej optymistyczne kolorystycznie. Ponadto przepiekne, bardzo erotyczne ale jednoczesnie subtelne portrety oraz martwa nature. Urzekajacy jest bardzo wlasny, latwo rozpoznawalny styl...

 


I na zakonczenie artysta wegierski pracujacy we Francji, Laszlo Tibay, ktory przenosi nas w bardzo cieply rodzinny swiat zwierzat.Oto malusienka probka jego rysunku wykonanego tuszem, wiecej prac na stronie artysty.




Dobra wiadomoscia dla amatorow sztuki.  Wszystkie dziela artystow obecnych dzis w Luwrze-Carrousel mozna kupic przez Internet.




3 komentarze:

  1. Zachwyciła mnie lampa z durszlaków. Takie banalne i niezbyt romantyczne naczynie zmieniło się w coś tak delikatnego i koronkowego? A może to tylko tak wygląda na fotografii?

    (Ja wróciłam z winnicy i wpadłam w wir pracy. Ale chcę być jak ten Albert Kahn w mitenkach, choć wstaję tylko o siódmej, a nie o 4.30, a na mitenki za ciepło ;)
    Pozdrawiam)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czara,
    Durszlakom towarzyszylo kilka innych przedmiotow, ktore przeobrazily sie w lampy...wzbudzajc smiech zwiedzajcych. Lekkosc dostrzeglam nie tylko w materii, ale takze w poczuciu humoru tworcy...
    Podziwiam a nawet zazdroszcze Ci pracowitosci...Czy jest zaleta wrodzona czy tez nabyta?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że cała ta sztuka jest na wesoło...
    Co do pracowitości, to wrodzone u mnie jest chyba tylko lenistwo. A w ogóle to ciągła walka postu z karnawałem, że się tak wyrażę...;)

    OdpowiedzUsuń