foto

foto

piątek, 9 września 2011

Zagadka

Przed stadnymi zachwytami pisarzy nad Paryżem, jeden się obronił. Przed kilkoma dniami trafiłam na jego zapiski. Kto to taki? A może ktoś się pokusi o rozwiązanie zagadki?

„Wystarczyło trochę tych przechodniów, zobaczonych gdym siedział w kawiarni(…), akcent i zapach francuszczyzny, ruch, gest, wyraz, strój…już wybuchają we mnie antypatie, z dawna żywione. Czy już staję się wrogiem Paryża? Czy będę wrogiem Paryża? Znalem nie od dzisiaj ukryte źródła mojej paryżofobii, wiedziałem, że to miasto zahacza o moją najczulszą stronę, o wiek, o problem wieku i, rzecz pewna, jeśli miałem z Paryżem na pieńku to oto, że był miastem „po czterdziestce”. Och mówiąc „po czterdziestce” nie myślę o starożytności tych murów tysiącletnich-chcę powiedzieć tylko, że jest to miasto dla ludzi sięgających piątego krzyżyka. Plaże są miejscem młodości. W Paryżu czuje się w powietrzu czterdziestkę, nawet pięćdziesiątkę, te dwie cyfry wypełniają bulwary, place, skwery.”

…”w każdym zetknięciu z ulicą paryską szukałem brzydoty…i znajdowałem. Oto doszukiwanie się szpetoty było rodzajem aktu miłosnego wobec Porzuconej(…). Wyjawiałem defekty cielesne z tłumu o, patrz, wątła pierś, anemia szyi, zgarbienie, pokręcenie tego tułowia, tragedia tych kończyn…i przyglądanie się ciałom sprawiło, że już spojrzeń nie miałem dla pałaców, kościołów, placów, perspektywy, łuków, mostów, kopuł…(…) Tłum paryski nie jest wcale gorszy od tłumu innych miast, brzydota paryska umieszczona jest głębiej niż, tkwi w samym ich podejściu do brzydoty, to miasto inteligentne jest miastem szpetoty świadomej. Na Avenue de l’Opera, na rue Rivoli…och, jak siebie znali, za dużo luster, za dużo fryzjerów, krawców, modystek, kosmetyków, och, jak wychylali puchar brzydoty w każdej chwili au do ostatniej kropli! Widziałem udręczenie więdnących dam, gorycz wycieńczonych młodzieńców- poetów, pracowitą stylizację panów z bródką, rezygnację opasłą brzuchaczy, próby najdziwniejsze wysublimowania się w estetykę za pomocą kapeluszy, nawet parasoli, walka zażarta z brzydotą odbywała się na każdym kroku i na każdym kroku znaczyła klęskę.
Widziałem niesmak permanentny na twarzach Messieurs-Dames. Jakby wąchali coś nieprzyjemnego i Paryż zalatywał mi negliżem, tą godzina dnia, o której robimy poranną toaletę, godziną kremów, pudrów, wody kolońskiej, szlafroków i piżam….”

13 komentarzy:

  1. Ojej, holly. Sądząc po języku XIX w.
    Zdaję się na innych; którejś/goś z twoich 46 wielbicieli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witold Gombrowicz - oszukiwałam trochę, by dowiedzieć się, kto to napisał (nie jestem wystarczająco cierpliwa, by czekać, aż ktoś rozwikłałby zagadkę dla mnie). Sama bym nie zgadła, nie czytałam tego wcześniej. Coś w tym "piątym krzyżyku" jest, jak się tak głębiej zastanowię, nie wpadłabym na to, ale jest w tym nieco prawdy, przyznaję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż ty, chihiro. J.Margański - Geografia Pragnień. Opowieść o Gombrowiczu. WL Kraków 2005. Czy to ostatnie warszawskie zakupy, holly?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewo,
    Przede wszystkim dziękuję za próbę rozwiązania zagadki...wiem, nie było łatwo. Zakupy, ale paryskie. W jakimś zakurzonym antykwariacie w piątej dzielnicy natrafiłam na "Journal Paris Berlin", autor-Witold Gombrowicz. Ki diabeł! Nigdy nie słyszałam o paryskim dzienniku Gombrowicza...I tak po nitce do kłębka znalazłam "ów" dziennik, ale w polskiej wersji w wydaniu paryskiej Kultury "Dzienników" Gombrowicza (1961-1966)...Ot cała historia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chihiro,
    Jesteś fenomenalna, nie wiem w jaki sposób to znalazłaś. Ale przekorny ten nasz Gombrowicz, nieprawdaż? Nie wiem, czy ktoś inny jeszcze odważył się by się na krytykę tej świętości, ja takich nie znam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to znalazłam? Wpisałam w google reprezentatywny cytat "w każdym zetknięciu z ulicą paryską szukałem brzydoty" i... znalazłam :)
    Odwaga Gombrowicza w wyrażaniu krytyki kojarzy mi się bardzo z Henrym Millerem, ci dwaj dogadaliby się znakomicie. Miller z taką nienawiścią pisał o Stanach Zjednoczonych, tak potwornie obrażał Amerykanów i tak okrutnie oceniał wygląda amerykańskich miast i samą kulturę amerykańską, że aż przykro to czytać. Był o wiele bardziej szczery niż Gombrowicz, ale miał z nim dużo punktów wspólnych. Poza tym, że dla Millera USA były ojczyzną, a dla Gombrowicza Francją ojczyzną nie była.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie Paryz wydaje sie bardzo mlodym miastem - na ulicach widze glownie dwudziesto-, trzydziestolatkow i duzo dzieci (Czara pisala jakis czas temu, ze Paryz jest miastem dzieci.) Ale moze po prostu zmienil sie od czasu pobytu Gombrowicza?

    Podobnie, nie dostrzegam brzydoty paryzan. Moze urody dodal im w ostatnich latach naplyw swiezej krwi w postaci imigrantow z calego swiata?

    OdpowiedzUsuń
  8. Chihiro,

    Nie myslałam, ze bedzie tak łatwo...a Gombrowicz z tego co wiem, to o Polsce chyba lepiej nie pisał...wyjatkiem była Argentyna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Katasiu,
    To rzeczywiście gombrowiczowska wizja Paryża z lat 60-tych, ciekawe jak opisałby to miasto dziś…

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy12.9.11

    Holly...
    Wrocilam z wakacji i znowu jestem przekora i nie zgadzam sie z Twoim wnioskiem, ze Gombrowicz skrytykowal Paryz.
    Zaznaczam, ze tutaj opieram sie wylacznie na tekscie, ktory udostepnilas.
    Po pierwsze Gombrowicz sam pisze, ze przyjechal do Paryza z negatywnym nastawieniem:
    "...już wybuchają we mnie antypatie, z dawna żywione. Czy już staję się wrogiem Paryża? Czy będę wrogiem Paryża? Znalem nie od dzisiaj ukryte źródła mojej paryżofobii..."
    Po drugie jego niechec nie tyczy wprost Paryza a raczej Paryzan i paryskiej atmosfery:
    "...Wystarczyło trochę tych przechodniów, zobaczonych gdym siedział w kawiarni(…), akcent i zapach francuszczyzny, ruch, gest, wyraz, strój…"
    oraz:
    "... i przyglądanie się ciałom sprawiło, że już spojrzeń nie miałem dla pałaców, kościołów, placów, perspektywy, łuków, mostów, kopuł…"

    W tym wlasnie tkwi istota sprawy - Gombrowicz zmienia sposob patrzenia na codziennosc, nie niszczac, zmienia.
    Tak wlasnie to widze.
    Pozdrawiam,
    Irez

    OdpowiedzUsuń
  11. Irez,
    Witam po wakacjach, mam nadzieję, że były udane! Ździebko się przeraziłam Twoim komentarzem, czy przypadkiem nie palnęłam gdzieś o Gombrowiczu krytykującym Paryż, ale nie! Oczywiście, że masz racje, to przecież przewrotna, literacka prowokacja i znakomicie to zauważyłaś! Tak jak piszesz, on spojrzał inaczej, nie wpadł w szablon. I dlatego jest wyjątkowy. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy15.9.11

    Holly,
    Z tego co czytam, to Twoje wakacje byly bardzo udane - moje rowniez, dziekuje.
    Nie chcialam Cie przerazac, moze po prostu podeszlam troche emocjonalnie do tematu ale to wina Gombrowicza. Jako mloda dziewczyna zaczytywalam sie w jego dzielach, az do chwili kiedy nastapil na moj odcisk - wyrazil sie niepochlebnie o innym moim ulubiencu. Dopiero po latach wlasnych przemyslen, doswiadczen, lektury z przeroznych dziedzin, stwierdzilam, ze i tak byl wtedy bardzo delikatny. Ale jak to Gombrowicz - nie zniszczyl ani wizerunku, ani dorobku Sienkiewicza (bo o nim mowa) ale przyczynil sie do zmiany mojej i opinii i smaku literackiego.
    A mimo to nie jest moim autorytetem, niemniej licze sie z jego sposobem ujmowania i widzenia swiata.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Irez

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie się czyta, chciałoby się więcej!

    OdpowiedzUsuń