foto

foto

poniedziałek, 28 listopada 2011

Pomarańczowa Alternatywa i jej genialny twórca, major Fydrych w Paryżu


Co tu się oszukiwać, nie jesteśmy narodem filozofów, nic nie wnieśliśmy do europejskiego dziedzictwa  w dziedzinie architektury niewiele  do malarstwa, jeszcze mniej do literatury. Nie sprawdziliśmy się ani jako bankierzy ani jako naukowcy, nie za bardzo daliśmy się poznać jako artyści. To wszystko wyłazi niczym palce z dziurawych butów, gdy spojrzymy na promocję naszej kultury w Paryżu, która kręci się wokół kilku nazwisk i promuje w sposób mniej lub bardziej udany wiecznie tego samego Chopina (cały ubiegły rok), albo Marie Curie-Skłodowską czy też Czesława Miłosza (cały ten rok), którzy i tak dla wielu Francuzów są postaciami bardziej znad Sekwany niż znad Wisły… I pewnie coś w tym jest, jako że ci pierwsi przeze mnie wymienieni, dopiero w Paryżu znaleźli klimat i warunki do rozwoju, a wielu Francuzów uważa ich po prostu za swoich ziomków. 

Nieco lepiej było kiedyś z filmem, ale naprawdę baardzo dawno temu. Na zapowiadany na grudzień przez Instytut Kultury Polskiej Festiwal filmowy zaproszono trójkę reżyserów, Wajdę, Polańskiego i Skolimowskiego ze wszystkimi ich nieśmiertelnymi produkcjami. I nie umniejszając ich ogromnych zasług dla rozsławiania Polski za granicą, zupełnie na marginesie, obliczyłam średnią wieku naszych trzech najwybitniejszych, zaproszonych na festiwal filmowców i wyszło mi… 78,6 lat! Ale może nie jestem za mocna z matematyki...Na szczęście, wyświetlonych zostanie jednak... kilka filmów z ostatnich lat! Nasz honor uratują m.in "Galerianki"!

 Ale przechodzę do tematu, który zainspirował niniejsze dywagacje. Otóż są moim zdaniem dziedziny, w których mamy się niewątpliwie czym pochwalić. Jedną z nich, to teatr, ciągle obecny na wszystkich scenach europejskich (Lupa, Warlikowski,  Jarzyna, Biuro Podróży czy wrocławski ZAR) a drugą dziedziną, w której przodujemy, to są nasze dokonania w dziedzinie…myśli rewolucyjnej, które są,  unikalnymi, ciekawymi i inspirującymi pomysłami "Made in Poland". 


Tę refleksję zrodziła wizyta w miasteczku  „zbuntowanych”, które w Paryżu rozłożyło swoje namioty w dzielnicy biznesu i banków, czyli w „La Defense” a zachęcili mnie do niej  Francuzi, napotkani w alternatywnej galerii sztuki, znajdującej się w samym centrum Paryża, „Rivoli 59” na ulicy o tej samej nazwie, do której przed kilkoma dniami zawitał Major Fydrych i jego Pomarańczowa Alternatywa. Nie wiem, czyj był to pomysł, ale pokazanie tego zjawiska właśnie teraz, w chwili, gdy cała młoda Europa burzy się na panujący establishment-sposobu w jaki nasi wrocławianie- skutecznie, pacyficznie i z humorem- radzili sobie z władzą, wydaje mi się pomysłem znakomitym!(Brawa dla osoby, który popierała ten projekt w Instytucie Kultury!)

Czym jest Pomarańczowa alternatywa, nikomu chyba wyjaśniać nie trzeba. Utworzony po wprowadzeniu stanu wojennego ruch protestu społecznego, którego twórcą i ideologiem jest do dziś Waldemar Fydrych (zwany popularnie „Majorem”) czerpała z wielu ruchów artystycznych takich jak dadaizm, surrealizm czy sytuacjonizm  organizując całą serię happeningów, malując na ścianach domów graffiti w formie krasnali na śladach po farbie, którą komuniści zamalowywali antykomunistyczne napisy. Ten niewinny, śmieszny krasnal, w pomarańczowej czapeczce i z kwiatkiem w ręku stał się przez długie lata symbolem oporu wobec  opresji reżimu. Ponoć, jak twierdzi Michał Ogórek, pomarańczowy krasnal musiał się narodzić, gdyż był on tak absurdalny, jak absurdalne było nasze życie w drugiej połowie lat osiemdziesiątych.


Na ul. Rivoli jest więc wyjątkowa, unikalna okazja spotkania i poznania mitycznego twórcy Pomarańczowej Alternatywy a ponadto obejrzenia całej masy filmów, zdjęć i dokumentów.  Na przykład jednego z happeningów noszącego tytuł „rząd struga wariata” gdzie przez czterdzieści dobrych minut grupa ludzi struga wiklinowe kijki…z kolei podczas innego happeningu, młodzież maszeruje przez miasto w koszulkach z napisami „koniec u Upałami” a podkreślone przeze mnie u, w wypadku pojawienia się policji, zasłaniał młodzieniec koszulką z kwiatkiem…


Pomarańczowa Alternatywa to feeria pomysłów, błyskotliwych, pacyficznych ale pokazujących jak można być niepokornym bez stosowania przemocy. Może być to wspaniały wzór dla „zbuntowanych” z dzielnicy la Defense. Czy będzie?








17 komentarzy:

  1. holly, jako wrocławianka dziękuję gorąco za wpisanie naszych 'lokalnych' dokonań - do fundamentalnych osiągnięć Europy. A już bez lokalnego patriotyzmu; świetnie wypunktowałaś kręcenie się w kółko naszych rodzimych decydentów wysyłających i promujących wciąż te same kilka osób. W każdej dziedzinie mamy przecie tyle znakomitych, oryginalnych, choć mało znanych (bo marginalizowanych) osób, które przemówiłyby do wyobraźni młodych nośniej pewnie. Bo to młodzi zapełniają sale wystaw, kin i teatrów w głównej mierze. I to od młodych zależy co niebawem będą chcieli akceptować, rozwijać, uznawać "za swoje" tzw. wszyscy. Od sensownej i szczodrej promocji kultury zależy, czy ktokolwiek będzie w stanie umiejscowić na mapie - Polskę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo,
    Oddałam Bogu co boskie a cesarzowi co cesarskie...to a propos Wrocławia. natomiast po przejrzeniu materiałów, które przekazał mi Major, doszłam do wniosku, że ludzie niepotrzebnie wydają grube tysiące na lekcje kreatywności dla kandydatów na MBA. Trzeba je brać u twórcy Pomarańczowej Alternatywy-genialny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy28.11.11

    Holly...
    Ja o Twoim wstepie. Nie jestes zbyt sprawiedliwa. Nie jest z nami tak zle, nie jest tez i dobrze ale nie ma co rozpaczac. Mysle, ze to lata Zaboru a potem powojenna izolacja w demoludach spowodowala, ze nie jestesmy znani ale... i tak NIEKTORYM udalo sie przebic przez te przeszkody, reszta jest po prostu niezapoznana. Przeciez mamy noblistow, mamy wybitnych uczonych ktorzy nie sa znani w Polsce z przeroznych dziedzin nauki - to nie tylko Chopin, Sklodowska czy Kopernik - zreszta chocby nawet, to czy to malo? Kiedys w metrze zaczepil mnie mlodziutki Francuz, byl zachwycony, ze mogl poznac rodaczke jego ulubienca, Stanislawa Lema. Akurat czytalam jego ksiazke, wiec sama widzisz...
    A Polanski, Wajda, Dudziak, Makowicz, Stan Getz, Penderecki, Gorecki, Kilar... Lista jest naprawde dluga :)
    Ilu naszych zyskalo slawe a my nie wiemy o tym, bo niestety propaganda nie pozwalala na chwalenie sie nimi (nie mam pamieci do nazwisk ale ogladalam pare swietnych reportazy o osiagnieciach naszego astronoma; architekta; matematyka - nieznanych szerzej w Polsce, dlaczego??)I wrecz przeciwnie, ilu wybitnych przedstawicieli roznych dziedzin nauki, sztuki bylo "tepionych" ich osiagniecia byly pomniejszane lub niezauwazane.
    Jestesmy mimo przeszkod dostrzegani i powoli wychodzimy z cienia i to sie liczy. A ta akcja tego dowodzi, prawdaz?
    Zreszta Pani Ewa wspomniala o mlodych, przeciez oni tak naprawde w tej chwili nie przywiazuja wagi do narodowosci ale do osiagniec.

    A teraz nie na temat - przepraszam Holly!
    Pozwole sobie przekazac cos dla Pani Ewy Molik:
    http://czajowniawroclaw.pl/kontakt.html
    Jestem pod urokiem herbaty i czesto szperam po necie w poszukiwaniu ciekawostek i przez przypadek trafilam na wroclawska Czajownie - to musi byc Czarowna Czajownia, herbaciany ogrod - pachnie Japonia.

    Pozdrawiam, Irez

    OdpowiedzUsuń
  4. Holly - przepraszam, że nie na temat. Najwyżej mi nie odpiszesz. Wydaje mi, a nawet jestem prawie pewna, że to u ciebie czytałam wpis na temat wystawy Fra Angelico. Gdybyś mogła mi podać datę wpisu, albo linka, jeśli to było u ciebie. Niedługo będę w Paryżu i chciałabym się nań wybrać
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Irez,
    Pewnie masz rację, że jestem trochę niesprawiedliwa i okrutna. Ale może wyzbyłam się złudzeń? A może nie potrafimy się po prostu pokazać? Przed kilkoma dniami brałam udział w dwudniowej sesji, po francusku na temat "Miłosza w Paryżu" w Bibliotece Polskiej. Brało w niej udział, poza prelegentami, raptem kilkanaście osób-mało! Dlaczego nie pokazuje się w Paryżu polskiego malarstwa, fotografiki. My specjalizujemy się na przykład w jazzie, skoro już piszesz o Makowiczu. W Paryżu odbędzie się jutro koncert polskiego zespołu jazzowego-Pink Freud- szkoda tylko, a może nawet lepiej, że w Instytucie Szwedzkim...na otarcie łez.
    Ale prezentacja Pomarańczowej Alternatywy to genialny pomysł, bo tak jak pisze Ewa-zaadresowany jest do młodzieży i związany z aktualnościami. Wychodzimy z cienia gospodarczo, o aurę kultury trzeba jeszcze powalczyć, ale dużą rolę odgrywa tu niezwykły, kreatywny i dynamiczny-jak widać- Wrocław! Piszę o tym, gdyż jestem po spektaklu wrocławskiego teatru ZAR, który spotkał się tu ze sporym zainteresowaniem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Guciamal,
    jest mi szalenie przykro, ale o Fra Angelico to nie u mnie, niestety. To jedna z niewielu wystaw jakich jeszcze nie widziałam, choć znajduje się prawie na sąsiedniej ulicy...Polecam natomiast niespodziewanie piękną wystawę malarstwa hiszpańskiego w Orangerii, naprawdę niezwykła oraz dwie wystawy w centrum Pompidou. Koniecznie musisz obejrzeć Muncha oraz jeśli kochasz taniec- "Historię tańca" od 1900 roku do teraz-szalona perspektywa z ogromną ilością dokumentów, fragmentów i całych przedstawień-zarezerwuj sobie na nią co najmniej trzy godziny. Pozdrawiam i życzę miłego pobytu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Białoskórnicza 7-9. Nawet fajki wodne mają. Dzięki tropicielu, idę na herbatkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy29.11.11

    Holly, okrutnico ;)
    Masz racje, problem tkwi w tym, ze nie potrafimy sie "sprzedac", wypromowac, pochwalic naprawde niezlym dorobkiem. A Wroclaw staje na wysokosci zadania, badz, co badz jest Europejska Stolica Kultury w tym roku. No i nie wiem czy widzialas tablice pamiatkowa w kosciele St Germain des Pres poswiecona naszemu krolowi Janowi Kazimierzowi - Wroclaw ufundowal.
    Wiec Pani Ewo - Wroclaw wart herbaty!
    Milosz, poezja - chyba zauwazylas Holly, ze zainteresowanie poezja w ogole upada, coraz mniej osob czyta poezje. Ja sama rzadko a jesli to raczej Tuwim, Galczynski a ze wspolczesnych zatrzymalam sie na Stachurze.
    W Bibliotece Polskiej byl wieczor poswiecony promowaniu Edycji Narodowej Dziel Chopina - braklo miejsc dla chetnych - Polakow garstka, reszta publicznosci to Francuzi. Coraz czesciej slysze o koncertach naszych mlodych grup rockowych w paryskich klubach.
    Pozdrawiam, Irez

    OdpowiedzUsuń
  9. Holly dziękuję za info. Tym razem mój pobyt będzie dość krótki (5 dniowy)- przylatuję na Notre Dame de Paris (musical na Bercy). Ale jeśli w moich planach znajdę chwilkę (3-godzinną) odwiedzę także którąś z wystaw.

    OdpowiedzUsuń
  10. To i ja dorzucę nazwiska naszych sławnych na świecie. Stawiam dopiero swoje pierwsze kroki w Paryżu i na lekcji francuskiego pewnego razu profesorka łamała sobie język na nazwisku Żóławskiego, a kolega z Meksyku bardzo ładnie wymienił kilka filmów Kieślowskiego.
    A dla obniżenia wieku naszych reżyserów wspomnę Jacka Borcucha, z nominacją do Oskara, czy Jana Komasa, który nie mógł odebrać Złotej Kaczki ponieważ podobno promuje "Salę samobójców" za granicą. Pozostaje tylko trzymać kciuki
    Pozdrawiam
    Diana

    OdpowiedzUsuń
  11. Irez,
    Ale mnie zaskoczyłaś! Oczywiście, że widziałam tablicę pamiątkową i grób naszego króla, nawet o tym pisałam na blogu, ale nie wiedziałam, że ufundowali ją Wrocławianie! Byłam dziś w okolicy (Polska ksiegarnia!) i pewnie będę w przyszłym tygodniu a więc na pewno zajrzę. W każdym bądź razie dziękuję za wiadomość! Oby jak najwięcej polskich akcentów na paryskim bruku, nieprawdaż? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Diano,
    Oczywiście, że masz rację! Film Jacka Borcucha "wszystko, co kocham był prezentowany w ubiegłym roku na przeglądzie, "Sala Samobójców" Komasa będzie jednym z sześciu filmów pokazywanym w ramach festiwalu, 10 grudnia, ma być więc on rzeczywiście w Paryżu! I wspaniale, że ktoś wpadł na pomysł, żeby zaprosić kogoś z młodego pokolenia! Ale to ciągle jeszcze nie jest wielki obieg, ale małe, studyjne, niszowe kino....

    OdpowiedzUsuń
  13. Mysle, ze problem, o ktorym piszesz we wstepie, to glownie klopot z tymi, co sa odpowiedzialni za promocje a nie z polska sztuka jako taka. Wiele, bardzo wiele zalezy wlasnie od instytutow i placowek, ktore zajmuja sie promocja kultury. Dla przykladu Polski Instytut w Londynie radzi sobie dobrze i siega po zjawiska nowe, raczej niz Chopina czy Kopernika. I tak trzymac!

    Co do Pomaranczowej Alternatywy - ha, co za niespodzianka! Jakis czas temu czytalam ksiazeczke Majora - przezabawna. Nie wiedzialam, ze oni wciaz dzialaja (wstyd, wstyd).

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Magamaro,,
    A ich pojawienie się w Paryżu uważam za jedno z ciekawszych działań promocyjnych ostatniego roku. Są, działają, doradzają...A wracając do tego, co piszesz o promocji to podobna myśl zaświstała mi w głowie, gdy przeczytałam o wystawie Wilhelma Sasnala w londyńskiej galerii Whitechapel. Nie wiem, czy widziałam jakąś większą wystawę polskiego malarza w Paryżu w przeciągu ostatnich trzech lat, nie przypominam sobie...

    OdpowiedzUsuń
  15. Co do promocji polskiej kultury w Paryżu - nie rozumiem, jak można ciągle prezentować tych samych sędziwych reżyserów, kiedy jest tylu ciekawych młodych twórców!

    Więc zgodzę się z MagaMarą - to nie z polską kulturą jest problem tylko ze sposobem jej promowania.

    A Pomarańczowa Alternatywa? Uwielbiam! I nie zapimnę kandydata na prezydenta Warszawy z Ligi Polskich Rodzin, do którego przylgnęło określenie, że "otrzymał mniej głosów niż Partia Krasnoludków i Gamoni" :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam

    W czasie gdy Francuzi, Anglicy, Hiszpanie itd. łupili odległe zakątki świata(mieli wiec kasę na wspieranie różnych pisarzy, artystów, architektów itd. itp.) Polska przez długi okres nie istniała na mapie.
    Nie odwołuję się do filozofii męczennika narodów , tylko stwierdzam fakty.
    Choć ludzie nienawidzą mówić o pieniądzach, to ich obecność na rynku ułatwia wybicie się nowym genialnym artystom.

    Zresztą Ty, oraz inni Polacy pozostający na emigracji jesteście w tej chwili naszymi ambasadorami poza granicami kraju.

    Banały?

    Możliwe.
    Życie jest obrzydliwie banalne.

    Wniosek jest taki, że jesteśmy dużym wartościowym narodem, bez względu czy zostało to gdzieś udowodnione przez wybitne jednostki na piśmie, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Co nie znaczy, że nie należy się starać, wymagać, domagać się, wyszukiwać ludzi wykonujących, robiących rzeczy wartościowe i ich promować.

    I tu całkowicie się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń