foto

foto

czwartek, 17 listopada 2011

Milcz i przebacz!


Jest to historia chłopca urodzonego w skrajnie katolickiej, arystokratycznej, francuskiej rodzinie. Takie pochodzenie otwiera wszystkie drzwi, jest gwarancją znakomitego wykształcenia i kariery. Jego ojciec- założyciel potężnej prawicowej, wrogiej integracji z Europą, francuskiej formacji politycznej Ruch dla Francji, kandydował na urząd prezydenta, ale podczas całej swojej kariery politycznej podkreślał, że jego największym życiowym osiągnieciem jest rodzina.
Ma pięcioro dzieci, matka jest silnie praktykującą katoliczka, posiłki w rodzinnym domu rozpoczynają się od dwudziestominutowej modlitwy, każdy członek rodziny ma własnego spowiednika, kościół jest w tym domu najwyższym autorytetem moralnym. Panuje powszechne przekonanie, że dom Philippa de Villiers jest dla wszystkim ideałem, wzorem do naśladowania, miejscem, w którym kultywuje się najwyższej wartości ideały moralne…

I nagle, przed pięcioma laty, cały ten świat się sypie.  22-letni syn Philippa de Villiers, Laurent wnosi do sądu skargą na starszego o sześć lat brata, Guillaume’a o to, że w dzieciństwie był przez lata jego ofiarą, ofiarą gwałtu. Swoje zeznania popiera dokumentami świadectwami . W grudniu 2010 roku, po pięciu lata zawirowań, sąd umarza sprawę. Brat, oraz cała rodzina zaprzeczają zeznaniom Laurenta, ojciec twierdzi, że jego syn jest chory psychicznie, że zmyśla, że nic takiego się nigdy nie wydarzyło…

Ale Laurent nie daje za wygraną. Przed kilkoma dniami ukazała się napisana przez niego autobiograficzna książka „Milcz i przebacz” . Jej tytuł to odpowiedź, jakiej udzieliła Laurentowi matka, gdy opowiedział jej o tym co robi mu brat. Laurent wspominając rzadki moment szczerości między nim a matkę przytacza to, co wówczas od niej usłyszał: „to się zdarza we wszystkich rodzinach-milcz i przebacz”. Ona już wcześniej o wszystkim wiedziała, ale nie reagowała-pisze Laurent. Reakcja ojca? „To, co dzieje się między Tobą i Twoim bratem-mnie nie obchodzi”. Obchodzi go i jest to widoczne na każdej stronie książki, jedynie  kariera polityczna i zachowanie pozorów szczęścia rodzinnego za wszelką cenę.

Książki Laurent de Villiers nie znalazłam na półkach z literaturą, ale w dziale psychologicznym, wydaną przez znakomitą francuską oficynę wydawniczą, Flammarion. Nie wyczuwa się w tej opowieści autobiograficznej potrzeby odwetu na bracie, ale wewnętrzny przymus zaświadczenia o prawdzie. To co najtrudniejsze, pisze autor, to nie gwałt zadawany mu przez brata, ale opuszczenie jakiego doświadczył ze strony całej rodziny, która nigdy nie chciała go wysłuchać, oskarżała o kłamstwo i robiła wszystko, żeby zamilkł. Laurent opisuje, jak po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, gdzie założył rodzinę i obecnie mieszka, ojciec przyjechał, aby wymóc na nim wycofanie sprawy z sądu. Laurent się zgodził, ale pod jednym warunkiem, że dojdzie do konfrontacji, że o sprawie dowie się cała rodzina, że nie zamiecie się jej pod dywan. Ojciec się na to zgodził. Ale niebawem, Laurent dowiedział się, że ojciec kłamał a wycofanie przez niego sprawy z sądu jest równoważne z przyznaniem się do kłamstwa. Nie tak się przecież umawiali, czuje się oszukany przez ojca.

Laurent nie utrzymuje obecnie żadnych kontaktów z rodziną, która go odrzuciła, za to, że nie zgodził się na hipokryzję, na kłamstwo. Dochody ze sprzedaży książek zostaną przekazane na potrzeby Stowarzyszenia ochrony dzieci.


11 komentarzy:

  1. "to się zdarza we wszystkich rodzinach", strach się bać, gdyby była to prawda. Strasznie ten nasz świat "zamulony". Te rodzinne 'poddywanowe' tajemnice. Ciekawe, czy spowiadają się z tego i czy dostają rozgrzeszenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze krzywdy w rodzinie a szczegolnie gwalt to tabu, czy we Francji czy gdziekolwiek. Dobrze ze taka ksiazka sie ukazala.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy18.11.11

    Panstwo de Villiers maja 7 a nie 5 dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewo,
    Pewnie i spowiadają, i to w detalach...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ana,
    Zgadzam się z Tobą i dlatego też o tej książce postanowiłam napisać. Chłopak odważny, bo ta odwaga sporo go kosztuje. Rodzina zerwała z nim jakiekolwiek kontakty, mieszka w Stanach, w jakiejś dziurze w Nebrasce...podziwiam go za odwagę w przeciwstawieniu się autorytetowi ojca i całej rodziny, oraz za prawdę! nie opłaca się przymykać oczu na zło, to wcześniej czy później się obróci się przeciwko nam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy19.11.11

    Dla mnie to potwierdzenienie tego, ze czas mija a ludzka mentalnosc od wiekow ta sama - dulszczyzna wylazi z kazdego zakamarka swiata i w kazdym czasie.
    To chyba tatus autora straszyl Francje 'polskim hydraulikiem'?
    Pozdrawiam, Irez

    OdpowiedzUsuń
  7. Irez,
    To właśnie ten, który ział nienawiścią do Polaków, strasząc, że jeśli Polska zostanie przyjęta do Unii, to Francję zaleją polscy hydraulicy. Jakaż straszna arogancja, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy21.11.11

    Prawdaz Holly.
    Powiem, ze osobiscie prostowalam stwierdzenia Francuzow, ze jednak po wejsciu do Unii, troche nas tu przybylo. Naprawde spory odsetek tych "nowoprzybylych", to osoby, ktore sie po prostu ujawnily - wczesniej przebywaly nielegalnie. Wejscie do Unii oraz zgoda na legalna prace, pozwolily na ujawnienie sie sporej liczbie Polakow. A z tego hydraulika sami Francuzi sie podsmiewali, czesto z zazenowaniem, co liczy sie im na ogromny plus.
    Ale to chyba nie ten temat.
    Na temat tresci ksiazki trudno mi sie wypowiadac - chyba za bardzo bym sie przy tym otworzyla.
    Byla juz podobnie skandaliczna w swej tresci ksiazka pasierbicy Yves Montanda - Catherin, corki Simone Signoret - Swiat do gory nogami.
    Hmmm...
    Pozdrawiam, Irez

    OdpowiedzUsuń
  9. trudne przeżycia. Silny chłopak i chce żyć w prawdzie, nawet za ogromną cenę ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Bylam zaszokowana wyznaniami pasierbicy Y.Montanda i pomyslalam, ze sie msci za cos, jak pierwszy raz zobaczylam te ksiazke. Taką tez mialam pierwsza mysl a propos Laurenta. Ksiazki nie znam i raczej nie bede jej czytac, ale to bardzo wstrzasajaca historia, ktora zdarza sie w wielu rodzinach i o tym wiem na pewno.Moze warto ten problem naglasniac.
    Pozdrawiam, zaczelam czytac twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ardiolo,
    Muszę w takim razie koniecznie zajrzeć do pamiętników pasierbicy Montanda...jakoś mi to umknęło! Dziękuję za czytanie bloga!

    OdpowiedzUsuń