foto

foto

piątek, 8 lipca 2011

Rivoli 59 czyli artystyczny squat




Od jakichś dwóch tygodni Paryż ogarnęło szaleństwo wyprzedaży. Odkryłam je zupełnie przypadkowo, próbując dostać się około godz. 10-tej rano do jakiegoś potwornie zatłoczonego autobusu! Skąd o tej godzinie wszędzie aż tyle ludzi-zapytałam sąsiadkę, „no jak to, pani nie wie? - odpowiedziała zaskoczona„ przecież dzisiaj rozpoczęły się soldy i wiele osób w związku z tym nie idzie do pracy”! Na mnie ta wiadomość nie zrobiła większego wrażenia, ale przed moją bardziej kokieteryjną połówką nie udało mi się ukryć napisów "solde", które od tego dnia widnieją na każdym sklepie...I musiałam też niestety przystać na wyprawę, której z wielu powodów opisywać nie będę.


Dość, że nudząc się jak mops na jednej z najbardziej handlowych ulic miasta- Rivoli, dostrzegłam nagle dość dziwnie wyglądającą, przyzwoitych rozmiarów kamienicę, upstrzoną dekoracjami, kolorowymi siatkami, zwisającymi materiałami, zdecydowanie różniącą się wystrojem od komercyjnych instytucji, których pełno było w okolicy…Zajrzałam do środka i... trafiłam do serca bohemy, świątyni sztuki czyli największego artystycznego squatu Paryża! Ulga!


Squat ten, jak miałam okazję się dowiedzieć, istnieje już od wielu lat, czyli od 1999 roku, gdy trzech artystów-Kalex, Gaspard i Bruno rozpoczęli okupację mocno zdezelowanej kamienicy pod numerem 59 rue Rivoli należącej do Credit Lyonais i państwa francuskiego. Kilkunastu artystów zajęło się renowacją całkowicie zapuszczonego miejsca, odnawiając pomieszczenia i przekształcając je w pracownie. Miejsce przyjęło nazwę U Roberta-wolny elektron i rozpoczęły się wernisaże, wystawy, happeningi, miejsce stało się ważnym miejscem kreacji na artystycznej mapie Paryża. A do tego, było otwarte dla zwiedzających. I być może to właśnie je ocaliło! Gdy władze miasta postanowiły przejąć kamienicę, okazało się, że zwiedza ją rocznie 40 tys. gości i jest ona trzecim, najchętniej odwiedzanym centrum sztuki nowoczesnej w Paryżu. I jak takie miejsce zamknąć?


Wyremontowana i udekorowana klatka schodowa-wejście do pracowni artystow

Dziś sprawa jest już chyba  wygrana, Bertrand Delanoe, burmistrz Paryża postanowił odkupić kamienice i pozostawić ją w rękach artystów. Chyba ostateczny projekt jeszcze nie jest sfinalizowany.
Od godz. 13 do 20 wstęp jest zupełnie wolny, można codziennie i do woli zwiedzać pracownie kilkunastu artystów rozlokowanych w pracowniach gdzieś pomiędzy trzecim a szóstym piętrem. Ja miałam to szczęście, że zajął się mną natychmiast jeden z najpogodniejszych i energizujących ten squat artystów o włoskopodobnym imieniu, Francesko(czwarte piętro!)


Francesco w swojej pracowni 






Dwie piękne pracownie na poddaszu...


A więc zachęcam, aby zajrzeć pod numer 59 ulicy Rivoli. A może nawet, zamiast rujnować się na kolejną niepotrzebną sukienkę, wrócić do domu z dziełem sztuki? Ja wróciłam. Jeśli ktoś chciałby poznać dzisiejsza paryska boheme, to jest okazja, ja chyba po raz pierwszy jej tak naprawdę doświadczyłam, właśnie w tym miejscu.

11 komentarzy:

  1. Gratuluje i zazdroszcze - wyprawy i dziela :) Squat wyglada na fantastyczne miejsce. Na podobne "lowy" bardzo polecam Ci miasteczko St Paul de Vence na Riwierze - jest tam slynne muzeum sztuki wspolczesnej Fondation Maeght i bardzo duzo prywatnych galerii - i takich z jeleniami na rykowisku (czy tez prowansalskimi polami makow), i naprawde ciekawych. Podobnie jak w Mougins (gdzie sztuke kupuje ktos, kogo trudno o to posadzac - Silvio Berlusconi!.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy przypadkiem St. Paul de Vence, to nie jest miejscowość w której mieszkał Gombrowicz? Całe „Wybrzeże” to dla mnie „Terra Incognita”…chłonę wiec każdą rade! Moze kupuje w prezencie, mlode damy bardzo sobie cenia gustowne podarki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dość, że umknął mi ten wpis to jeszcze nie znam tego adresu. A to przecież tuż koło Pont Neuf i Luwru! Kręciłam się tam ostatnio sporo. To rewelacja, tym razem ja zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. holly, wydaje mi sie, ze Gombrowicz mieszkal w Vence (do niedawna dzialalo tam nawet jego muzeum, ktorego nie udalo mi sie odwiedzic), nieco wiekszej miescowosci w poblizu St Paul. W Vence znajduja sie rowniez kaplica dekorowana przez Matisse'a i... najmniejsza katedra we Francji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieło sztuki zamiast nowej pary butów? W jakim Ty świecie żyjesz, Holly? ;-)
    Dziękuję bardzo za odkrycie tego adresu, nie miałam o nim pojęcia. Jak tylko będę w okolicy, to od razu będę pytać o Francesco.
    I takie jedno nieśmiałe pytanie... nie wstawiłabyś zdjęcia Twojego nowego nabytku? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo,
    To troszke dalej w strone Chatelet...dowiedzialam sie rowniez, ze w ramach polskiej prezydencji własnie tam zostanie pokazana wystawa "Pomaranczowej Alternatywy" z Wrocławia. Wernisaz 14 listopada a wiec w tym samym czasie co konferencja Instytutu Grotowskiego na Sorbonie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Katasiu,
    Zmarwiłas mnie, ze muzeum Gormbrowicza juz nie istnieje! Ale warto zajrzec na Matisse'a i katedre, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czaro, żyję we wspaniałym świecie cudownych, mądrych ludzi. Czyżby to nie był ten sam świat? Pracę trzeba obejrzeć w oryginale, zdjęcie nie wydobędzie całej głębi dzieła Francesca...

    OdpowiedzUsuń
  9. O rety, czyżbym znowu się niezgrabnie wyraziła? Jakby co - to miał być żart z konsumpcjonizmu, zwłaszcza w okresie soldów, gdzie tout doit disparaître itp, ale chyba nie udał się. Mam nadzieję, że nie został negatywnie odczytany.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czaro,
    To prawda, że w tej mocno komercyjnej dzielnicy pojawienie sie swiatyni sztuki budzi zaskoczenie...A na obejrzenie pracy Francesco zapraszam po powrocie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy29.7.11

    dzisiaj odwiedziłam!
    Nie wiedziałabym o tym miejscu, gdyby nie wpis na Twoim blogu!
    Dzięki

    OdpowiedzUsuń