foto

foto

sobota, 28 września 2013

Ceramika znad Jeziora Genewskiego

Czasem trzeba opuścić miasto, żeby polubić je jeszcze bardziej, nie sądzicie? I pod takim właśnie pretekstem wyruszyłam na ten weekend paryską objazdówką do Genewy- ospałego, protestanckiego miasteczka, w którym żyje się na poziomie wywołującym zazdrość niejednej europejskiej metropolii. Niskie bezrobocie, miłe dla oczu położenie nad jeziorem, spokój i relatywny dobrobyt-czy można marzyć o czymś więcej?

 Ale w ten weekend, to spokojne na co dzień miasto, oszalało na punkcie ceramiki. Nie tylko na placu centralnym w sardyńskiej dzielnicy Carouge zorganizowano ogromną wystawę połączoną ze sprzedażą i konkursami, ale prezentacje ceramiki odbywały się w dziesiątkach galerii, muzeach, pracowniach a nawet w księgarniach, aby amatorów glinkopodobnych wyrobów zapoznać z najnowszymi tendencjami w tej dziedzinie sztuki. Nie będę się wymądrzać, podzielę się tym, co zobaczyłam i co mi się najbardziej podobało. Może kogoś coś zainspiruje?
Ale zanim przejdę do ceramiki, żeby Was prowadzić w klimat szwajcarskiej Genewy (chociaż miasto jest pod silnym wpływem Francji!) kilka szybkich migawek z miasta Kalwina:

Po pierwsze, tu najważniejsza jest czystość, po mieście wszędzie jeżdżą takie oto urządzenia:


Po drugie- ekologia. Nie, to nie samochód na benzynę-to samochód napędzany siłą ludzkich mięśni! Jeśli planeta będzie nadal się ocieplać tak jak ostatnio, to niedługo wszyscy przesiądziemy się w takie oto pojazdy! Czemu nie? Ja przepadam za rowerem a w Paryżu zupełnie już odzwyczaiłam się od samochodu...


Tak ów pojazd wygląda od wewnątrz

Po trzecie:  genewski i ogólnoszwajcarski, nieagresywny styl uprawiania polityki. Wokół miejskiego targu promują się politycy z trzech rozmaitych obozów: socjaliści (lewica-czerwone balony), Zieloni (zielone  balony) i Genewski Ruch Obywatelski ( MCG-prawicowa, populistyczna i nieco ksenofobiczna partia-żółto-czerwone balony)-uśmiechem i dobrym słowem przekonując mieszkańców do swoich poglądów.


I wreszcie targ, na ktorym wszyscy spotykają się w sobotni ranek i gdzie prezentuje się różne dziwne warzywa. Uwaga, bardzo kłuje! Czy ktoś wie co to takiego?


Ale miało być przecież o ceramice. I będzie -słowa dotrzymuję.
Pierwsze zdjęcie- to cudeńka inspirowane ceramiką z Azji, no bo "przecież nie sposób przejść obojętnie obok najdoskonalszych wzorów powstałych właśnie w tym regionie świata"-powiedział mi ich autor Hugues de Crousaz z Genewy/Bernex, jeden z niewielu mężyczn zajmujących się tą dziedziną kreacji.

W nich się po prostu zakochałam...

Ptaszydła z ceramiki jak żywe!

Kolorowa ceramika Potsfink

Masimishi Yoshikawa-przyjechał prosto z Japonii

i sprzedawał jedną z najdroższych
                        waz jakie widziałam w życiu, kosztującą ponad 7 tys. franków!

minimalistyczna forma do nowoczesnych wnętrz


Jak żywe!


Ceramika Chloe Peytermann-70-100 franków za sztukę

Potsfink-dzban 

Jakby z kamienia wulkanicznego prace Camille Rolier


"opowieści"  Chloe Peytermann

Hugues de Crousaz-inspiracja koreańską ceramiką
Urocze, stare żelazko z ceramiki dostrzeżone na wystawie

I tyle udało mi się zobaczyć w Genewie, dalszą część zwiedzania uniemożliwiły mi gęsi...





11 komentarzy:

  1. Czy miasto/miejsce doceni się dopiero po wyjeździe? W pierwszej chwili żachnęłam się, że skądże, że ja cenię miasta nie wyjeżdżając z nich (vide własne- choć przyznaję, że kochając je od zawsze - z wiekiem widzę je inaczej, pełniej. Jednak po chwili zastanowienia myślę sobie, że coś w tym jest. I dotyczy to (u mnie przynajmniej) miast, które nie zdobyły mego serca od razu, z którymi nie znajdywałam wspólnego mianownika. Nie wiem, jaki wpływ ma na ten stan nostalgia, sentyment, w każdym razie dziś, kiedy myślę o miejscach, które nie zrobiły na mnie szczególnego wrażenia podczas pierwszych i jedynych odwiedzin i co do których byłam pewna, że jednorazowa wizyta oznacza wystarczającą ilość czasu i uwagi poświęconych miejscu- to chciałabym tam wrócić, te zwykle czy nawet mało ciekawe miejsca wydają mi się godne uwagi i tęsknoty :) Szwajcaria - a raczej niewielki jej wycinek (wycieczka wzdłuż jeziora Genewskiego, co ja tam widziałam- niewiele, oraz wizyta w Muzeum w Martigny pozostawiły bardzo miłe wspomnienia i były to odwiedziny, co do których nie miałam najmniejszych wątpliwości, że kiedyś tam wrócę, ...jak będę obrzydliwie bogata mogłabym nawet trochę pomieszkam :) Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intensywność życia w Paryzu powoduje, że czasami mamy ochotę po prostu zwolnić i wyciszyć się. Genewa jest do tego idealnym miejscem. Do zobaczenia!

      Usuń
  2. Kto rano wstaje ma szanse widzieć wszystkie te cuda. Ty na żywo, ja we wspaniałej relacji.
    Jak tam czysto; można spuchnąć z zawiści, gdy wokół ma się renowację i przebudowę ulic.
    Miłego weekendu, u nas też słoneczko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Genewie też się sporo buduje, ale nie w tej ślicznej, starej dzielnicy Carouge. Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  3. Na tym bardzo ostrym zdjęciu to zgaduje, ze są to kasztany jadalne - jadalne oczywiście po obraniu :) A jeśli chodzi o sama ceramikę to piękne te szkliwione jak i matowe dziela :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No pewnie, że kasztany! Widziałam je jak dotąd już obrane. Ceramika piękna, ale u nas też powstaje mnóstwo wspaniałych rzeczy, a ceny nie są takie astronomiczne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Do cermaiki czuje ogromny sentyment - zamilowanie i wyksztalcenie jako garnkolepiec ;) W Polsce jest naprawde bardzo duzo artystow, ktorzy pieknie przedstawiaja rodzimy przemysl :) A jesli chodzi o francuska ceramike to bardzo lubie te z nad morza-z Bretanii :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ceramika niesamowita.. Ale w istocie ceny trochę ten zachwyt zmniejszają:) Szwajcara jest miejscem nieodkrytym jeszcze, ale bardzo zachęcają Twoje posty, żeby tam się wybrać:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję, Holly, za ten wpis o ceramice, która jest jedną z moich pasji. Zdjęcie czar do ceremonii herbacianej z podpisem "w nich się zakochałam" mnie również przyprawiło o szybsze bicie serca :) Żaden chyba naród na świecie nie kocha ceramiki tak jak Japończycy (ceny dzieł uznanych współczesnych artystów osiągają tam wartości stanowiące np. równowartość samochodu...). Dokonaniami Japończyków w tej dziedzinie świat inspiruje się od dawna, m.in. w Muzeum Sztuki Współczesnej w Palais de Tokyo można obejrzeć dzieła francuskich ceramików z przełomu XIX/XX wieku inspirowane Japonią.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. W Genewie rzeczywiście żyje się bardzo przyjemnie (spędziłem tam ponad 20 lat). Może dlatego jest mi tak trudno odnaleźć się w Warszawie?

    OdpowiedzUsuń