foto

foto

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Tadeusz Boy-Żeleński: aby na świecie było trochę lżej i trochę jaśniej...

Koniec wakacji, lato dobiega końca... Jak Wam ono upłynęło? Czy natrafiliście na jakąś ciekawą książkę? Wisława Szymborska dziwiła się, czemu to na wakacje planujemy niefrasobliwą literaturę. Przecież to doskonały czas, gdyż jesteśmy bardziej dyspozycyjni, aby zajrzeć do czegoś ambitniejszego. Idąc za jej głosem nabyłam w warszawskim antykwariacie biografię Tadeusza Boya-Żeleńskiego o tytule troszkę w klimacie tego bloga „ Nad Wisłą i Sekwaną”, spróbuję więc wam o niej napisać kilka słów.

Są w naszym panteonie literackim pisarze, których należy przypominać do znudzenia. Niekoniecznie dlatego, że napisali  arcydzieła, ale dlatego, że myślą, publicystyką, tematami, jakie brali na warsztat próbowali nas „w aniołów przerobić”. Z jakim skutkiem, to już zupełnie inna sprawa. Takim najważniejszym pisarzem i eseistą (ale jeśli znacie innych, to dajcie znać!) jest dla mnie Tadeusz Boy- Żeleński. Każdy, kto zetknął się  z kulturą i literaturą francuską  o nim słyszał. Tytan pracy- lekarz, tłumacz- przełożył na nasz język  grubo ponad sto  arcydzieł literatury francuskiej, eseista, krytyk teatralny, poeta Zielonego Balonika. Ale to, co najbardziej cenne u Boya, to piękny, otwarty, światły umysł. Pewnie wyda Wam się to zaskakujące-ale międzywojenna Polska lat 30-tych bardzo przypomina mi Polskę dzisiejszą. Podobnie jak dziś-głosy światłych, mądrych ludzi były tłumione ofensywą silnego, wpływowego kościoła oraz środowisk klerykalnych i endeckich, a to właśnie one były największą zmorą Boya. Pod koniec życia-za swoje postępowe idee stał się obiektem ataków nie tylko ze strony środowisk klerykalno- endeckich ale także PPS. Do kampanii antyboyowskiej włączyli się nieoczekiwanie również pisarze: Stanisław Ignacy Witkiewicz oraz Karol Irzykowski.

Czym się im Boy naraził? Ale zanim odpowiem na to pytanie, to może najpierw kilka słów o nim samym. Miał być lekarzem, ukończył medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim i zanosiło się, że do końca życia będzie nosił biały fartuch. I pewnie tak by się stało, gdyby nie wyjazd do Francji, gdzie rozpoczął się jego wielki romans z  literaturą francuską. Medycyny jednak nie porzucił. Po pierwszym pobycie we Francji organizuje w Polsce ośrodki poradnictwa dla matek zmuszonych do karmienia mieszanego pod hasłem „Kropla mleka”.  Kupuje nawet we Francji do tego celu aparat Contata do sterylizacji mleka. Kropla mleka polegała na tym, że każda matka zgłaszająca się do doktora Żeleńskiego u której dziecka stwierdzał konieczność żywienia mieszanego lub sztucznego, otrzymywała po cenie kosztu albo nawet bezpłatnie mleko- w zamian za ścisłe przestrzeganie przepisów lekarskich i cotygodniową wizytę.

 Ale idee pomocy matkom i dzieciom przywiezione przez Boya  z Francji nie kończyły się na karmieniu. Wkrótce potem, otworzył pierwsze w Polsce poradnie świadomego macierzyństwa. Udzielał w nich porad matkom  w zakresie higieny niemowląt-przyjmując je codziennie i bezpłatnie. Wreszcie, mimo iż nigdy w politykę nie chciał się mieszać- twierdził, że się na niej nie znał- aktywnie uczestniczył w komisjach pracujących nad modernizacją polskiego prawa małżeńskiego, chodziło o legalizację i uniformizację rozwodów oraz prawa rodzinnego-  występował przeciwko karalności przerywania ciąży.

Po pracy tłumaczył. Pretekstem do obcowania z kulturą francuską stała się tęsknota za Paryżem: „brakowało mi owego uśmiechu Francji, jej żartobliwej a głębokiej mądrości, jej miłosnego powiewu. I tak przekłada „Fizjologię małżeństwa” i „Małe niedole pożycia małżeńskiego” Balzaca, wreszcie, uważane za gorszącą literaturę „Żywoty Pań swawolnych” Brantome’a i całego Moliera. Ktoś, kto choć raz w życiu miał w ręku francuskojęzyczną wersję „ Skąpca” wie, jak dalece ambitne i trudne było to zadanie.

Pisarze polscy zachwycają się Boyem i jego tłumaczeniami: Grzymała –Siedlecki nazywa tłumaczenie Boya „ dowodem cywilizacyjnym”. Wkrótce potem udostępni naszej kulturze Balzaca i Villona, Laclosa i Pascala, Diderota i Prousta, wzbogacając nasz język i kulturę a jednocześnie zbierając wyróżnienia we Francji od Akademii Francuskiej.

Pierwszy głos krytyczny płynący ze środowisk katolickich ukazuje się po wydaniu „Żywotów Pań Swawolnych” to zbyt frywolna i lekka literatura. Nie podoba się środowiskom klerykalnym a jej wydaniu, mimo, iż książka była rozprowadzana prywatnie, towarzyszą epitety, że Boy propaguje pornografię. Nie jest to oczywiście podręcznik do nabożeństwa, ale jak pisał z Lido Kornel Makuszyński „ wracam na wyspę, aby radować się przed snem opowieściami tego cudownego chama, pana i opata, de Brantome’a któregoś drogi Boyu, zaprezentował w sposób tak nieporównany, tak mistrzowski, że się twojej wielkiej pracy najwspanialszy hołd należy.”-pisał z Włoch.

Z czasem rodzi się w jego głowie projekt Biblioteki Boya, aby literatura francuska trafiła pod strzechy, aby w każdym domu znalazły siędzieła  Balzaca i Moliera, Laclosa i Rabelais’ego, Pascala i Diderota. Cel jest ważny, chodzi o przyswojenie polskiej kulturze arcydzieł literatury francuskiej, o „odniemczenie” Polaków, o zmianę ich mentalności.
Boy wydawanie biblioteki finansuje z własnych pieniędzy, częściowo wspomaganym posagiem żony. Ale nie jest mu łatwo-na niego spada cały trud układania się z drukarzami, pilnowania, umieszczania gotowych nakładów u księgarzy, użerania się z nimi o warunki sprzedaży. Chwyta się wszystkim środków, aby sprzedać książki. Gdy wydaje „Rozprawę o metodzie” Kartezjusza, a jest to trudne dzieło filozoficzne i zachodzi ryzyko, że nikt tej książki nie kupi, to aby podnieść jej zalety marketingowe, książkę opatruje opaską z napisem „Tylko dla dorosłych”.

Polscy pisarze i intelektualiści są świadomi, że działalność Boya wywrze ogromny wpływ na naszą umysłowość, na rozwój naszej literatury, że Boy odkrywa przed nami nowe lądy, niczym Krzysztof Kolumb, że rozszerza nasz widnokrąg, zaostrza wzrok, pogłębia znajomość serc i dusz ludzkich, poleruje smak...

Ale powoli, wraz ze zmianą klimatu politycznego w Polsce i nasileniem się postaw prawicowych i klerykalnych, nad Boyem zaczynają się zbierać czarne chmury. Najpierw poszło o „Brązowników”-Boy stanął okoniem wobec stawiania naszych pisarzy na pomniku i zaczął od wieszcza narodowego-Mickiewicza. Nie zgadzał, aby w biografii pomijać fakty, nawet te najdrobniejsze w imię wybielania biografii pisarza. Chciał, aby pisano o wszystkim, aby dać pełny obraz pisarza. Ale to nie mogło się spodobać narodowcom.
W 1928 roku, Klerykalne Towarzystwo im. Piotra Skargi w Warszawie wydawało publiczną uchwałę potępiającą Boya za niemoralną działalność literacką-to był pierwszy protest przeciwko jego twórczości. Później posypały się następne, napada na niego prasa klerykalno –endecka wspomagana przez publicystów sanacyjnych i PPS-owskich a chodzi im przede wszystkich o esej „Dziewice Konsystorskie”- felietony drukowane w Kurierze Porannym, w których ukazuje hipokryzję kościoła katolickiego udzielającego rozwodów tylko tym, którzy kłamią( na przykład, że nie skonsumowali małżeństwa a mają już dwoje dzieci) i przechodzą na protestantyzm, tylko po to, żeby uwolnić się z niechcianego związku. Napadała na niego prasa katolicka. „Chciałbym, aby w stosunkach ludzkich, w odrodzonej Polsce, było trochę mniej nierówności, trochę mniej ucisku, trochę mniej kłamstwa i obłudy. Czyżby te ideały były „Polakowi-Katolikowi” tak nienawistne?”-bronił się. „Niech „Polak-Katolik” sporządzi sobie listę współpracowników naszych pism bogobojnych, klerykalnych, prawicowych, czy jak je nazywają: niech się przekona, wśród tych, którzy najdzielniej szermują zawodowym piórem w obronie katolicyzmu i nierozerwalności małżeństwa, ilu jest wśród nich tych, którzy zmienili wiarę dla celów rozwodowych.”

Były też wyrazy sympatii, przede wszystkich ze strony „Wiadomości Literackich”, ale nadchodziły one późno. „Jestem wciąż jak te dziwka, którą się szczypie w udo w gabinecie, a nie poznaje się jej na ulicy.” Częściej otrzymywał „paczkę obelg, porcję nienawiści wyzianą przez ludzi skupionych pod sztandarem miłości bliźniego. Przywykłem do tego jak do rannego masażu.”

„Dziewice konsystorskie”, a później „Nasi okupanci” wywołały nagonkę organizowaną przez prasę katolicką, pismo „Polak-katolik”, przez krakowski „Głos Narodu” i warszawski „Przegląd Katolicki”. Miały one charakter antysemicki i demaskatorski.

W Jamie lągł się ów zastęp ludzi, którzy z Boyem na czele rozpełzli się potem po nowej Polsce, ludzi zarażonych austrogalicyjskim oportunizmem, cynizmem życia i użycia, otwartych na wszystkie wiatry z całej Europy, a wewnątrz przegryzionych grzybem plemienia semickiego, skrzyżowaniem sarmatyzmu i ghetta, Krakowa Szujskich, Matejków i Wyspiańskich z pobliskim Kazimierzem, sztucznych żydów czy pół żydów z „Jamy podwawelskiej” torującej ścieżki żydom pełnokrwistym, Tuwimom, Słonimskim, Wittlinom w zbliżającym się ich szturmie na na Mont Salwat i Panteon Narodowy.” –pisał Morawski

Gdy wreszcie ogłoszono projekt nowego prawa małżeńskiego Episkopat Rzymsko-Katolicki w Polsce stwierdził w oświadczeniu, że „projekt jest posiewem bolszewizmu” a kardynał Hlond dodał, że „jest próbą odcięcia Polski od kultury chrześcijańskiej. Boy replikował: ”Ilekroć chodzi o usprawiedliwienie kleru, zawsze wysuwa się straszaka Bolszewii, od którego kler ma być obroną(...) Przecież właśnie w Rosji było morze ciemnoty i nad nim triumfujący pop. Ta fala demagogii, kłamstwa, oszczerstw, antypaństwowego podjudzania płynie bez żadnej przeszkody w pismach i na wiecach, ba, nawet radio oddano na jej usługi. Najczęściej jednak te oświadczenia, orędzia czy Listy biskupów przedrukowywała katolicka Agencka Prasowa, głoszono je z ambon, zbierano podpisy pod protestami w kościołach i szpitalach.
„Projekt ustawy małżeńskiej-to zdaje się faktem-pogrzebany jest na czas nieograniczony, wystarczyło jednego gestu naszych „czarnych władców”, aby przekreślić dziesięcioletnią pracę Komisji Kodyfikacyjnej.”-pisał rozgoryczony Boy.

Kolejną jego bitwą było „Piekło kobiet”. Chodziło o niekaranie kobiet usuwających ciążę -pięć lat więzienia dla kobiety, która chciała się pozbyć niechcianej ciąży uważał za największą zbrodnię prawa karnego. Walczył o niekaralność przerywania ciąży dokonanej także ze  względu na ciężkie położenie materialne. Był za prawem do aborcji, gdyż uważał, że to nie zakazami  i represjami walczy się z problemem, ale drogą świadomej prokreacji. Wielodzietność-uważał-prowadzi do nędzy ubogie rodziny, rujnuje zdrowie kobiety, staje się przyczyną demoralizacji, wzrostu przestępczości, alkoholizmu, regresu kultury społecznej.

To Tadeusz Boy-Żeleński przyczynia się do otwarcia na Lesznie, pierwszej w Polsce poradni świadomego macierzyństwa. „Tu się ciąży nie przerywa, tu się ciąży zapobiega”-wisiał napis na ścianie poradni.

Nagonka środowisk katolickich na Boya stawała się coraz ostrzejsza. Ksiądz Pirożyński przestrzegał przed czytaniem literatury francuskiej tłumaczonej przez pisarza. Odradzał Monteskiusza, Musseta, Stendhala, Balzaca...

Czesław Lechicki odradzał z kolei „Tristana i Izoldę” gdyż mowa w niej o miłości cudzołożnej, Gargantuę Rabelais-ego, bo to powieść skatologiczna, „Żywotów Pań swawolnych”-bo to pornografia a „Listy perskie” Monteskiusza-bo opisują sceny haremowe. Pisma katolickie odradzały nawet Kubusia Fatalistę-Diderota! Gdy podróżował po Polsce z odczytami o Villonie-odmawiano mu najmu sali, jako „bezbożnikowi”, „wrogowi kościoła”W odpowiedzi Boy napisał esej zatytułowany „Nasi okupanci” skierowany przeciwko hierarchii Kościoła Katolickiego wywołując nową falę ataków i napaści zorganizowanych najczęściej pod hasłem „zlikwidowania” Boya.

Osaczony, atakowany ze wszystkich stron, nie poddawał się: Pisał „Wróg kościoła w Gdyni-agitacja z ambony. Skąd się to wszystko wzięło? Z paru moich wystąpień w prasie. Antyreligijnych, bezbożnych? Ani trochę, w tych sprawach w ogóle nie zabieram głosu. Poszło o sprawy świeckie. Bardzo nad tym boleję, ale cóż począć, że gdziekolwiek wyłoni się paląca kwestia, w której ludzie głowią się i radzą , co czynić aby na świecie było trochę lżej i trochę jaśniej, natychmiast się wysuwa złowroga czarna ręka i rozlega się grzmiący głos –Nie pozwalamy! Nie wolno wam nic zmienić, nic poprawić. Wszystko musi pozostać po dawnemu, niczego tknąć nie pozwolimy w gmachu ciemnoty i ucisku”-pisał...
Boy bardzo dzielnie znosił wszystkie obelgi (nawet termin boyszewizm) poczucie fizycznego zagrożenia, listy anonimowe, ale pod koniec życia był bardzo tym wszystkim zmęczony i co tu dużo mówić -osamotniony. Niewiele osób udzielało mu poparcia, niewielu występowało w jego obronie.

Piszę o tym, ponieważ mam dziś wrażenie, że to, o co walczył Boy ponad sto lat temu jeszcze nie zostało osiągnięte, że jego tłumaczenia literatury francuskiej  nie trafiły pod strzechy, nie wpłynęły znacząco na naszą mentalność. I może jeszcze jedno warto pamiętać-że wybór książek nie jest niewinny, oraz, że nie powinniśmy ulegać tym, którzy chcą za nas o tym wyborze decydować...
I jeszcze jedno. Czy Tadeusz Boy-Żeleński znajduje się w kanonie lektur? A powinien!



11 komentarzy:

  1. a o tym o Boy- Żeleńskim nie wiedziałam - dziękuje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję za przeczytanie!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planie biografię Boya Błazen, wielki mąż. Samego Boya znam głównie z tłumaczeń, chyba największe wrażenie zrobił na mnie Prosta tom I W poszukiwaniu straconego czasu. Na razie gromadzę; mam Reflektorem w mrok i Rozrachunki freudowskie. A ciekawa jestem czym podpadł Witkacemu, bo Irzykowski jakoś mnie nie dziwi

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam biografię napisaną przez Hena, ale jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie wiem, może to zależy od tego co nas interesuje. Dla mnie ten wątek społeczny i polityczny w biografii Boya jest bardzo interesujący i ważny. Tak jakby jego myślenie było zaczątkiem czegoś, co się zatrzymało i nie zrealizowało i dlatego mamy to, co co mamy...Proust był ostatnim tłumaczonym przez niego dziełem, przygotowywał się chyba z 10 lat. Pracował w okresie wojny, już prawie pod bombami, wiedział, że musi skończyć...Właściwie, to tak do końca nie wiadomo, za co podpadł Witkacemu-tym bardziej, że latami się przyjaźnili a nawet Witkacy kochał się w żonie Boya, Zosi Pareńskiej, w salonie Boyów wisiały jego obrazy...Nagonka na Boya-bezbożnika była tak powszechna, że może i on się w nią zaplątał? A Tobie Guciu należą się wielkie dzięki za przybliżanie literatury francuskiej naszej polskiej społeczności. Boy byłby z Ciebie dumny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że biografia napisana przez Hena nie przypadła ci do gustu, zobaczę, może ja odbiorę ją inaczej. Czytałam jego Nie boję się bezsennych nocy i bardzo mi odpowiadało, natomiast Królewskie sny wydały mi się takie infantylne, raczej powieścią dla młodzieży.
    Ja ambasadorką Boya w przybliżaniu literatury francuskiej ? aż się zaczerwieniłam

    OdpowiedzUsuń
  6. A dziś otwieram Twojego bloga i o kim czytam? O Maupassancie! Wcale nie przesadzałam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Holly, co ja bym zrobiła bez Twoich wpisów :) Czy wiadomo coś więcej o tym, w jakich okolicznościach Boy nauczył się francuskiego, jak doszedł do takiej perfekcji we władaniu nim, by być w stanie tłumaczyć takie dzieła?

    OdpowiedzUsuń
  8. Był po prostu chyba geniuszem:) Swój pierwszy pobyt w Paryżu wspominał tak: "Nie znałem nikogo, nie wiem, czy przez pierwszy kres pobytu miałem okazję powiedzieć dwieście słów po francusku, poza elementarnymi potrzebami jak garson i praczka." Chyba po prostu czytał, czytał i czytał...ale to nie znajomość francuskiego jest najbardziej imponująca, ale polskiego, bo jak wiadomo, tłumacz, musi znać doskonale swój własny język a na tym polu był mistrzem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny post, Holly, przeczytałam z przyjemnością, uzupełniając co nieco swoją wiedzę o Boyu-Żeleńskim, i masz rację, jakoś na wakacje zazwyczaj wybierane są lżejsze lektury, sama też tak robię, ostatnio ujęło mnie "Drzewo migdałowe", ale może czas do walizki lub plecaka wrzucić jakąś biografię ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Geniusz Boya-Zelenskiego jako tlumacza widac natychmiast w jego tlumaczeniu "Wielkiego testamentu" F. Villona.
    "Ach, gdzież są niegdysiejsze śniegi (Où sont les neiges d'antan?)" to tylko drobny przyklad tego jak rozumial tekst oryginalu i jak tworczo odwzorowywal go w jezyku polskim. Chwala Ci Holly za przypomnienie tej chlubnej postaci !

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tłumaczenia Villona był niezwykle dumny! Objeżdżał z nim całą Polskę...dziękuję i cieszę się, że pisanie o Boyu ma dla kogoś sens!

    OdpowiedzUsuń