![]() |
Wiadukt Garabit prawie gotowy |

Gdy
właściciele domów w okolicach Pola Marsowego złożyli na niego w sądzie skargę w obawie prze zawaleniem się wieży podczas budowy, Eiffel zaręczył miastu, że odszkodowania-jeśli do tego dojdzie-zapłaci z własnej kieszeni. Poręczył ryzyko własnym majątkiem. Wiele osób uznało go wówczas za
wariata.
31
marca 1889 roku inżynier Eiffel wywiesił na wieży trójkolorową flagę pokonując wraz zaproszonymi gośćmi 1710 stopni w zaledwie godzinę, windy jeszcze nie działały. W dwa
miesiące później, 6 maja 1889 roku otwarta została Wystawa Światowa. Punktem
centralnym była sięgająca chmur ponad 300-metrowa wieża, najwyższa stworzona przez
człowieka końca XIX wieku budowla na świecie. Gdy w Starym Testamencie ludzie chcą zbudować wieżę do nieba, Jahwe miesza im języki, aby
nie dopuścić do jej ukończenia. Gustaw Eiffel nie bał się Boga, był humanistą,
racjonalistą i masonem, wierzył tylko w potęgę ludzkiego rozumu.
Miał
jeszcze mnóstwo innych projektów w planach. Na przykład projekt budowy
paryskiego metra. Zostanie on zrealizowany, ale już nie przez niego, dziesięć lat później. Albo tunel pod
kanałem La Manche. Chciał umieścić pod kanałem dwie metalowe tuby o przekroju 7
m położone na dnie morza. I obserwatorium na szczycie Mont Blanc. Ale po skandalu z kanałem Panama, w który nie z własnej winy został zamieszany, Eiffel postanowił ratować firmę i całkowicie się z niej wycofał. Od 1893 roku poświęcił się całkowicie badaniom aerodynamicznym. Napisał też dwie książki „ 300-metrowa wieża” i „Drzewo genealogiczne
rodziny Eiffel”.
Gdy
staniecie kiedyś u stóp Wieży noszącej
imię francuskiego inżyniera pamiętajcie, że jest dziełem odwagi i wyobraźni, przykładem
fenomenalnej umiejętności pokonywania przeszkód finansowych i technologicznych,
zmagania się z pogodą i ludzką zazdrością, majstersztykiem doskonałej
organizacji. Eiffel był człowiekiem, który nie mieszał się do polityki, nie
tracił czasu na spory i debaty, ale budując wieżę- budował pokój. Dał Francji poczucie prestiżu większe niż sukces
militarny, wzbudził podziw i fascynację tworząc wizerunek kraju nowoczesnego, o
nieograniczonych możliwościach technologicznych.
I mimo iż stoi już 127 lat, jest nadal najbardziej rozpoznawalnym symbolem Paryża, ikoną miasta kojarzącą się ze wszystkimi innymi jej atrakcjami, klimatycznymi kawiarenkami i wolnością. Dla mnie jest symbolem ludzkiej mocy, przewagi rozumu nad obskurantyzmem, wiary , że chcieć to móc i dlatego poświęciłam jej odrobinę uwagi.
Z przyjemnością przypomniałam sobię historię powstania wierzy. Zachwyca mnie nieustająco, a mam okazję na nią patrzeć kilka razy w tygodniu. Jednocześnie zdumiewa mnia, jak bardzo Paryżanie byli przeciwni jej budowie i jak sceptyczni już po jej postawieniu. To chęć przejechania się windą przekonała Paryżan do tej genialnej wierzy, aż trudno w to uwierzyć. ;)
OdpowiedzUsuńMnie nie dziwi, zawiść ludzka jest nieograniczona to raz. A sceptycyzm wobec tego co nowatorskie to dwa. Co do pierwszego - mam nadzieję, że mu nie ulegam (podziwiam wizjonerów i zapaleńców, choć nie zawsze rozumiem), co do drugiego - sama nie mogę się przekonać do różnych nowinek architektonicznych dla przykładu. Może za sto lat budynek teatru Szekspirowskiego w Gdańsku okaże się wizytówką miasta (projekt zdobył zresztą jakąś prestiżową nagrodę), a dla mnie to wyraz złego gustu - katafalk, nagrobek, czarna brzydka bryła, w dodatku zupełnie niefunkcjonalna. Przepraszam, bo z tym teatrem wyskakuję u Ciebie nie po raz pierwszy, ale tak mi się jako pierwszy pojawił, kiedy szukałam w pamięci przykładu. Lubię takie powiązanie miejsca-budowli- sztuki z osobą, która była z nią związana. Mam nadzieję, że stanę jeszcze kiedyś pod Wieżą, bo choć nic mnie do niej nie ciągnęło- to nie da się zaprzeczyć, że bez niej nie wyobrażam sobie dziś Paryża.
OdpowiedzUsuń