foto

foto

sobota, 15 stycznia 2011

Roman Polanski, pompa w paryskim Ratuszu i makowce


Niespodzianka spotkala mnie wczorajszego wieczoru. Dostalam zaproszenie do Ratusza miejskiego (Hotel de Ville) na ceremonie przyznania nagrod filmowych przez prase zagraniczna akredytowana w Paryzu. Znana mi juz ceremonia przyznawania nagrod sama w sobie jest dosc nudna, w dodatku zazwyczaj do bufetu  po uroczystosci  trudno sie dostac, ale tym razem, mial byc Polanski... Ide! – zdecydowalam, tym bardziej, ze mialam ogromna ochote poznac ponoc przepiekne wnetrza paryskiego ratusza. 
I w ten sposob, przypadkowo, trafilam na wielkie swieto mistrza Polanskiego.To prawda, w programie zapowiadano, ze dostanie nagrode za caloksztalt pracy, ale nie przepuszczalam, ze Francja (bo nie ludzmy sie- Paryz to Francja) zgotuje mu  az taka pompe! Byl to jednoczesnie pierwszy publiczny wystep rezysera od powrotu z zatrzymania w Szwajcarii.  Francuskie srodowisko filmowe, intelektualisci, ale takze lewica polityczna  bardzo dzielnie wspierala Polanskiego w trudnych chwilach i choc trudno posadzac szwajcarski system sprawiedliwosci o uleganie jakimkolwiek wplywom to jednak mowilo sie nawet o interwencji Sarkoziego u Obamy w sprawie artysty. Wszystko to zlozylo sie na wyjatkowo cieple przyjecie Polanskiego na francuskiej ceremonii, dla ktorych nawet nie ulega watpliwosci, ze Polanski jest nie tylko rezyserem francuskim, ale nawet, jak slyszalam wczorajszego wieczoru, najlepszym rezyserem na swiecie a „Ghost Writer” najlepszym francuskim filmem...Oj kochaja go Ci Francuzi, kochaja...
Od chwili w ktorej sie pojawil, w zasadzie bez przerwy byl otoczony dzikim tlumem fotoreporterow. Nieopuszczali go nawet na sali, podczas ceremonii, koczujac wokol niego z kamerami i aparatami fotograficznymi. Waszemu skromnemu wyslannikowi nie wypadalo sie przepychac, natomiast zupelnie przypadkowo udalo mi sie zrobic mistrzowi ladne zdjecie i nagrac, choc krotki filmik z ceremoni. Od razu uprzedzam, technicznie film nie jest moze najlepszy, za to ekskluzywny, tylko dla czytelnikow „Dziennika paryskiego”!


Romana Polanskiego przepieknie powital wiceburmistrz miasta Christoph Girard (stoi na zdjeciu po jego prawej stronie), mowiac ze tu, w tym miejscu, na Ratuszu, rezyser jest u siebie, tu w Paryzu i we Francji moze czuc sie wolny...Nastepnie wyswietlono, chyba  wieksza czesc zdjec  z lodzkiej wystawy „Roman Polanski, aktor i rezyser”. Wreszcie, w przerwie miedzy przyznawaniem poszczegolnych nagrod, pokazano bardzo stary film „Dwaj ludzie z szafa”, po ktorym Polanski wbiegl na scene i przepraszal mowiac, ze to byl blad mlodosci, ze dzis wstydzi sie tego filmu. Kokietowal...Otrzymal sporo nagrod, nie bede nawet ich wyliczac, prawdopodobnie poinformuje o tym  PAP.Prawde mowic to obecnosc Polanskiego przycmila calkowicie pozostala czesc uroczystosci.
Po skonczonym ceremoniale  mialam juz zbierac sie do domu, ale oczywiscie zwyciezylo, jak to zwykle u mnie, lakomstwo. Weszlam na chwile do przepieknej sali w ktorej przygotowano bufet.  I co widze? Polski bufet z przepysznymi kielbaskami, daniami zimnymi, zakaskami i przede wszystkim-ciastami! Znakomite, wszystkiego sprobowalam! Udalo mi sie w ostatniej chwili dopasc Pania, ktora przygotowala wszystkie te specjaly i podaje adres: Traiteur Polonais, Adriana i Margot, 14 rue des Goncourt 75011 Paris. Tel: 01 47 00 64 50. Polecam przede wszystkim  makowce, lepsze niz z Marais!

6 komentarzy:

  1. No nie, chyba pęknę z zazdrości. To się nazywa: znaleźć się we właściwym czasie na właściwym miejscu. Nie dość, że gala to jeszcze film. I na koniec taaaki bufet. Gratuluję i dziękuję. A przeczytałam pierwsza!
    Mam też inny sukces, byłam dziś na 60 leciu naszego Uniwersytetu Przyrodniczego. Był piękny koncert, aukcja na rzecz centrum onkologii dziecięcej i wielu przyjaciół. Zaprosili mnie na jutrzejsze karnawałowe szaleństwa. A więc ruszam za miasto. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zycze wiec Pani wspanialej zabawy! I czekam oczywiscie na notke.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewatpliwie ciekawe wydarzenie, a ten bufet.. tylko moge pozazdroscic :) brakuje mi polskiego jedzenia!
    Ogladalam niedawno Ghost Writer i musze powiedziec ze to ciekawy film, ale nie nazwalabym go arcydzielem..

    OdpowiedzUsuń
  4. Ana,
    Ja tez nie jem na cos polskiego jedzenia, stad chyba ta radosc...I zgadzam sie z Toba, ze Ghost Writer nie jest zadnym arcydzielem, ale mysle, ze cala uroczystosc byla rodzajem zadoscuczynienia, a z drugiej strony chodzilo o to aby podkreslic jakim to wolnym, udzielajacym schronienia artystom, krajem jest Francja. O ile pamietam, sporo w tym niestety hipokryzji, bo Ci, ktorzy ujeli sie za nim po zatrzymaniu /Fréderick Mitterand i Bernard Kouchner) w Zurychu dostali za to mocno po lapach. Co nie zmienia faktu, ze we Francji ma wielu prawdziwych przyjaciol i moze spokojnie tu zyc i pracowac.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez ogladalam "The Ghost writer" ostatnio i nie wydawal mi sie specjalnym filmem, moze takim na trojke z plusem. A poza tym trudno go nazwac go francuskim filmem: aktorzy angielscy i amerykanscy, mowia po angielsku i akcja dzieje sie w Anglii i Ameryce. Co w tym filmie francuskiego?Przesada , jak zawsze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy10.5.11

    Przeciez wszyscy mu zazdroszcza az tak, ze go nienawidza. Czym sie wiec tu zachlystywac? Przeciez "chcial wraz ze Szpilmanem zabic Gran"?

    OdpowiedzUsuń