W Centrum Pompidou od dwóch tygodni można grać w ping-ponga. Artystyczny happening czy zwyczajna zabawa? A może
chodzi o coś więcej? Oto wyjaśnienie zagadki....
Po brutalnym zduszeniu
praskiej wiosny, komunistyczny reżim w Czechosłowacji zaostrzył
represje, do więzień trafili opozycjoniści a prasa została poddana ostrej
cenzurze. Między władzą i społeczeństwem wyrósł mur, zamarł dialog. Społeczeństwu
nałożono kaganiec, ale artyści jak to artyści, nie potrafili zamilknąć...
W 1970 roku w Bratysławie, Julius Koller zamienił salę
wystawową w salę do gry w ping ponga. Do pomieszczenia wstawił kilka stołów,
kupił rakietki i piłeczki...Gra miała być metaforą demokracji. W przestrzeni gry obowiązują bardzo ścisłe reguły i grający muszą ich przestrzegać. Wszystkich obowiązują takie same zasady, każdy ma takie same szanse, nie ma hierarchii, nie stosuje się przemocy. Tak się funkcjonuje w demokracji...
Inspirując się pomysłem Kollera sprzed 45 lat, argentyński
artysta Rirkrit Tiravanija zapełnił przed dwoma tygodniami przestrzeń w
suterenie Centrum Pompidou stołami pingpongowymi, dając zupełnie przypadkowym
ludziom możliwość zabawy białą piłeczką. Ale nie wszystkie stoły są zwyczajnymi
stołami. Na jednym z nich wznosi się mur, a gdy jest mur, to bardzo
trudno przerzucić piłeczkę, inny- trochę niższy jest z książek-aluzja do cenzury? Z kolei pod ścianą stoi stół złamany w połowie-po drugiej stronie znajduje się lustro. Aby grać, potrzebna jest również ta druga strona...
Ta w sumie prosta gra stała się metaforą demokracji. Ale poza wymową polityczną, ping-pong w Centrum Pompidou to
jeszcze coś więcej. Ci ludzie nie spędzali czasu wpatrzeni w swoje
smartfony, ale rozmawiali, utrzymując kontakt wzrokowy. A gdyby tak zamienić sale
konferencyjne, sale zebrań, place publiczne i kościoły w sale do gry w
ping-ponga? Gdybyśmy tak zrozumieli, że aby nam się dobrze "grało", to nie może być między nami murów? Oraz, że wszyscy powinniśmy mieć takie same szanse? Czy nie żyłoby się nam lepiej?
byłam w Paryżu ale nie miałam już czasu zwiedzić to centrum - następnym razem będę musiała na bank :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Trzeba koniecznie zwiedzić! Z ostatniego piętra roztacza się bajeczny widok na miasto, a więc jeśli nie dla sztuki współczesnej, to chociaż dla widoku:)
OdpowiedzUsuń