foto

foto

środa, 6 maja 2015

Ping-pong w Pompidou


W Centrum Pompidou od dwóch tygodni można grać w ping-ponga. Artystyczny happening czy zwyczajna zabawa? A może chodzi o coś więcej? Oto wyjaśnienie zagadki....

Po brutalnym zduszeniu  praskiej wiosny, komunistyczny reżim w Czechosłowacji zaostrzył represje, do więzień trafili opozycjoniści a prasa została poddana ostrej cenzurze. Między władzą i społeczeństwem wyrósł mur, zamarł dialog. Społeczeństwu nałożono kaganiec, ale artyści jak to artyści, nie potrafili zamilknąć...

W 1970 roku w Bratysławie, Julius Koller zamienił salę wystawową w salę do gry w ping ponga. Do pomieszczenia wstawił kilka stołów, kupił rakietki i piłeczki...Gra miała być metaforą demokracji. W przestrzeni gry obowiązują bardzo ścisłe reguły i grający muszą ich przestrzegać.  Wszystkich obowiązują takie same zasady, każdy ma takie same szanse, nie ma hierarchii, nie stosuje się przemocy. Tak się funkcjonuje w demokracji...

Inspirując się pomysłem Kollera sprzed 45 lat, argentyński artysta Rirkrit Tiravanija zapełnił przed dwoma tygodniami przestrzeń w suterenie Centrum Pompidou stołami pingpongowymi, dając zupełnie przypadkowym ludziom możliwość zabawy białą piłeczką. Ale nie wszystkie stoły są zwyczajnymi stołami. Na jednym z nich wznosi się mur, a gdy jest mur, to bardzo trudno przerzucić  piłeczkę, inny- trochę niższy jest z książek-aluzja do cenzury? Z kolei pod ścianą stoi stół złamany w połowie-po drugiej stronie znajduje się lustro. Aby grać, potrzebna jest również ta druga strona...

Ta w sumie prosta gra stała się metaforą demokracji.  Ale poza wymową polityczną, ping-pong w Centrum Pompidou to jeszcze coś więcej. Ci ludzie nie spędzali czasu wpatrzeni w swoje smartfony, ale rozmawiali, utrzymując kontakt wzrokowy. A gdyby tak zamienić sale konferencyjne, sale zebrań, place publiczne i kościoły w sale do gry w ping-ponga? Gdybyśmy tak zrozumieli, że aby nam się dobrze "grało", to nie może być między nami murów? Oraz, że wszyscy powinniśmy mieć takie same szanse? Czy nie żyłoby się nam lepiej?


2 komentarze:

  1. byłam w Paryżu ale nie miałam już czasu zwiedzić to centrum - następnym razem będę musiała na bank :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba koniecznie zwiedzić! Z ostatniego piętra roztacza się bajeczny widok na miasto, a więc jeśli nie dla sztuki współczesnej, to chociaż dla widoku:)

    OdpowiedzUsuń