foto

foto

wtorek, 24 sierpnia 2010

Pozegnanie lata w Normandii





Gdy nadchodza troszke zimniejsze dni sierpnia ogarnia nas nagle strach,  ze lato chyli sie ku koncowi, ze juz za kilka dni, niebieskie niebo przykryje szary plaszcz chmur  i będzie coraz bardziej jesiennie i smutno…Aby nacieszyc się ostatnimi promykami słońca postanowiliśmy wyruszyc na polnoc, przed siebie, nad morze do Normandii a po drodze zahaczyc o Rouen.

 Od dawna marzylam o zwiedzeniu tego miasta. Gdy przerabialiśmy slynna  Emme Bovary Flauberta, profesor od literatury dlugo rozwodzil sie nad prowincjonalnoscia i nuda miasteczek polnocnej Francji. Flaubert szczerze Rouen nie znosil, niekoniecznie dlatego, ze uważał je za prowincjonalne, niepodobala mu się raczej sztywna i malo sympatyczna administracja.

Do Rouen dojechaliśmy dosc szybko, mknie się tam w zaledwie godzine. Droga do centrum prowadzi przez nowoczesne przedmieścia miasta   a ja przy wjezdzie zazwyczaj bardzo obawiam się tego, co zobacze. Ciekawosc miesza się ze strachem, ze poza katedra, będzie to po prostu zwykle biedne, nieciekawe miasteczko. Na szczescie, czekala pajeczyna przepieknych, bogatych architektonicznie normandzkich uliczek i kilka  gotyckich kościołów, z których tylko jeden mial prawo używać nazwy katedry ale dla mnie były one wszystkie niezwykle, pnace się jak groszek do swiatla, az trudno było ich czubki dosięgnąć wzrokiem.

Z Rouen pomknęliśmy już do celu, najkrótszym odcinkiem trasy dojezdzajac do nadmorskiego już Dieppe. W wielkim pospiechu przejechalisym przez miasto, aby zatrzymac się już przy samej plazy. Rozczarowanie. Cala plaza, to były wielkie kamienie, po których przejscie wyglądało mniej wiecej tak jak chodzenie po linie. Nie, tu nie zostaniemy, jedziemy dalej w strone Tréparku, szukamy piasku!
Mijamy kolejne ronda. Francuzi kochaja ronda i buduja je prawie przy każdym skrzyżowaniu, wszedzie gdzie tylko się da. Czy rzeczywiście zwiekszaja one bezpieczeństwo? Po drodze mijamy wielkie parki eolienow, ogromnych, trojrecznych stworow, ktore psuja krajobraz, ale w zamian daja ponoc ludziom energie. Jedziemy droga departamentalna, zerkając od czasu do czasu na mape. A może zatrzymamy się w  Mers-les Bains?

 Po kilku minutach wjeżdżamy do jakiegos nieziemskiego miejsca, gdzie kolorowe, bajkowe domki poustawiane sa wzdłuż plazy. Domki sa kolorowe, każdy ma inna architekture, styl, klimat. W glebi dostrzegamy wystający cypel potężnego klifu. Po drugiej stronie latarnie Tréportu. Jestesmy nad kanalem La Manche, po drugiej stronie już Anglia, Eastbourne…




Plaza jest taka jak w Dieppe, tyle tylko, ze odpływające morze pozostawia za soba duza szerokość piasku. Biegaja po nim rozkrzyczane dzieci, sporo tez rozmaitej rasy psow. Ktos probuje nauczyc pływać swojego francuskiego buldoga, pies się nie daje. Poczatkowo dzielnie walczy z falami, ale gdy zaczynaja go przykrywac, wycofuje się do tylu, broni przed slona woda. Ale właściciel nie daje za wygrana, przytrzymując psa przywiązanego do obrozy dosc dlugim sznurem.


Jestem oczarowana miejscem, ale nie wiem, czy chciałabym tam spędzić wiecej niż jeden dzien. Zachwyca swiatlo, jakies takie inne, bielsze, cieplejsze. Moze to nie jest przypadek, ze wlasnie Normandia stala sie ojczyzna impresjonistow. W kilku muzeach regionu zorganizowano tego roku wiele wystaw Cezanna, Moneta, Pissara. 

Wyjezdzamy pod koniec dnia i wracamy do Paryza przez Amiens. Tam jest jeszcze jedna katedra do obejrzenia, ale już za pozno, zamknieta. Amiens w sobotni wieczor jest miastem wymarlym. Może jego mieszkancy jeszcze nie wrocili z wakacji. A może tak jest przez caly rok?

Trzeba jednak wrocic do Normandii, jest tam sporo pieknych miejsc do odkrycia, postanawiamy...




4 komentarze:

  1. Holly, to zabawne, ale w sobote stalam dokladnie naprzeciwko Ciebie - wlasnie w okolicach Eastbourne... Katedra w Rouen jest natomiast piekna, pozdrowienia dla Maneta;) Jutro wracam do Paryza i juz sie ciesze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj wracaj, wracaj, bo jak zwykle po Twoim wyjezdzie zrobilo sie w Paryzu bez Ciebie jakos pusto...

    OdpowiedzUsuń
  3. Amiens i w niedzielne popoludnie jest wymarle... Nam sie wydawalo, ze to wypalenie po sobotnim imprezowaniu, a tymczasem tam i w sobote jest podobnie... straszne, straszne.

    Warto jednak sie zatrzymac, zeby zobaczyc katedre. Nieprawdopodobna!

    Pierwsze zdjecie jest przeurocze. Przypomina mi... druga strone Normandii - poludnie Wielkiej Brytanii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na poludniu Wielkiej Brytanii jeszcze nie bylam, moze kiedys sie wybierzemy...Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń