foto

foto

sobota, 22 września 2012

Alert „Pussy Riot” w pałacu Tokyo


„Więzienie, to nie jest znowu takie złe miejsce dla tych, którzy myślą”


Strach. Pokonać strach. Pokonać strach, aby przeciwstawić się zniewoleniu, dyktaturze, zbrodni. Gdybym nigdy nie stanęła twarzą w twarz przed kordonem policji, to nigdy nie wiedziałabym, ile trzeba mieć w sobie siły i odwagi, aby nie uciec, nie przestraszyć się i nie szukać argumentów za nie braniem na siebie ryzyka. Właśnie dlatego tak bardzo sobie cenę tych, którzy potrafią się nie bać. Ci  najbardziej odważni przeskakiwali przez bramę stoczni, ginęli na placu Tiananmen, burzyli Bastylię albo głosili stosowanie biernego oporu. Ale im wszystkim chodziło o to samo. O niepoddawanie się opresji i dyktaturze, o wolność myśli i wypowiedzi- obywatelskiej, ale także artystycznej.



Po procesie grupy Pussy Riot, francuski dziennik „Liberation” na pierwszej stronie gazety umieścił zdjęcie zbuntowanych dziewczyn komentując wyrok w procesie artystek genialnym tytułem: „Gułag za piosenkę”. Tego samego dnia nasza „Gazeta Wyborcza”(wylądowałam tego dnia w Warszawie)-utworzona przed laty przez innego rewolucjonistę poświęcała swoją pierwszą stronę wizycie Patriarchy rosyjskiego Kiryła w Warszawie, proces młodych dziewcząt zszedł na drugi plan. Owszem, informowano, ale dyskretnie. Ważniejsze stała się jedność polskiego kościoła katolickiego i rosyjskiego kościoła prawosławnego. Rosyjskiego kościoła prawosławnego, który jest na usługach Putina. A dziewczyny z Pussy Riot? Czy naprawdę dopuściły się bluźnierstwa, czy też tkwi w nich ta rebeliancka siła, której boi się autorytarny reżim w Rosji?



Hołd rosyjskiej grupie  złożył paryski palais de Tokyo, organizując ad hoc, pierwszy alert artystyczny. Ten alert to zaproszenie, jakie otrzymał rosyjski artysta, Andriej Jerofiejew na zagospodarowanie przestrzeni Pałacu w reakcji na bieżące wydarzenia –polityczne ekonomiczne czy też emocjonalne.



Gdy wchodzi się do środka, to pierwszym obrazem, jaki rzuca nam się w oczy jest duży ekran, na którym non stop wyświetlane są obrazy z performance’u wykonanego w soborze Chrystusa Zbawiciela, łącznie z zatrzymaniem artystek przez służby bezpieczeństwa i wyprowadzeniem ze Świątyni. Następnie windą wjeżdża się na piętro i tam można obejrzeć serię karykatur z procesu Pussy Riot. Na włączonym telewizorze widać też mszę odprawianą przez patriarchę Cyryla, podczas której potępia on występy grupy.

Zamieszono również wypowiedzi odważnych dziewczyn z Pussy Riot:

„La prison est un endroit pas mal pour ceux qui pensent”

„Więzienie, to nie jest znowu takie złe miejsce dla tych, którzy myślą”

Nadia Tołokonnikowa

Brawo dla Palais de Tokyo!

4 komentarze:

  1. Pięknie wyrażona myśl; czy może przydać się w gułagu? W Polsce aż za dobrze wiemy co to są gułagi i co spotka młode dziewczyny.

    Wszelkie inicjatywy środowisk związanych z kulturą w obronie wolności dziewczyn są cenne, tylko niestety nie zrobią wrażenia na decydentach w Rosji. Jest na to wiele dowodów.
    Czasy geopolityczne się zmieniają, świadomość i solidarność ludzi powoli wzrasta. Nie zmieniają się jednak tzw.racje stanu. Człowiek wciąż nie jest wolny w poglądach i sposobach ich okazywania. U nas też pozywa się do sądów artystów; prawdziwe przestępstwa uchodzą bezkarnie.

    Tak więc to nie jest 'gułag za piosenkę' jak krzyczą nagłówki, to zbyt wielkie, populistyczne wręcz uproszczenie. Co więc możemy zrobić, razem i każdy z osobna? Odpowiedzmy sobie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Postawiłaś bardzo ważne pytanie. Ja nie potrafię na nie odpowiedzieć, może nie zapominać, dawać świadectwo, informować…

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł, dołączam się do braw chociaż... równocześnie nie mogę myśleć, że ten wybór jest trochę "koniunkturalny". To taka sztuka "en service", w służbie, oczywiście popieram ideę ale...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ sztuka zawsze służyła ludziom, na różny sposób...ku pokrzepieniu serc również.

    OdpowiedzUsuń