foto

foto

niedziela, 10 stycznia 2016

Radość życia: w Nowym Roku i w sztuce


Zacznę może od życzeń, wszak to mój pierwszy tegoroczny wpis: aby Nowy Rok przyniósł Wam wiele wyjątkowych przeżyć, spotkań z ciekawymi ludźmi, interesujących lektur i podróży, z których wrócicie bogatsi i mądrzejsi, ale przede wszystkim, dajcie się w przyszłym roku ponieść radości, cieszcie się każdą chwilą. Aby Nowy Rok obfitował w momenty takiej zwyczajnej, najprostszej, wynikającej już z samego faktu życia- radości.

Każdy z nas ma takie chwile, w których radość życia objawia się nam najpełniej. Czasem jest to niezwykłe wrażenie słuchowe lub wizualne, czasem takiego przeżycia dostarcza nam nasze ciało, taniec, dotyk, uścisk lub pieszczota. O takich chwilach życia rzadko wypowiadają się filozofowie, częściej próbują je utrwalić artyści.

W majestatycznym Pałacu Sztuki w Lille trwa właśnie wystawa „Joie de vivre” czyli „Radość życia”, którą miałam dziś okazję obejrzeć. Temat ten przyciągnął bardzo licznie mieszkańców byłej stolicy Flandrii, którzy przybyli razem z dziećmi, mimo, iż obrazów "tylko dla dorosłych" było sporo. Miałam jednak wrażenie, że ani rodzice, ani dzieci się tym nie przejmowali. Wybrany temat-lekki i pogodny- okazał się strzałem w dziesiątkę.

Wejścia do wielkiego holu, w którym wyświetlano fragmenty filmów z wybuchami radości w tle ( np. „Tańczyć w deszczu” Stanleya Donena) strzegła gigantycznych rozmiarów „Nana” Niki de Saint Phalle-już sam widok tej pogodnej, kolorowej rzeźby wprawiał nas w promienny nastrój wystawy.

A dalej były już tylko ciekawe niespodzianki, podzielone na sześć sal i sześć tematów. Pierwszym, co może was zaskoczyć-było Słońce. Nic nam tak dobrze nie robi, nic przecież nie sprawia nam tyle przyjemności, co oddanie się słonecznej kąpieli. Słońce daje nam poczucie przyjemności, beztroski, relaksu. Słońce i jego pochodne okazały się być, jak wiecie, jednym z ulubionych motywów malarskich. We Francji, gdzie słonecznych regionów jest bez liku, impresjoniści ukochali sobie Normandię a później, na przykład  tak jak Cros, Matisse czy Picasso, źródeł radości zaczęli szukać w słońcu Prowansji i Lazurowego Wybrzeża. Na wystawie w Lille,  w promieniach słońca skąpana jest modelka Renoire’a, słońce odbija się w błękitnych wodach obrazów Kupki.

Druga sala poświęcona jest przyjemnościom: grom i zabawom dzieci,  ale także tym z późniejszego okresu życia. Kolejna sala to radość z przebywania poza miastem, ucieczka na łono natury, modna i uwieczniana przez malarzy od XVIII wieku. Inna sala, to szaleństwo zabawy, balu, karnawału-gdy chwile beztroskiej radości to jeden z ulubionych tematów malarzy-mamy więc i Taniec weselny Breughla, mamy zabawy studentów Akademii Sztuk Pięknych na Polach Elizejskich.

Nana- Niki de Saint Phale 
Kolejne sale, to obrazy związane tematycznie z więzami łączącymi ludzi- przyjaźni, miłości, rodziny, matki i dziecka. I wreszcie-przyjemności ciała, ciała uwolnionego z gorsetu i ograniczeń, ciała pełnego zmysłów.

Taniec weselny- Jan Brueghel starszy


Jan Verhas-Mistrz malowania

Charles-Antoine Coypel: Zabawy dzieci w przebieranie

Albert Fourie: Przyjęcie weselne w Yport

Francois Boucher, Obiad po polowaniu

Andre Kertesz, tancerka

Paul Véronèse: Leda z łabędziem

Gerard Rancinan: Girl meets girl 

Od antycznych bachanalii do średniowiecznych scen, od szczęśliwych nagich ciał do libertyńskiej zmysłowości XVIII wieku u Bouchera, namiętnych pocałunków i zmysłowych póz u Rodina  aż do współczesnej fotografii obrazy pokazują chwile zapomnienia i radości- ucieczki w zmysłowość i fizyczność. I wreszcie śmiech, niegdyś w sztuce nieobecny-dziś uwolniony na przykład na fotografiach z prezydentem Obamą.

Carpe Diem chciałoby się powiedzieć  po obejrzeniu wystawy w pięknym mieście Lille. Carpe Diem i radości życia życzę Wam Na Nowy Rok! Bowiem jak mawiał Bergson "Wszędzie, gdzie jest radość, jest także twórczość: czym bogatsza jest twórczość tym głębsza jest radość".




3 komentarze:

  1. Carpe diem Holly. Kiedy dziś tak bardzo obawiamy się o przyszłość miło tak oderwać się od strachów i obaw i zanurzyć w takiego zwykłej radości życia. Super pomysł na wystawę. I dobrego, lepszego roku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Guciu, Francja rzeczywiście to taki powiew radości życia...Spędziłam ostatnie dwa tygodnie w Warszawie i odniosłam wrażenie, że nikomu nie jest do śmiechu. Nawet w rodzinach brakuje szczerości, przeważa nieufność, pojawiły się podziały polityczne... Przypomina mi to trochę atmosferę lat 80. gdy nie wierzyło się już, że jakiekolwiek zmiany będą możliwe w perspektywie kilku lat. Ale Tobie literatura daje chyba taki rodzaj wewnętrznej emigracji i dystansu do rzeczywistości, mylę się?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam to szczęście, że w mojej najbliższej rodzinie podziałów nie ma, a nawet dzięki pewnemu dziadu rozmowa przy stole wigilijnym nam się skleiła, połączył nas tożsamy stosunek do wroga:) Literatura może dawać wewnętrzny spokój i nieco dystansować, jednakże to co dziś się dzieje w kraju wypycha z domu na ulice nawet takiego introwertyka, jak ja. Ponieważ we wszystkim trzeba doszukiwać się dobrego to "dobra zmiana w mediach" da mi więcej czasu na czytanie książek. A zarówno na manifestacjach, jak i przy okazji WOŚP bywa wesoło i pogodnie, pod warunkiem, że narodowcy nie zrobią zadymy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń