foto

foto

wtorek, 7 października 2014

Sztuka życia „à la française” w nowych salach Luwru


Dziesięć lat trwała renowacja sal Luwru poświęconych stylowi życia „ à la française” w XVII i XVIII wieku.  Ale wreszcie doczekaliśmy się, otwarte w czerwcu tego roku sale kryją to, co fascynowało, inspirowało i budziło podziw całej Europy: meble, wyroby ze złota, sekretarzyki wykonane przez utalentowanych ebenistów, artystyczne gobeliny i ceramika. Zanosi się na to, że to już nie Gioconda, Venus z Milo czy egipskie sarkofagi, ale koronkowej roboty złota szkatułka Ludwika XIV stanie się największą atrakcją paryskiego muzeum.

Pierwsze sale rekonstruują życie na dworze największego „króla z bożej łaski” Ludwika XIV. Król miał osobowość, jak zapewne wiecie, wybitnie narcystyczną. Był ponadto nie tylko tytanem pracy poświęcającym czas i energię na kreowanie jak najlepszego wizerunku Francji, ale również znakomitym menedżerem.  Potrafił w każdej dziedzinie sztuki znaleźć najlepszych rzemieślników i artystów, wydobyć spod ziemi najzdolniejszych twórców i projektantów których  zatrudniał do realizacji iście szalonych projektów, które oni potrafili doprowadzić do końca. Do historii przeszli królewscy ogrodnicy i architekci, ebeniści i złotnicy. W nowych salach Luwru, które dominuje ogromnych rozmiarów portret władcy, można poznać również i tych, którzy pozostawali w jego cieniu, na przykład ebenistów Boulle’a, Carlina czy Riesenera.



Spacerując po nowych salach warto pamiętać, że to Ludwikowi XIV Francja zawdzięcza wylansowanie nowego stylu życia służącemu zaspakajaniu potrzeb przyjemności i prestiżu, podniebienia i oka, czemu służyć miały obrazy i lustra, marmurowe czary i brązy, imponujących rozmiarów fotele i kapiące złotem sekretarzyki. Styl tego okresu jest ciężki, przytłaczający, bogaty ale robił wrażenie na  odwiedzających Francję cudzoziemcach-wszyscy chcieli go naśladować. Zamawiano tu tkaniny i meble, zegary i porcelanę, a gdy brakowało funduszy, po prostu kopiowano francuskie wzory...

Kolejne sale wprowadzają nas w klimat rokoko- dominujący w okresie panowania następcy- Ludwika XV.  Życie, „à la française”staje się pod jego rządami nieustannym festiwalem zabaw, atrakcji, fajerwerków i rozrywek. Francuska arystokracja skupiona wokół króla stroi się i bawi –krzesła stają się lżejsze, mniej wypasione a ponadto zamiast ciężkich, masywnych foteli Ludwika XIV pojawiają się dużo lżejsze, często plecione, ale także konsole i gerydony, szafki i sekretarzyki. Zmieniają się również kolory, na bardziej pastelowe, lżejsze w tonie, wzorowane na Japonii i Chinach.
W nowocześnie oświetlonych witrynach znajdziemy również ponoć najpiękniejszą na świecie kolekcję tabakierek-jest ich tyle i tak pięknie i kunsztownie wykonanych, że od oglądania zaczyna nam się kręcić w głowie. Ale przed kilkoma warto się zatrzymać. Jedna z tabakierek ozdobiona jest portretem królowej Marii Leszczyńskiej, inna-portretami właśnie poślubionej królewskiej pary Ludwika XV i polskiej królewny.


W głębi jednej z sal z tabakierami dostrzec można portret Marii Leszczyńskiej w już dojrzałym wieku, ma 45 lat, w czarnej mitence na głowie, tuż obok serwis do czekolady, który król ofiarował jej na urodziny pierwszego syna.

Nigdy nie przypuszczałam, że XVIII wiek, to tak szalony rozkwit ceramiki. W kilkunastu gablotach pokazane są wyroby z Nevers, Sèvres, Rouen, Saint-Cloud i Chantilly.

Modernizacja elektryczności umożliwiła również instalację ekranów taktylnych, które wspaniale zastępują nam przewodniki. W jednej z sal, obok stołu nakrytego srebrami, możemy dowiedzieć się jak wyglądał królewski obiad, co serwowano i w jakich ilościach, ile było podań oraz obejrzeć ryciny z epoki. W innej, zabawić się w urządzanie wnętrza w stylu rokokowym albo neoklasycznym, komputer wyjaśni nam różnice i pomoże wykryć błędy.

Ale zwiedzających fascynują najbardziej sale poświęconej Marii Antoninie, nieszczęsnej królowej, której rewolucjoniści ucięli głowę. Cieszy się ona nadal wielką aurą i sympatią Francuzów. Ponoć ze względu na charakter-była sympatyczna i łagodna , co zdarza się rzadko u pierwszych dam Francji... Połowę spośród 33 sal zostało urządzonych na wzór brytyjskich „ period rooms” czyli pomieszczeń rekonstruujących prawdziwe wnętrza. Możemy więc obejrzeć wykwintny buduar Antoniny albo kolekcję używanych przez nią filiżanek.


Sposób życia „a la française” jest nadal przedmiotem fascynacji, co widać po tłumnie odwiedzających nowe sale gościach. Polecam więc może zwiedzanie bardziej kameralne, na przykład w piątkowy wieczór, gdy Luwr zamyka swoje wrota o 21.30.


12 komentarzy:

  1. W końcu mam powód żeby wybrać się do Luwru! Odwlekałam ten moment w nieskończoność, ponieważ tłumy doprowadzają mnie do szału, ale dla Ludwika XIV zrobię wyjątek.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawsze są tłumy...w tygodniu, zwłaszcza teraz, gdy jest już po sezonie, bywa raczej spokojnie. A ponadto, to zależy od tego, co się chce zobaczyć: jest kilka "hitów" pod którymi zawsze zbierają się tłumy, ale ogólnie nie jest tak źle. Pozdrawiam również!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że nie tylko mnie dopadły jesienne zmiany :) Na tym tle zdjęcia lepiej się prezentują. Dobra decyzja !

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za miłe słowa! Po sześciu latach, wypadało zmienić sukienkę:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. 'merrymoonmary - prześliczny szablon, strona prezentuje się bajecznie!

    Trochę dawniejszy styl życia francuzów, szczególnie tych z pełniejsza sakiewką, jest na tyle ekscytujący,
    że aż chce się wsiąść do pociągu byle jakiego by zobaczyć z możliwie bliska kunszt wszystkich tych niegdysiejszych magów-rzemieślników.

    OdpowiedzUsuń
  6. No popatrz, a ja nawet nie wiedziałam:) Cieszę się, że zauważyłaś:))) I dzięki! Wystawa stała-na pewno będziesz miała okazję ją zobaczyć podczas Twojego przyszłego pobytu w Paryżu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybiorę się obowiązkowo. Tym bardziej, że odpuściłam sobie Luwr już dwukrotnie (z braku czasu). Za to byłam na polecanej przez ciebie wystawie w Orsay`u :) Dajesz mi tyle inspiracji, że kłaniam się nisko do ziemi dziękując i kapeluszem zamiatam przed Tobą podłogę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie, ktoś mnie docenił:))) To ja zawsze do usług...gdybyś potrzebowała informacji albo chciała,abym o czymś konkretnym napisała... Z ostatnich nowinek, w muzeum Orsay otwiera się za kilka dni niesamowita wystawa o boskim markizie de Sade, już ostrzę sobie na nią zęby, biorąc pod uwagę, że będzie amoralna, antyklerykalna, raczej lubieżna i mocno libertyńska! Pozdrowienia jak najcieplejsze z miasta, w którym chyba trzeba się "rozdziesięcić", żeby obejrzeć wszystko to, na co ma się ochotę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ano właśnie- rozdziesięcić. Za twoją sprawką mam dodatkową atrakcję w postaci jednego z ulubionych musicali. Co do wystawy o markizie - zajrzałam na stronę i może zbyt mało zrozumiałam, ale jakoś nie czuję się zainteresowana. I to nie chodzi o śmiałe treści, nie jestem pruderyjna (tak mi się przynajmniej wydaje), ale też nie chciałabym oglądać czego z tego powodu (wyłącznie), że może być bulwersujące. Może to też wynika z faktu małej znajomości tematu, a do wyjazdu nie zdążę już tego nadrobić. Mam jednak tak rozległe i bogate plany (po części i dzięki Tobie i to nie tylko o musical idzie), że nuda mi nie grozi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem, de Sade nie wszystkich może zainteresować...Mam tylko nadzieję, że musical się spodoba, będę czekała na recenzję! Pozdrawiam i życzę udanego pobytu w Paryżu!

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie że moglam pobyć w Luwrze...Dzięki i pozdrawiam serdecznie.Krystyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie rola przewodnika, a może ta krótka wizyta przyczyni się do osobistych odwiedzin? Kto wie!!! Pozdrawiam również serdecznie!

      Usuń