foto

foto

czwartek, 4 listopada 2010

„Male chusteczki”- farniente à la française

Guillaume Canet to bez watpienia cudowne dziecko kina francuskiego. Oniesmielajaco przystojny, o pieknym, cieplym spojrzeniu,  role pierwszego amanta  zaproponowano mu tuz po ukonczeniu szkoly teatralnej Florent w Paryzu. Pozniej krecil seriale telewizyjne, filmy dlugometrazowe, gral w teatrach...w najlepszym towarzystwie. W 2000 roku, gdy mial zaledwie 27 lat przyznano mu jedna z najbardziej prestizowych nagrod aktorskich we Francji - Jean Gabina. Sukces gonil sukces- najwiekszym okazal sie nakrecony przez niego dlugometrazowy „Nie mow nikomu”-dostal za ten film sporo nagrod.


Zdjecie z planu filmowego "Malych chusteczek"

Ale „Les Petits Mouchoirs czyli „Male chusteczki”, jego trzeci dlugi metraz do ktorego napisal takze scenariusz, to film slaby. Akcja toczy sie w Cap –Ferret, ekskluzywnej, snobistycznej miejscowosci letniskoweji nad Atlantykiem. Grupa przyjaciol mniej wiecej w wieku Caneta (okazuje sie , ze to rowniez grupa jego przyjaciol w zyciu prywatnym) spotyka sie co roku na wakacjach zapraszana przez bogatego wlasciciela restauracji, Maksa. (François Cluset). Ale na kilka dni przed rozpoczeciem urlopu, jeden z kumpli, Ludo, ma powazny wypadek na skuterze. Trafia na intensywna terapie do szpitala. Przyjaciele zastanawiaja sie, choc krotko, czy nie powinni moze zrezygnowac z wakacji i czuwac przy chorym przyjacielu... I to w zasadzie calosc scenariusza. Moze jeszcze warto wspomniec, ze jeden czlonkow bandy, Vincent, osteopata, wyjawia Maksowi, ze czuje do niego pociag seksualny.

Towarzystwo opuszcza wiec Paryz i od tego momentu ogladamy niekonczace sie sceny plazowania, seanse nart wodnych, kolacji przy rozowym winie i ostrygach. Ktoregos wieczoru,  jeden z bandy przynosi dwie doniczki z zasadzonymi w nich roslinkami, do jednej mowi, ze ja kocha a drugiej nienawidzi. Ma to byc taki eksperyment, bo ponoc ta pierwsza urosnie, ale druga na pewno zgnije. Ktos bierze te historie na powaznie, i odtad dwie doniczki, niczym maskotki, przekazywane sa z rak do rok...Zabawa trwa  do chwili, gdy wesole towarzystow dowiaduje sie, ze ich przyjaciel Ludo, ten ktory pozostal w Paryzu na intensywnej terapii, samotnie umiera. Banda spotyka sie na cmentarzu, leja lzy i towarzystwo znow jest razem.
Historia jest wiec  grubymi nicmi szyta. Perypetie milosne bohaterow nie wzbudzaja w nas ani zlosci, ani wspolczucia. Gra aktorow w sumie nienajgorsza, biorac pod uwage, ze sporo tam autentycznych gwiazd, takich jak moja ulubiona aktorka francuska Marion Cotillard (Oscar za „Môme w 2008 roku), aktualna partnerka Caneta i François Cluset znakomity w roli Maksa, zwlaszcza podczas polowania na halasujace w nocy kuny.
Mimo to film francuskim krytykom i publicznosci sie podoba choc sprawia wrazenie, ze zostal wymyslony aby banda przyjaciol mogla spedzic (kosztem naiwnej widowni)  znakomite, beztroskie wakacje.
A moze swoj sukces film zawdziecza  facebookowi? Caly proces powstawania i krecenia filmu, wywiady z aktorami mozna bylo obserwowac na goraco.  Film sledzilo wiec 70 tys. osob! Oto adres: http://fr-fr.facebook.com/lespetitsmouchoirs?ref=ts

Ja filmu nie polecam


1 komentarz:

  1. Anonimowy20.12.10

    szukalam polskiej recenzji na temet tego filmu, gdyz za nic nie moglam sie zgodzic z francuskimi czy nawet z opiniami znajomych francuzow. zaczelam sie czuc jak bezduszna, nic nierozumiejaca istota, a tu przeciez tyle ludzkich dramatow, lez, przezabawnych scen...jak dla mnie nuda, histeria i (poza wypadkiem najsympatyczniejszego z bandy) pseudo- problemy. dziekuje za te recenzje, nie jestem sama!

    OdpowiedzUsuń