foto

foto

piątek, 16 września 2011

Chińczycy w parku Monceau


Nie wiem, czy kogoś interesuje chińska rzeźba,  mnie nie.  Ale od kilku dni codziennie rano biegam w tłumie szalonych joggerów alejkami parku Monceau, i chcąc nie chcąc, wpatruję się w wystawione tam kreacje chińskich artystów. Bieganie, zwłaszcza w takim tempie jak ja, pozostawia sporo czasu na rozmyślania, toteż zaczęłam im się dzisiaj uważniej przyglądać, i analizować. Zacznę od końca, czyli od kamiennego globu, który niby ogromna czaszka,  zmaltretowana przez nas planeta, przyłapuje nasz wzrok na samym końcu alejki…Straszny to maszkaron, z tymi przyklejonymi ze wszystkich stron wieżowcami, smutny, podziurawiony. A może to imperialistyczne marzenia chińskiego artysty? Nasza będzie cała ziemia, niczym w socrealistycznym malarstwie radzieckim lat 50-tych?


Drugą w kolejności rzeźbą są metalowe, zimne, błyszczące w słońcu „kwiaty”-jak mówi tytuł. Do kwiatów mało podobne, raczej do smukłych skrzydeł helikoptera, albo zamienionych przez króla Midasa w złoto roślin. Już samo nazwanie tych metalicznych, lodowanych, niekolorowych przedmiotów wywołuje w nas bunt. Czy to są naprawdę kwiaty? Czy tez chińska fascynacja metalem?





Jak wiadomo, sztukę ogląda się zawsze z perspektywy własnych doświadczeń, lektur i każda interpretacja staje się bardzo subiektywna, nie do końca prawdziwa . Trzecia w kolejności jest rzeźba  „Zdobycie księżyca “a dokonują zdobywania, ustawione niczym w cyrku, atletyczne kurczaki. Kojarzą mi się one bardziej z kurza grypą niż z jakimkolwiek rodzajem sztuki. A może to chińskie naigrywanie się z amerykańskich aspiracji do zdobywania  przestrzeni kosmicznej ? W każdym bądź razie dowcipne.



Dwie ostatnie rzeźby są do siebie podobne. Pierwsza, wykonana z drewna nosi tytuł „Macierzyństwo”, które przejawia się przede wszystkim w postaci dwóch potężnych wypukłości. Podświadomość? Nigdy nie zrealizowane marzenie? Brak matki-karmicielki? W każdym bądź razie to pomysły bardzo zmysłowe.



Taka jest też ostatnia rzeźba. Może to rzeźba kobiety, którą autor kocha? 





Dostrzegłam w tych kliku rzeźbach sporo emocji, może nieuświadomionych, a może po prostu wszystko przeczytałam na opak? Ale jak tu zrozumieć Chińczyków!

9 komentarzy:

  1. TO TY RANO BIEGASZ? Muszę się nad sobą poważnie zastanowić.
    To co na zdjęciach, wygląda pięknie (może poza kurczakami). Zacznijmy rozumieć Chińczyków, chyba nie ma wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy16.9.11

    Holly, proponuje odrzuc ze swojej swiadomosci narodowosc tworcow ;)a zobaczysz, ze w zasadzie te rzezby niewiele odbiegaja od swiatowych trendow - moze maja mocniejszy akcent? Moze sa bardziej wyraziste? A moze przeciwnie, sa przecietne...
    Mnie te wlasnie zimne, metaliczne, bardzo surowe kwiaty przemowily do wyobrazni - sa jak zlowrozbna wizja przyszlosci - inox + szklo
    A tak ogolnie, to odbieram ich tak, jak napisalas - dowcipna, ironiczna, miejscami kpiaca wizja swiata.
    Rowerzystka pozdrawia biegaczke :)
    Irez

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo, nie tak baardzo rano, ale dołączam około ósmej do "jogujacych", miejsce jest, jak zresztą wiesz, tak urocze, korzystam z ostatnich słonecznych dni...Zobaczymy na jak długo starczy mi motywacji...Polecam! Natomiast jeśli chodzi o Chińczyków, to masz rację, są przecież już coraz bliżej, może kiedyś staniemy się częścią chińskiego Imperium, jak już wszyscy się u nich kompletnie zadłużymy...W zapobiegliwych szkołach prywatnych zastępuje się łacinę -chińskim. Nie żartuję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Irez,
    Pewnie gdyby nie były podpisane, to nigdy by mi nie przyszło do głowy, że to prace chińskich artystów...może nawet szkoda, że sztuka się do tego stopnia mondializuje, nieprawdaż? Dziękuję za pozdrowienia, jakoś nie mogę się zdobyć na odwagę przemieszczania się po Paryżu rowerem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy17.9.11

    Holly, myslalam, ze widzialas, jak toto wszystko instalowali, przedstawiali nawet autorow.
    Po Paryzu juz dosc dawno smigam, chociaz poczatki... zwlaszcza duze place, teraz na rowni z innymi jezdze czesto wbrew przepisom, w mysl paryskiej zasady - byle szybciej...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Holly, gratuluję rozpoczęcia biegania! Być może mijamy się w parku nie wiedząc o tym? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Patrze na te rzezby i probuje odgadnac dzieki nim dusze Chinczykow przed pazdziernikowa podroza do Szanghaju. Moze: namietni i krytyczni(kurczaki pnace sie do Ksiezyca)?

    Przyznam, ze bardziej podobaja mi sie te rzezby chinskich artystow od poustawianych w Nicei dziel Veneta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czaro, jeśli biegasz rano, to nie ma takiej możliwości, żebyśmy się nie spotkały... może któregoś słonecznego poranka?

    OdpowiedzUsuń
  9. Katasiu,

    A ja lubię Veneta, naprawdę! Przejeżdżałam ostatnio przed Wersalem i zachwycił mnie kontrast miedzy tymi barokowymi zdobieniami i niezwykłą, strzelistą prostotą jego rzeźb.

    OdpowiedzUsuń