foto

foto

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Sztuka francuskiego życia i konwersacji według baronowej de Rothschild


Podejmuję ryzyko, że wszystkie feministki spod znaku prof. Środy odsądzą mnie od czci i wiary. Wiem, że kobieta XXI wieku powinna być samodzielna, wolnomyślna i niepodporządkowana mężczyźnie. Ale powinna być również szczęśliwa, a czy dziś, będąc niezależną i samodzielną, ale często równie samotną, taką jest? Baronowa de Rotschild, której książka wpadła mi ostatnio w ręce twierdzi, że nie. A baronowa to kobieta ze wszech miar wyjątkowa, postanowiłam więc napisać na jej temat kilka zdań. Autorka "Savoir -vivre'u XXI wieku czyli sztuki pięknego życia" to instytucja, self-made woman, aktorka, która wiele lat temu, niczym kopciuszek, poślubiła bardzo bogatego mężczyznę z wyższych sfer i musiała się do nowych warunków życia przystosować.  Wszystko zdobyła dzięki sobie i, co często podkreśla, bardzo ciężką pracą. Nikt jej nie radził, jak stać się wzorem francuskiego wyrafinowania i elegancji, był to rezultat jej codziennych zmagań, obserwacji, doświadczeń. Mogła spocząć na laurach, ale postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami: od od lat pisze książki, które znakomicie się sprzedają, a przed kilkoma laty założyła nawet w Genewie szkołę dobrych manier. Co tu dużo mówić-można się z nią zgadzać lub nie, ale na pewno warto jej wysłuchać i może skorzystać z jej życiowego doświadczenia.

Książka, o której piszę “Szczęśliwa i nie mająca nic przeciwko temu, że tak właśnie jest” to opowieść o tym, jak w życiu, jako kobieta, osiągnąć sukces. Niekoniecznie związany z karierą w korporacji, ale sukces towarzyski, życiowy, małżeński, rodzinny. Na przykład, jak utrzymać przy sobie ukochanego mężczyznę.
Baronowa nie boi się napisać że trzeba pójść na wiele ustępstw: nigdy nie kwestionować podjętych przez niego decyzji, milczeć, gdy mówi, być zawsze dyspozycyjną, uśmiechniętą i konsultować go w sprawie każdej decyzji. Gdy wieczorem wraca do domu, zamieniać się w słuch, tylko on ma dla nas istnieć, pozostawać przy stole tak długo jak on sobie tego życzy, jeść o godzinie, o której on chce i z osobami, które on ma ochotę widzieć. Więcej, oglądać program telewizyjny, który jemu się podoba i przede wszystkim, być zawsze w dobrym humorze...Słowem być kobietą podporządkowaną, ale to tylko jedna-jej zdaniem strona medalu-ponieważ dzięki temu możemy robić z nim co nam się podoba,  wybrany mężczyzna będzie nas otaczał miłością, podziwem i adoracją. Mimo, że jej rady trącą troszkę myszką, to coś jednak w tym jest. 

Ale to nie jest jedna, jedyna recepta na szczęście.  Baronowa podaje jeszcze inne. Na przykład,  że nie wolno się zaniedbywać, że trzeba dbać o własny dom, o dekoracje, o własny strój, o bycie kobietą godną pożądania i umiejącą uwodzić, zdobywać serca, pozyskiwać dla siebie męża i ludzi wokół siebie.

Dalsza część książki to portrety kobiet podobnych do niej samej, tych które wszystko osiągnęły uporem i pracą, ale też kobiet fascynujących, które stały się muzami wybitnych filozofów i artystów, na  przykład Lou dla Nietchego czy madame de Pompadour dla Ludwika XV. Baronowa de Rotschild nie ukrywa, że podziwia kobiety władzy i sukcesu, które przyszły w zasadzie znikąd, które do wszystkiego doszły same.
Ale zamiast się rozpisywać, odsłania rąbka tajemnicy, jak jej zdaniem stać się taką właśnie osobą: atrakcyjną towarzysko, elegancką,  zjednującą sobie serce ludzi.

Rad wszelakich jest w tej książce zatrzęsienie-ja zatrzymam się jedynie przy radach dotyczących sztuki konwersacji w towarzystwie, bo może akurat w niej Francuzi osiągnęli mistrzostwo świata. Są to rady prozaiczne, wręcz banalne, ale gdy rozglądam się wokół siebie, nie znam zbyt wielu osób, które je respektują.

Pierwsza złota zasada: Umieć milczeć  i słuchać. Korzyści będę natychmiastowe-okażemy się rzadką perłą w towarzystwie i wszyscy będą się starać o naszą obecność

Rada druga: Umieć zadawać pytania. To ponoć wielka sztuka i goście  będą nam wdzięczni, że daliśmy im okazję zabłyszczeć w towarzystwie

Rada trzecia: Nie wypowiadać się na tematy, o których nie mamy zielonego pojęcia.  Mniejsze będzie ryzyko, że się pomylimy.

Rada czwarta: Nie próbujcie mieć zawsze racji. Tolerancja to ważny element praw człowieka.

Rada czwarta: Jeśli wasz mąż-znajomy opowiada po raz dziesiąty tę samą historię w towarzystwie, uśmiechajcie się, tak jakby opowiadał ją po raz pierwszy. Jest nadzieja, że nikt wam nie przerwie, gdy wy sami będziecie robić to samo.

Unikajcie plotek, nawet jeśli cały świat wam opowiada swoje sekrety. Zdobędziecie przyjaciół na całe życie!

Unikajcie niedyskretnych pytań ( i nie próbujcie na nie odpowiadać). Życie prywatne jest życiem prywatnym

I wreszcie najważniejsze: Unikajcie rozmawiania o: problemach domowych
kłopotach zdrowotnych i o jakichkolwiek problemach was dotyczących. Będziecie się czuć lepiej ( i inni z wami też)


Pozostawiam was z poradami baronowej. Czy ktoś je stosuje? 


11 komentarzy:

  1. Rady Baronowej w temacie relacji z wybrankiem są mocno dyskusyjne... Być może Baron potrafi docenić takie starania, zwykły, prosty polski facet najpierw wejdzie idealnej żoneczce na głowę, po czym szybko znajdzie sobie mniej zgodną zołzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedni polscy mężczyźni:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Baronowa powinna raczej zacząć pisać książki 'biologiczne', tak świetnie idzie jej pisanie o mimikrze, mimetyzmie i mimezji.
    Lubię też konstatację; przychodząc znikąd (jak z króla Ubu) można osiągnąć szczęście w postaci siedzenia w złotej sukni na złotawej kanapie. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam wrażenie, że w mimikrze, mimetyzmie i mimezji, to Ty akurat poszłaś jeszcze dalej...Mylę się? Nie siedzi, pracuje-pisze i uczy a siedzi dla parady i do zdjęcia! Każdy by tak chciał!

      Usuń
  4. Ciekawe, przemyślę! Ale zaznaczam, nawet dla parady nie chciałabym tak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podobają mi się rady dotyczące sztuki konwersacji. Takie proste, niby każdy intuicyjnie o nich wie, ale jak niewielu stosuje.Baronowa jest bardzo mądrą kobietą, z jej rad wynika, ze to ona jest ową szyją, która kreci głową męża. W dodatku szczęśliwą. A szczęście to dzisiaj towar deficytowy.Nie dziwota, ze jej książki tak dobrze się sprzedają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam Twoje zdanie. Choć dziś nikt pewnie otwarcie nie przyzna się do wyznawania jej teorii dotyczących stosunku do wybranego mężczyzny. Pozostałe rady, zastosowane, mogą nam się wszystkim w życiu przydać. Dyskrecja i uwaga skierowana na innych, nie na siebie!

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  6. Baronowa ma inne życie i kobiety, które nie mają mężów na stopie Barona też inne. Poza tym rady dotyczące konwersacji są często powtarzane w książkach o podobnej tematyce i psychologicznych. Co do mężczyzn to on nie chce takiej kobiety tak naprawdę bo to niezgodne z jego natura. Mężczyzna musi mieć żonę, która raz przed nim ucieka a raz go ujeżdza. Taka jego natura. Jak nie walczy o kobietę tylko posłuszna mu czeka to szybko mu się znudzi. Chyba, że Baronowa lubi życie zdradzanej kukły.

    OdpowiedzUsuń