foto

foto

niedziela, 18 października 2009

Dni Grotowskiego w Paryzu


Paryz celebruje w tych dniach postac Jerzego Grotowskiego, jednego z najwiekszych reformatorow teatru dwudziestego wieku. Wczoraj i dzisiaj odbywala sie sesja i projekcje filmow w Centrum Pompidou (i byly na niej tlumy!), jutro spotkanie w teatrze Petera Brooka-Bouffe du Nord (juz nie ma miejsc) i wreszcie we wtorek i srode beda sie wypowiadac na jego temat teoretycy teatru na Sorbonie i w College de France. Rok 2009 UNESCO oglosilo rokiem Grotowskiego, w tym roku mija 10 rocznica jego smierci.
Grotowski dosyc wczesnie zdobyl uznanie Francji i calej Europy Zachodniej. Po raz pierwszy zostal zaproszony przez Jacka Langa na festiwal do Nancy w 1964 roku a trzy lata pozniej, paryscy teatromani mogli go obejrzec w Teatrze Narodow. Zachwyt, oklaski, slawa...
A u nas? Tak do konca to trudno pojac skad on sie wzial ze swoimi pomyslami w samym apogeum siermieznego komunizmu, ze swoja koncepcja teatru ubogiego. Podczas gdy powojenna Polska marzyla o malej stabilizacji, o pierwszej lodowce i telewizorze, o konsumpcji, on zaczal wyrzucac z teatru dekoracje, kostiumy, zlikwidowal scene i skupil sie na pracy aktora...Rodzil sie powoli teatr ubogi... U nas niezrozumialy, mistyczny, trudny do zaszufladkownia. Mielismy inne problemy.
Tymczasem na Zachodzie wrzalo. Ameryka buntowala sie przeciwko burzujom, konsumpcji, wojnie, organizowano polityczne wiece i demonstracje. Rodzila sie cywilizacja dzieci kwiatow, „Living Theatre” zaproszone na festiwal do Avignonu organizowalo happeningi grajac nago i szokujac francuskich filistrow...Aktorzy Grotowskiego ktorzy grali ledwo przykryci skromnymi kawalkami plocien pasowali do estetyki i atmosfery buntu przeciwko spoleczenstwu burzuazyjnemu jaka nawiedzila Zachod od lat 60-tych.
W Polsce nigdy nie doceniono Grotowskiego. Mysle, ze nie bardzo wiedziano co z nim zrobic. Nie pasowal do socrealistycznych kanonow, ale nie produkowal tez antykomunistycznych spektakli a wiec nie szkodzil. Nie bylo wiec potrzeby zamykac jego teatru, ktory stawal sie coraz bardziej popularny na Zachodzie. Do wroclawskiego „Laboratorium” zjezdzali sie fani z calego swiata, Grotowskiego zapraszano na konferencje . W najbardziej goracym okresie Solidarnosci i stanu wojennego pracowal nad „Teatrem Zrodel”, szukajac w innych kulturach technik rytualnych.
Gdy w 1981, po stanie wojennym, Grotowski zdecydowal sie pozostac na Zachodzie, nikt tego nawet nie odnotowal. Nikt juz nawet o nim nie pamietal. Jego nazwisko krazylo wsrod kilku neofitow, ale nie uczono nawet o jego teatrze na wydzialach teatrologii w Polsce.
W 2001 roku wyjechalam do Toskanii na Wielkanoc. Najblizsze miasteczko nazywalo sie Pontedera. Pontedera... Pontedera....zaczelam sobie przypominac. Piccolo Teatro di Pontedera…Przeciez to tu tworzyl przez ostatnie lata i zmarl Grotowski. Tego samego wieczora wybralam sie do miejscowego teatru. Pierwsza scena. Ubrany w krotkie spodenki aktor zaczyna w miejscu biec, coraz szybciej, coraz szybciej...Nasuwaja mi sie w pamieci obrazy Ryszarda Cieslaka. I nagle, na ogromnym ekranie widac jak na dloni pejzaz Toskanii z lotu ptaka...Moze to bylo wlasnie marzenie Grotowskiego, aby aktor potrafil zamienic sie w ptaka?

1 komentarz:

  1. Może właśnie stąd ta koncepcja "teatru ubogiego" w kontrreakcji do tych lodówek i telewizorów, całkiem to spójne biorąc pod uwagę ten rodzący się i u nas konsumpcjonizm.

    OdpowiedzUsuń