foto

foto

wtorek, 16 października 2012

Sudecki dreszczowiec Olgi Tokarczuk już po francusku


Wracając przed kilkoma dniami ze spotkania z Olgą Tokarczuk, zorganizowanego w Polskiej Księgarni w Paryżu z okazji wydania francuskiego tłumaczenia dreszczowca „Prowadź swój pług przez kości umarłych”(francuski tytuł  „Sur les ossements des morts”), odniosłam wrażenie, że otrzymałam od niej potężną dawkę dobrej energii. Autorka „Biegunów” to osoba promieniująca ciepłem. Z wypielęgnowanymi dredami, bez makijażu, ubrana w stylu Vintage - sprawia wrażenie kogoś, komu sukcesy literackie nie przewróciły w głowie. Jak zawsze skromna, uważnie słuchająca innych, dyskretna, pogodna…

Jak doszło do napisania tej książki?-pada pytanie prowadzącego. „Otóż po napisaniu „Biegunów”, które uważałam za swoje opus magnum byłam dość wyczerpana, i w zasadzie już nie miałam ochoty pisać. I zadzwonił telefon z Wydawnictwa Literackiego z przypomnieniem, że mam z nimi podpisany kontrakt na nową książkę. Postanowiłam więc sprawdzić, czy potrafię się odnaleźć w nowym gatunku. To trochę tak, jakby malarz, który maluje abstrakcje miał nagle zmierzyć się z martwą naturą. Wzięłam na warsztat powieść detektywistyczną, która, nie wiem jak we Francji, ale w Polsce jest dość szeroko czytana. Nie chodzi w niej o trzymanie czytelnika w napięciu, ale żeby w popularnej formie przekazać treści poważniejsze.

Za miejsce zbrodni Olga Tokarczuk wybrała Kotlinę Kłodzką, maleńką osadę liczącą zaledwie kilka domków. W jedynym z nich mieszka emerytka-pani inżynier Janina Duszejko, dorabiająca sobie lekcjami angielskiego w miejscowej szkółce i pilnowaniem domów „sezonowych” mieszkańców sioła, kochająca zwierzęta, astrologię i Blake’a. Bo pani Duszejko nie jest typem samotnej emerytki, którą znany ze scen „pod krzyżem” . Z kościołem jej nie po drodze, nie ma rodziny, a jej przyjaciele, których można policzyć na palcach jednej ręki też „odstają” od społeczeństwa: żyjący samotnie, pedantyczny sąsiad Matoga („z którym widujemy się raz na kilka dni(…), nie po to przeprowadzaliśmy się tutaj, żeby sobie teraz urządzać wspólne herbatki”), były uczeń Dyzio – zarażony” przez swoją nauczycielkę Wiliamem Blakiem, czy marząca o studiach Dobra Nowina czyli sprzedawczyni w sklepie z ciuchami.

Są też i tacy za którymi pani Duszejko, delikatnie mówiąc, nie przepada i którzy z niewiadomych przyczyn i w niewyjaśnionych okolicznościach tracą życie (choć według pani Duszejko, są uśmiercani za karę, przez mszczące się na swoich oprawcach zwierzęta)- kłusownik Wielka Stopa, Komendant, ksiądz… mężczyźni reprezentujący tzw.„władzę”.

 Bo pani Duszejko nie lubi przede wszystkim myśliwych i prowadzi z nimi prywatną wojnę, podejrzewając ich o zastrzelenie jej ukochanych psów, kocha natomiast telewizję, a tak naprawdę to tylko jeden jedyny kanał –z pogodą! „Zwykle cały dzień telewizor jest włączony, od śniadania. To mnie uspokaja(…) Mam wielki wybór programów, antenę podobną do emaliowanej miski, przywiózł mi kiedyś Dyzio. Jest kilkanaście kanałów, ale to dla mnie za dużo. I dziesięć byłoby za dużo. I dwa też. Właściwie oglądam tylko pogodę. Znalazłam ten kanał, szczęśliwa, że można mieć wszystko, czego się potrzebuje, dlatego już nawet zapodziałam pilota”-opowiada narratorka, (a autorka kpi do żywego z sieci zastawianych na nas przez kanały komercyjne).

Pani Duszejko jest antyklerykalna. Między innymi dlatego, że jej dzieci są zwalniane z lekcji angielskiego, aby brać udział w przygotowaniach do poświęcenia kaplicy „Nie chciałam zwalniać dzieci. Wolałabym, żeby znały więcej słówek z angielskiego, niż uczyły się na pamięć żywotów świętych”. Ale pani Duszejko nie znajduje zrozumienia u młodej dyrektorki szkoły „Pani przesadza. Są pewne priorytety”-odpowiada na protesty nauczycielki. A po wystąpieniu w kościele  w proteście przeciwko hipokryzji księdza, dyrekcja po prostu rozwiązuje z nią umowę. „Wszyscy jesteśmy kulturowymi katolikami, czy nam się to podoba, czy nie.”-odpowiada dyrektorka. I taki jest właśnie świat pani Duszejko.

Pozytywni bohaterowie książki Tokarczuk uciekają z miasta w poszukiwaniu lepszego życia, w zgodzie z naturą, w zgodzie ze sobą. To tolerowani z trudem przez „normalnych” nieszkodliwi wariaci, którzy idą własną drogę, miast podążać ścieżką wytyczoną przez społeczeństwo katolickie, przez media, zdominowane przez mężczyzn, przez establishment i nieprzyjazne starym kobietom.

Tę książkę można rozumieć w kilka wymiarach- powiedziała na spotkaniu Olga Tokarczuk. Nieprzypadkowo też znalazły się w niej cytaty z Wiliama Blake’a. Z powodu jego rebelianckiej, antyestablishmentowej filozofii i pojęcia „wewnętrznego więzienia”. Ta książka to trochę dyskusja z jego wizją świata”-mówi.

Gdy nakarmiona przez panią Duszejko suka sąsiada-głodzona przez niego i maltretowana powraca do swojego pana, bohaterka powieści komentuje ten powrót do swego oprawcy tak:I tak Suka wróciła do swego więzienia. Tyle ją widziałam. Wołałam ją, zła, że dałam się tak łatwo wywieźć w pole i bezradna wobec wszelkich mechanizmów niewoli (…)Patrzyłam na świat spowity Mrokiem, chłodnym i nieprzyjemnym. Więzienie nie tkwi na zewnątrz, ale jest w środku każdego z nas. Może jest tak, że nie możemy bez niego żyć.”

Może to właśnie te słowa utkwiły mi najmocniej w pamięci? Książkę czyta się jednym tchem, trzyma nas w napięciu ale to nie tylko powieść z dreszczykiem, to dużo więcej...

Wersję francuską wydała oficyna "Noir sur Blanc", a autorem tłumaczenia jest Margot Carlier, znakomity tłumacz polskiej literatury i tym razem, jak miałam okazję się zorientować świetnie poradziła sobie z tekstem. 

Bardzo dobrą recenzję z tej książki zamieściła francuska Liberation.

I jeszcze jedno. Dobra wiadomość dla wielbicieli talentu Olgi Tokarczuk. Książka zostanie sfilmowana, a reżyserem filmu będzie Agnieszka Holland. Właśnie powstaje scenariusz. Trzymajmy kciuki! 

15 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się okładka francuskiej wersji i Twój opis, przyznam, że sięgnę z ciekawości, bo skoro ma być reżyseria Agnieszki Holland, to muszę przeczytać przed filmem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Na pewno ci się spodoba, to taki tylko "udawany"kryminał, książka jest pełna mądrości wszelakich...

      Usuń
  2. holly, zachwycił mnie twój opis Książki. Jeszcze nie czytałam, kupię więc jak najrychlej.
    To są klimaty, które z pewnością przypadną mi do gustu, tym bardziej, że (jak piszesz) czyta się jednym tchem. Coraz bardziej interesuje mnie JAK autorzy opisują, mniej CO opisują. A tu - dwa w jednym, i jak i co - ideał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Ewo, napisać czy nie napisać? Napiszę! Mogłabyś wspaniale zagrać w filmie przecudowną panią Duszejko, tylko Ciebie widzę w tej roli...Niezwykłe poczucie humoru, inteligencja, obserwacja...cała Ty! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. holly, tego właśnie mi dzisiaj trzeba było. I od razu w takiej oto uderzeniowej dawce!
      Gdybym chociaż aktorką była, od razu stanęłabym w castingowej kolejce. Przecież gdybym tylko powiedziała 'holly mówiła, że ja...', kto by się oparł?
      Teraz to już koniecznie muszę przeczytać i dowiedzieć się, w końcu, czegoś konkretnego o sobie :)
      Ja, to dopiero serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  3. Tokarczuk po francusku? No to ja muszę chociaż po polsku przeczytać, bo przyznaję, że choć stoi w kolejce wciąż mi się coś wpycha. A temat i sposób przedstawienia wydaje mi się bardzo interesujący. Zresztą to nie pierwsza pozytywna opinia na temat jej twórczości. A zdanie ...Więzienie nie tkwi na zewnątrz, ale jest w środku każdego z nas. Może jest tak, że nie możemy bez niego żyć. na pewno musi mocno zastanowić. Najpierw jest ostry sprzeciw, potem kłębowisko myśli, a potem, a może jest coś na rzeczy, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Pzeczytać koniecznie dla relaksu, przyjemności i zabawy! A z tym więzieniem...może to nie każdy z nas jest uwięziony, może tylko niektórzy?

      Usuń
  4. goraca16.10.12

    I tak oto uswiadomilam sobie, ze przegapilam spotkanie z Olga Tokarczuk (na ktore bardzo chcialam isc!) bo nie wiedziec czemu w moim kalendarzu bylo zapisane 27-go listopada... Ech trudno, przynajmniej sobie dzieki Twojemu wpisowi ksiazke przypomnialam (czytalam dosc dawno, bardzo mi sie podobala). No i dziekuje za relacje - teraz czekam na film, mam nadzieje, ze choc tego nie przegapie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Tokarczuk pewnie jeszcze nie raz zawita do Paryża, a spotkanie z nią to zawsze wielka radość...Ja też czekam na film

      Usuń
  5. Alez piękną okładkę otrzymało to francuskie wydanie, polski wydawca powinien spłonąć ze wstydu za to co zrobił z tą książką u nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Aż przyjrzałam się bliżej polskiej okładce Wydawnictwa Literackiego, nienajgorsza, z tym nietoperzem i ciemnym lasem...

      Usuń
  6. I znowu Kotlina Kłodzka... :)

    OdpowiedzUsuń

  7. Ja nazywam ją polską literacką Kotliną Krzemową-inspiruje!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach tak, popieram, Ewa jako pani Duszejko! :) Też ją widzę w tej roli, idealna!
    Dziękuję z całego serca, za tę ciekawą relację ze spotkania, na którym nie mogłam być. Byłam natomiast na spotkaniu promocyjnym tej książce w Wydawnictwie Literackim w 2009 (znalazłam opis tego spotkania http://rozcinampomarancze.wordpress.com/2009/12/11/prowadz-swoj-plug-przez-kosci-umarlych-olga-tokarczuk/comment-page-1/#comment-825, bo dzięki Tobie zdałam sobie sprawę, że przez omyłkę nie przeniosłam go na nowy blog). Byłam tylko ciut bardziej krytyczna od Ciebie, ale nie dużo :) Natomiast pamiętam, że recenzje w Polsce były różne, tym bardziej cieszą te francuskie (i przypomina mi się powiedzenie o prorokach we własnym kraju...)
    Holly, a czy we francuskiej wersji są też ilustracje Jaromira Svedijka? Francuska okładka piękna to prawda, ale polska chyba też była projektowana przez Jaromira więc nie katowałabym tak jak peek-a-boo WL ;)
    Pozdrawiam ciepło i czekam na dalsze ciekawe wpisy i relacje z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń

  9. Czaro,
    Przeczytałam z przyjemnością Twoją recenzję, gratuluję-byłaś wszak u źródeł "życia" tej powieści. W jednej sprawie się z Tobą nie zgadzam, Czechy to naprawdę fascynujący kraj i wcale mnie nie dziwią ciepłe słowa Olgi Tokarczuk o ojczyźnie Hrabala. Kocham ich poczucie humoru(Capek, Hrabal, Kundera), ich kinematografię(Forman, Menzel, Chytilova), ich krecika i Rumcajsa, a już tak poważnie-to intryguje laickość. Pani Duszejko jest też jakaś taka czeska w tym swoim szukaniu porządku świata, nie w katolicyźmie, ale w konstelacji gwiazd. Czechy są społeczeństwem bodajże w 90 proc. laickim? Może właśnie stąd też "czeski wątek" w książce wymierzonej, jak sama piszesz, w "patriarchat i kościół"? W każdym bądź razie, ja to interpretuję właśnie w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń