foto

foto

piątek, 22 kwietnia 2016

Francuskie losy dynastii de Camondo


Muzeum Nissima de Camondo od strony ogrodu
Spacerując po obrzeżach parku Monceau dostrzec można ukryty dyskretnie wśród starych drzew pałac, mieści się w nim muzeum Nissima de Camondo. Ktoś nieuważny, być może nawet go nie dostrzeże i straci okazję obejrzenia miejsca magicznego a zarazem okrytego tragiczną historią. Muzeum Nissima de Camondo zasługuje na odwiedziny nie tylko ze względu na imponującą  kolekcję autentycznych dzieł sztuki XVIII wieku, ale   jest ono również świadectwem losów jednej z największych dynastii sefardyjskich Żydów, rodziny de Camondo. Pod koniec XIX wieku Francja stała się ich ojczyzną, oddali jej wszystko- życie i dorobek wielu pokoleń, ale ta ojczyzna, w najbardziej krytycznym momencie jej historii, nie udzieliła jej pomocy. Ostatni z dynastii de Camondo zginęli w Auschwitz.

Wywodzili się najprawdopodobniej z Hiszpanii, z której musieli w średniowieczu uciekać przed prześladowaniami Inkwizycji. Późniejsze ich ślady odnajdujemy w Trieście, w Austrii i wreszcie we Włoszech, w Wenecji. Camondowie, którzy ze Stambułu przybyli do Paryża w połowie XIX wieku mieli włoskie obywatelstwo i dziedziczny tytuł hrabiów nadany im przez Victora Emanuela m.in. za poparcie zjednoczenia Włoch. Do końca życia Mojżesz de Camondo, ten który zbudował pałac przy parku Monceau nie zamieni włoskiego paszportu na francuski.

Do początku XIX wieku członkowie rodziny Camondo niczym szczególnym się nie wyróżniali- dopiero w Stambule, w 1802 roku, Izaak de Camondo założył bank. Gdy umarł bez potomstwa, odziedziczył go brat Abraham. Zdolny, przedsiębiorczy, wizjonerski -zbudował podwaliny pod nowoczesny system bankowy Turcji, finansował budowę dzielnicy finansów Galata, wspierał nowoczesne projekty urbanistyczne i budowlę szkoły. Jego fortuna, rozmach i popularność rosła do tego stopnia, że nazywano go Rothschildem Orientu.

Tymczasem w drugiej połowie XIX wieku Paryż przeżywa okres rewolucyjnych przemian a sprawcą tej rewolucji jest baron Haussmann. Towarzyszący tym przemianom boom gospodarczy sprawia, że inwestorzy szukają desperacko kredytów a banki wyrastają jak grzyby po deszczu. To finansiści, bracia Pereire, namawiają Abrahama Camondo do kupienia działek przy parku Monceau oraz przeprowadzki interesów ze Stambułu do Paryża.  Abraham Salomon, patriarcha rodziny Camondo, w krótkim czasie umiera. Interesy przejmuje jego dwóch synów: Nissim, i Abraham, którzy kontynuują dzieło ojca.  Gdy kilka lat później ich zabraknie, zarządzanie rodzinnym imperium finansowym Camondów przejmą ich dwaj synowie Mojżesz i Izaak. Starszy, Izaak, ma wówczas 39 lat, młodszy- Mojżesz, zaledwie 30. Paryż uważa ich za braci, mimo iż braćmi przecież nie są. Mają też bardzo odmienne charaktery: Izaak zarządza bankiem, ale nie to stanowi o sensie jego życia- pasjonuje go muzyka a jeszcze bardziej kolekcjonowanie dzieł sztuki- kocha impresjonistów i japońskie ryciny. Nie ma zamiaru się ożenić. Owszem, utrzymuje tancerki z Opery, ma kochanki, ale na tym jego zainteresowanie płcią odmienną się kończy.

Renoir, portret Irène Cahen d'Anvers

30-letni Mojżesz poślubia młodziutką, 19 –letnią Irène Cahen d’Anvers, którą tak pięknie przed kilkoma laty namalował Renoir. Rodzina panny młodej należy do najwyższych sfer finansowych Paryża. Ślub odbywa się w Wielkiej Synagodze przy ulicy Victoires. Małżeństwo rodzin de Camondo z Cahen d’Anvers  miało umocnić związki łączące dwie wpływowe rodziny arystokracji żydowskiej. W rok po ślubie, na świat przyszedł chłopczyk-nadano mu na imię Nissim- po dziadku a w dwa lata później-Beatrice. Dwa imiona z dwóch różnych kręgów kulturowych-Nissim- sefaradów,  Beatrice-chrześcijańskiej Europy.

Nie było to małżeństwo szczęśliwe. Być może Mojżesz był zbyt zajęty pracą i nie miał czasu na życie towarzyskie i zajmowanie się młodą, ciekawą świata żoną, a może ona nie kochała tego dużo starszego od niej mężczyznę, w dodatku niewidzącego  na jedno oko i słabo słyszącego. A może pracowity Mojżesz nie pasował do świata, do którego chciała przynależeć? Mojżesz wiedział, że żona go zdradza, ale nie spodziewał się, że któregoś dnia, po prostu od niego odejdzie. W tym świecie, w którym żyli, najważniejsze było utrzymywania  pozorów- za wszelką cenę i ani wśród chrześcijan ani wśród Żydów rozwody nie istniały. Ale Irena zakochała się i dla najdroższego gotowa była poświęcić wszystko. Jej wybranym był włoski arystokrata, Charles Sampieri, przystojny, młody choć bez pieniędzy. To jednak nie przeszkadzało Irenie, aby porzucić Mojżesza. W Sampierim zakochała się bez pamięci, przeszła dla niego na katolicyzm i wzięła kościelny ślub. 

Mojżesz otrzymał rozwód bez trudności oraz sprawowanie opieki nad dziećmi-Nissimem i Beatrice, miały one wówczas 9 i 7 lat. Mieszkali w XVI dzielnicy, na ulicy Hamelin. Nissim chodził do reputowanej szkoły Janson de Sailly, ale lepsze wyniki miała Beatrice. Po odejściu żony w Mojżeszu obudziła się pasja do sztuki XVIII wieku, do okresu największego wyrafinowania kultury francuskiej, do wartości jakie ten wiek przyniósł-tolerancji, równości, sprawiedliwości społecznej. Rzucił się w wir zakupów mebli, odwiedzał domy aukcyjne, rozmawiał z antywariuszami-chciał wiedzieć wszystko na temat kupowanych arcydzieł. Wówczas też wpadł na pomysł, żeby zburzyć kupiony przez przodków pałacyk Violet i zbudować coś nowego, nowoczesnego, coś na modłę XVIII wieku a wzorem architektury tych czasów był wówczas wersalski Petit Trianon. Gdy powstawał projekt budowy rezydencji, która miałaby się stać jego chlubą i pomieścić całą kolekcję, jego starszy brat, Izaak, nieoczekiwanie zmarł, przekazując testamentem całą kolekcję malarstwa do Luwru. A kolekcjonerem był wybornym. W jego kolekcji znalazły się obrazy Maneta i Degasa, Moneta, Cezanne’a Sisleya, Van Gogha i Corota. Przez trzy dni trwał wywóz 130 obrazów, pasteli, akwareli, rysunków i japońskich rycin do miejsca, w którym miały być udostępnione publicznie-do Luwru.

Mojżesz stał się zarządcą przeogromnej fortuny, nigdy nie był aż tak bogaty. Odziedziczył po ojcu bank, a teraz przypadły mu w udziale po Izaaku akcje, udziały i inne jego dobra. Był jednak sam, zupełnie sam. Jedyną radością jego życia stał się syn Nissim. Na jednym ze zdjęć widzimy ich razem siedzących w ogrodzie w wiklinowych krzesłach. Nissim miał po nim odziedziczyć wszystko: bank, kolekcję sztuki XVIII wieku i wreszcie, nowo wybudowany pałac pod numerem 63 na ulicy Monceau.

Widok od strony ogrodu na park Monceau

Muzeum Nissim de Camondo od strony ogrodu

Salon, XVIII wiek


Widok z I piętra 
Schody są jednym z nielicznych elementów nie pochodzących z XVIII wieku-to kopia schodów z palacu Dassier w Tuluzie

 W 1914 roku Europę ogarnia wojna. Francja potrzebuje żołnierzy. Wzywa, aby stawiali się na ochotnika cudzoziemcy, obiecuje, że w zamian otrzymają francuskie obywatelstwo. Nissim go nie potrzebuje, jest Francuzem, a Francja jego ojczyzną, za którą gotów jest poświęcić życie. Ma 22 lata, gdy ogłoszona zostanie generalna mobilizacja. Na ulicach Paryża wiszą transparenty„żydowscy emigranci, macie okazję się wykazać”. Nissim de Camondo był porucznikiem obserwacyjnym w wojsku powietrznym. Jego pasją była fotografia lotnicza, od miesięcy przeglądał prasę specjalistyczną. W jego pokoju wiele miejsca zajmowały kartony z kliszami zdjęć robionymi z powietrza. Mojżesz był dumny ze swojego syna, ale mimo iż drżał o jego życie, nie przypuszczał, że coś złego może mu się tak naprawdę wydarzyć.

3 września 1917 roku, to on był za sterami samolotu na wysokości 3 tys. metrów, gdy zostali zaatakowani przez jednoosobowy  samolot niemiecki.  Wracał z Deauville. Po krótkiej potyczce pomiędzy dwoma aeroplanami, niemiecka maszyna poszybowała w dół pozostawiając po sobie czarną smugę dymu. Samolot sterowany przez Nassima utrzymał się w powietrzu jeszcze może z 15 minut po czym runął w dół.  Mojżesz przez trzy tygodnie nie otrzymywał wiadomości od syna. Miał może nadzieję, że ten może przeżył, może był więźniem, albo jest ranny. Ale cud się nie zdarzył. 27 września zawalił mu się świat. W telegraficznym skrócie powiadomiono go o śmierci syna. Wśród osób, które złożyły mu kondolencje był Marcel Proust.

Od śmierci syna aż do końca życia Mojżesz zamknął się w swoim domu przy parku Monceau niczym w twierdzy, dopieszczając swoją kolekcje, uzupełniając ją o nowe zakupy. Stracił ochotę do życia, bo dla kogo miał żyć, skoro nie ma było już tego, dla którego wszystko budował.

W 1924 roku wybrał się do notariusza i zredagował testament: aby uwiecznić pamięć o swoim synu, postanowił zapisać swój dom państwowemu Muzeum Sztuk Dekoracyjnych ale pod bardzo precyzyjnymi warunkami. Po jego śmierci, pałac oraz wszystkie zbiory sztuki XVIII wieku  miały pozostać w stanie niezmienionym i zostać przekształcone w muzeum. Placówka miałaby być otwarta co najmniej trzy dni w tygodniu i przez dziesięć miesięcy w roku. Na koszty utrzymania przekazał roczną rentę w wysokości 120 tys. franków. Wstęp miał być płatny, aby ograniczyć liczbę zwiedzających, ale nie wolno było przestawić ani jednego mebla, zmienić miejsca powieszenia ani jednego obrazu. Wszystko miało po jego śmierci pozostać tak, jak za jego życia. Mojżesz umarł w 1935 roku, wkrótce potem jego jedyna pozostała przy życiu córka Beatrice otworzyła muzeum Nissima de Camondo, wypełniając testament ojca.

Pięć lat później nastaje wojna. Muzeum zostaje na ten czas zamknięte. Nie wiadomo kto zadecydował o jego zamknięciu, ale przy masowej skali grabieży dóbr żydowskich jakie przechodziła pod władzą Petain’a Francja fakt, że muzeum ocalało graniczy prawie z cudem. Beatrice nie układa się z mężem, żyją w nieformalnej separacji. On wyjeżdża na południe Francji z synem, ona już z nastoletnią z córką pozostaje w Paryżu. Francja wydaje dekrety antysemickie, Beatrice musi też nosić gwiazdę Dawida, ale nie czuje, że mogą ją dotyczyć represje. Jej wuj oddał całą swoją kolekcję malarstwa państwu francuskiemu, brat zginął za Francję, ojciec przekazał muzeum i zbiory sztuki XVIII wieku państwu. Ona jest Francuzką, urodzoną we Francji. Czy można jej coś zarzucić? Jest niezłą amazonką, codziennie odbywa konne spacery po Lasku Bulońskim.
5 grudnia policja francuska lub niemiecka, chyba bliżej nie wiadomo, wkracza do ich mieszkania w Neuilly, aresztowana zostaje Beatrice i jej córka. Kilka dni później  Leon Reinach i ich syn. Wszyscy są przewiezieni do obozu internowanych w Drancy. Jedenaście miesięcy później, konwój nr 62 z 1200 osobami opuszcza Drancy i kieruje się do Auschwitz. Pierwszymi osobami, które kierowane są do gazu jest Leon i jego syn Bertrand. Fanny umiera w kilka dni później na tyfus. Nieznane są okoliczności śmierci Beatrice. Wraz z nią kończy się dynastia Camondo.

Muzeum Nissima de Camondo będzie po wieczne czasy dawać świadectwo hojności rodziny de Camondo wobec państwa francuskiego, i przypominać, że nie było rewanżu, że gdy przez 11 przetrzymywani byli w obozie przejściowym w Drancy nikt się o nich nie upomniał. Jest też wzruszającym świadectwem  niewyobrażalnej miłości ojca do syna, żywym jej pomnikiem.


8 komentarzy:

  1. Fascynująca historia...tragiczna i piękna jak ta rezydencja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy pierwszy raz przekroczy się progi tego pałacu i pozna się jego historię, nie sposób się od niego uwolnić, tak jakby zaczynał w nas mieszkać. Byłam tam nie wiem już nawet ile razy, i za każdym pobytem mam wrażenie, że czuję lepiej jego duszę i wyobrażam sobie, że jego mieszkańcy za chwilę powrócą...

      Usuń
  2. Dzięki Tobie odkrywam nowe miejsce, dziękuję. I cóz za historia! Wspaniały temat na poruszający film ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet dziwne, że nikt jak dotąd jeszcze nie nakręcił filmu o tej historii...Materiał dla Polańskiego!

      Usuń
  3. Pamiętam doskonale, jak opowiadała mi te historie w muzeum Camondo.Żałuje, że nie udało mi się tam potem wrócić, ale może kiedyś się jeszcze uda.Dziękuję za przypomnienie. Prawdziwe ludzkie losy bywają o wiele ciekawsze niż literacka fikcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale najczęściej są równie smutne...

      Usuń
  4. Mieszkałam przez 4 lata obok Parku Monceau i nie wiedziałam, że w pobliżu znajduje się Muzeum Nissima de Camondo. Ostatnio zwiedzałam Muzeum Sztuki Azjatyckiej - Musée Cernuschi przy 7 Avenue Vélasquez. Do Parku Monceau zaglądam tyle razy ile razy jestem w Paryżu. W tym roku byłam też w Drancy, w miejscu z którego odbywały się wywózki Żydów do obozów zagłady...
    Kolejnym razem wpadnę do Muzeum Nissima de Camondo - dzięki za podpowiedź.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muzeum Nissima de Camondo znajduje się dosłownie kilkanaście metrów od muzeum Cernuschi, ale wejście jest od strony ulicy Monceau. Serdecznie polecam i czekam na relację z wizyty! Przesyłam ciepłe pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń