foto

foto

piątek, 11 grudnia 2009

Przesladowanie” Patrica Chéreau czyli film o Paryzu realnym






Nie wiem, czy to zmeczenie przedswiateczne czy tez zmeczenie tym niezwykle halasliwym i stresogennym miastem spowodowalo, ze zaczely mnie od kilku dni irytowac mniej ciekawe strony Paryza: brud w metrze, tlumy na ulicach, zebracy ktorzy nas nagabuja na kazdym kroku, bezdomni spiacy na kazdym rogu ulicy...i paryzanie, ze swoja agresja, egocentryzmem i obojetnoscia na innych. Dziwnie sie wiec poczulam, gdy okazalo sie, ze klimat nowego filmu Patrice Chereau, na ktory wybralam sie dzis do kina Balzac calkowicie odzwierciedla odczuwana przeze mnie atmosfere miasta.

Film rozpoczyna sie od sceny w metrze. Czterdziestoletnia kobieta, prawdopodobnie bezdomna, przepycha sie po wagonie i zaczepia wszystkich prosba o jedno euro. Kamera jej oczami przesuwa sie po twarzach pasazerow ale nikt na nia nie reaguje. Widac oczy wbite w sciane, odwrocona glowe...milczenie. I nagle zebrajaca kobieta zbliza sie do mlodej dziewczyny i uderza ja w twarz. Ta sie nawet nie zaslania...widac w jej oczach lzy...wysiada na najblizszej stacji. W slad za nia wyrusza mlody czlowiek, moze ze trzydziesci lat...nieogolony...
W porzadku?-pyta zaatakowana kobiete.Tak...odpowiada poszkodowana. Powiedz, ale dlaczego ciebie, powiedz, dlaczego wybrala ciebie? powtarza pytanie mlody czlowiek.

Daniel, bo tak ma na imie glowny bohater, nie ma ustabilizowanego zycia, ani zawodowego ani uczuciowego. Dorabia na zycie remontujac mieszkania, w miedzyczasie odnawia dla siebie loft a wieczorami spotyka sie z przyjaciolmi, w barach czyli po parysku. Jego najblizszy kumpel, ktoremu probuje pomoc to nieudacznik w depresji. Dziewczyna, o ktorej marzy nazywa sie Sonia, jest samodzielna finansowo, robi kariere i nie chce sie z nikim wiazac. Daniel w wolnym czasie i to jest najbardziej zadziwiajace, odwiedza regularnie pensjonariuszy domu starcow. Spolecznie. Dosc monotonny tryb zycia przerywa sasiad, ktory niczym intruz probuje sie wslizgnac w jego zycie, wlamuje sie i demoluje mieszkanie, podkrada mu zdjecia, podglada go w nocy. Ponoc kocha...ale tak do konca to nie bardzo wiemy jaka jest jego rola i sens dzialan.

Daniel chce, ale nie potrafi nawiazac trwalej relacji z Sonia. Wyglada na to, ze ma spore problemy z komunikacja...mlodzi chca, probuja...ale jest im bardzo trudno. Akcje filmu przeplataja sceny z paryskich ulic, wypadkow, agresji werbalnych i fizycznych, atmosfery barow i tanich mieszkan-loftow.

Film w sumie nie ma ani poczatku ani zakonczenia. Tak jakby wyrwano kilka kartek z kalendarza Daniela. Podobala mi sie najbardziej znakomicie uchwycona atmosfera miasta, daleka o blichtru i mieszczanskiej tandety a bliska realiom zycia.

I juz zupelnie na nawiasie, odkrylam dzieki temu filmowi studyjne kino „Balzac” ktore mimo iz znajduje sie tuz przy Polach Elizejskich a wiec w najbardziej komercyjym punkcie miasta, to zachowalo bardzo kameralna atmosfere klubu. Seanse sa zapowiadane a kino organizuje cala mase imprez dla swoich widzow. W najblisza niedziele-poranek z Zorrem a 13 stycznia bedzie swietowac nowy rok rosyjski...warto wiec tam z pewnoscia zajrzec, chocby dlatego, ze repertuar jest wyselekcjonowany i bilety nieco tansze niz w pozostalych paryskich kinach.

3 komentarze:

  1. Ja też bardzo lubię studyjne kina! Póki co, w Paryżu mam dwa ulubione - Cinéma des cinéastes, przy Placu Clichy i Studio 28 rue Tholozé ale Balzaca chętnie wypróbuję. Film zapowiada się bardzo ciekawie.
    Co do irytacji - może czas zrobić sobie jakieś wakacje od Paryża? Święta na łonie ojczyzny? ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje za komentarz! Faktycznie za tydzien wyjezdzamy juz do ospalej i nudnej Szwajcarii i strasznie sie z tego ciesze. Ale Chéreau fenomenalnie potrafi oddac klimat mlodego, alternatywnego Paryza. Jesli znasz innych rezyserow francuskich ktorzy to potrafia, to z wielka radoscia obejrze ich filmy. Rowniez serdecznie pozdrawiam. Swieta w Paryzu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Holly - wesołych szwajcarskich świąt w takim razie. Ja wracam na łono rodziny czyli na Śląsk.

    Ale do rzeczy - widziałam Persecution i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem, czy krótki metraż, który był wyświetlany w Cinema des Cineastes przed właściwym filmem, to stały pakiet? Był on tak straszny, że rozbolała mnie głowa i wszystko. Film miał tak głośny dźwięk - czy w Balzacu też? - że tytuł "Persecution" był dla niego idealny.

    Bardzo trudno przez to wszystko oglądało mi się ten film. Był bardziej jak zły sen, począwszy od tej żebraczki, przez sąsiada, na relacji Daniela i Sonii skończywszy. Wszyscy ci ludzie są tacy jacyś... kalecy. I miasto też pokazane w anonimowy, przytłaczajcy sposób. Wszystko jest zimne, chropowate i niedokończone - jak "mieszkanie" Daniela. Uff... ten film był dla mnie ciężką przeprawą...

    OdpowiedzUsuń