foto

foto
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 października 2014

Karta Laickości we francuskiej szkole


Francuzi uważają, że nie ma lepszego sposobu na stworzenie społeczeństwa żyjącego w zgodzie i harmonii niż  zniwelowanie różnic religijnych w przestrzeni publicznej. Laickość, w przestrzeni publicznej, daje możliwość wypowiedzi-chociażby artystycznej-bez budowania religijnych murów nienawiści, jest też gwarantem tolerancji. Pilnuje się więc przestrzegania  tej zasady we wszystkich państwowych instytucjach Republiki.

Przed kilkoma dniami znalazłam się w jednej ze szkół paryskich, w 9-tce. Przy wejściu, na tablicy ogłoszeń, widniała w dobrze widocznym miejscu „Karta Laickości w szkole” a na niej, 15 punktów informujących uczniów o zasadach, które obowiązują wszystkich uczęszczających do tej instytucji uczniów. Przetłumaczyłam tę Kartę Laickości na polski, bo uważam że jest ona podstawą budowania laickiego, nowoczesnego, republikańskiego i tolerancyjnego społeczeństwa, już od dziecka. Dla przypomnienia, we Francji państwową, bezpłatną i laicką szkołę dzieci rozpoczynają w wieku trzech lat i chociaż do lat sześciu nie jest ona obowiązkowa, to jednak uczęszczają do niej  prawie wszystkie dzieci. Nauczyciele i personel pomocniczy ma obowiązek wpajać te zasady dzieciom i dbać o to, aby były przestrzegane. Czym skorupka za młodu nasiąknie...Gdyby ktoś się chciał zapoznać z wersją francuską, jest ona dostępna tu
Karta Laickości obowiązuje we wszystkich instytucjach nauczania publicznego od 1 września 2013 roku. Pierwsze pięć punktów dotyczy laickości Republiki a pozostałe-szkoły.

Karta Laickości w szkole

1. Francja jest Republiką niepodzielną, laicką, demokratyczną i społeczną. Zapewnia wszystkim obywatelom równość wobec prawa na całym swoim terytorium. Obowiązujące jest poszanowanie wszystkich wyznań.

2. Republika laicka organizuje rozdział religii od państwa. Państwo jest neutralne wobec przekonań religijnych i duchowych. Nie ma religii Państwa.

3. Laickość gwarantuje każdemu wolność sumienia. Każdy posiada wolny wybór, może wierzyć lub nie wierzyć. Pozwala na wolną ekspresję przekonań religijnych przy poszanowaniu innych i w granicach porządku publicznego.

4. Laickość pozwala na wywiązywanie się z obowiązków obywatelskich, godząc poszanowanie wolności każdego z osobna z zasadami równości i braterstwa wszystkich w trosce o wspólny interes.

5. Republika gwarantuje we wszystkich szkolnych instytucjach respektowanie powyższych zasad.

 6. Laickość szkoły stwarza uczniom warunki kształtowania osobowości, praktykowania własnej opinii i formowania postawy obywatelskiej. Laickość chroni przed wszelkiego rodzaju prozelityzmem i presją, która uniemożliwiałaby im dokonanie własnego wyboru.

7. Laickość zapewnia uczniom dostęp do wspólnej kultury i dzielenia się nią.

8. Laickość umożliwia ćwiczenie wolności ekspresji uczniów w granicach dobrego funkcjonowania szkoły jako miejsca respektowania wartości republikańskich i pluralizmu przekonań.

9. Laickość pociąga za sobą odrzucenie wszelkiego rodzaju przemocy i dyskryminacji, gwarantuje równość między dziewczynkami i chłopcami i opiera się na kulturze wzajemnego szacunku i na rozumieniu innego.

10. Do całego personelu należy przekazywanie uczniom sensu i wartości laickości jak również innych podstawowych zasad Republiki. Do nich należy wprowadzanie tych wartości w życie w ramach życia szkolnego. Ich obowiązkiem jest również przekazanie poniższej karty do wiadomości rodziców uczniów.

11. Personel ma obowiązek zachowania bezwzględnej neutralności. Nie powinien manifestować przekonań politycznych ani religijnych podczas wykonywania obowiązków zawodowych.

12. Nauczanie jest laickie. Aby zagwarantować uczniom jak najbardziej obiektywne otwarcie na różnorodność wizji świata jak również na rozległość oraz precyzję wiedzy, żaden  temat nie jest z założenia wykluczony z debaty naukowej i pedagogicznej tak aby kwestionował prawo nauczyciela do omawiania problematyki objętej programem.

13. Nikt nie może się zasłaniać poglądami religijnymi aby odmówić podporządkowania się regułom obowiązującym w szkole Republiki.

14. W szkolnych instytucjach publicznych, zasady współżycia w rozmaitych przestrzeniach, sprecyzowane w wewnętrznym regulaminie powinny opierać się na zasadach laickości. Noszenie znaków czy też strojów, którymi uczniowie manifestowaliby ostentacyjnie przynależność religijną, jest zakazane.

15. Przez sposób myślenia i działania, uczniowie przyczyniają się do propagowania laickości w uczęszczanych przez siebie instytucjach.


Ten wpis, jest moim głosem w toczącej się w Polsce debacie na temat neutralności światopoglądowej państwa i podpisem pod apelem polskich profesorów o zaprzestanie klerykalizacji kraju.


piątek, 9 marca 2012

Dlaczego we Francji rodzą się dzieci- według prof. Balcerowicza


Z osłupieniem wysłuchałam wczoraj wywiadu Justyny Pochanke z prof. Leszkiem Balcerowiczem w TVN24,  na temat m.in polityki prorodzinnej we Francji (w 13 min. i 32 sec. programu).
Pada pytanie. Czy zna Pan jakieś skuteczne metody polityki prorodzinnej?
Odpowiedź: ”Ja ciągle słyszę o jednym kraju, o Francji. Ale nawet ci, którzy twierdzą, że polityka prorodzinna jest tam skuteczna, nie przedstawiają jakichś wyczerpujących analiz z których by wynikało, że trochę większa liczba dzieci to jest wynik jakiejś dodatkowej, specjalnej polityki, nie pokazują gdzie ta większa liczba dzieci się rodzi. Ponieważ państwo francuskie zakazuje oficjalnego podziału na grupy ludzi, zwłaszcza według kryterium etnicznego, to dokładnie nie wiadomo. Z nieformalnych informacji można natomiast znów usłyszeć, że to się rodzi w rodzinach emigrantów, czasami są to rodziny , gdzie są tradycje wielożeństwa. Oczywiście oficjalnie we Francji wielożeństwa nie można przecież uprawiać, ale nikt nie zakaże nieoficjalnego wielożeństwa.Więc może być ileś nieoficjalnych żon jakiegoś przybysza z których każda pobiera jakieś specjalne zasiłki…”

Tyle prof. Balcerowcz. A ja mimo mojego ogromnego szacunku do wiedzy prof. Balcerowicza, twierdzę, że jego wyobrażenie o Francji,  w której   o podnoszenie statystyk narodzeń dbają jedynie  emigranci w związkach z nielegalnie poślubionymi kobietami, a nawet tworzący coś w rodzaju haremów na co państwo francuskie przymyka oczy, gdyż nie wypada im prowadzić statystyk, nie jest chyba godne szanującego się ekonomisty. 


Po pierwsze, przyczyn wysokiego wzrostu naturalnego, na pewno nie powinno się upatrywać w wielożeństwie a jeszcze do tego  nieoficjalnym, ale prowadzonej świadomie od lat  polityce prorodzinnej i podatkowej (  czy nie jest to główna przyczyna posiadania tu tak wielu dzieci?), sprawnym, dostosowanym do rynku pracy dla kobiet szkolnictwie (dzieci rozpoczynają bezpłatną naukę w wieku lat 3!) wysokich zasiłkach, uzależnieniu wszelkiego rodzaju opłat za: stołówkę, zajęcia pozaszkolne,  basen,  od dochodów rodziny ( a przy trójce-czwórce dzieciach spadają one bardzo nisko) co powoduje, że dzieci, są właściwie prawie całkowicie utrzymywane przez państwo (nazywa się to, że państwo troszczy się o dzieci). Wspomnę jeszcze o wcześniejszej o 2 lata emeryturze dla kobiety za każde kolejne dziecko. To tylko kilka przywilejów, o których wiem, że obowiązują, ale pewnie istnieją jeszcze i inne, o których mi nie wiadomo. Uważam, że posiadanie dzieci we Francji jest bardzo ułatwione, może też stąd tyle tu kobiet na stanowiskach, w rządzie...

Może z podobnych przywilejów korzystają kobiety w Polsce, ale na pewno wiem, że nie prowadzi się tak daleko posuniętej polityki prorodzinnej w Szwajcarii.

Ale co do wielożenności, to w pewnym sensie profesor ma rację, tyle że jest ona oficjalna i całkowicie legalna. Obecny prezydent ma przecież już czwarte dziecko z trzecia żoną… a przyszły (jeśli wierzyć sondażom) czworo! i do tego z nieślubnego związku a nie są to ani emigranci, ani kandydaci do zasiłków...

środa, 12 października 2011

Kilka słów o Mariannie


 Zainspirowało mnie biurko prezydenta francuskiego Senatu, na którym stała ich cała kolekcja. Jej popiersie dostrzegłam w wielu innych miejscach, urzędach, ministerstwach, jej profil widnieje na znaczkach, stemplach państwowych. Co oznacza i co to takiego owa słynna Marianna, której swojego wizerunku użyczyły  m.in. Catherine Deneuve i Ines de Fressange?
Niektórzy twierdzą, ale są to tezy dość odważne, że powstała w 1792 roku,  w okresie rewolucji francuskiej alegoria Marianny to odpowiedź na potrzeby katolickiego ludu, aby  w okresie walki z opresją kościoła i intensywnej laicyzacji państwa, miał jednak swoją „Marię-królową świata”. Nie wiem na ile są to pomysły  wiarygodne, na pewno niesprawdzone, ale dość logiczne. Rewolucyjna Marianna nie jest jednak ani opiekunką, ani żadną matką, ale uosabia po prostu wolność , ideały rewolucji i republiki.

Każdy, kto był we Francji czy też interesował się nieco kulturą francuską zapewne o niej słyszał, czy też widział gdzieś jej popiersie, ale jak przypuszczam mało kto wie, co ona tak naprawdę symbolizuje. Natomiast jeśli ktoś będzie kiedykolwiek w jakimkolwiek budynku administracji państwowej, merostwie, to z pewnością ją spostrzeże. Biust Marianny zdobi urzędy , ministerstwa i place. Widoczna jest na przykład w Paryżu na placu Narodów. Jest symbolem Francji. Mariannę widzimy również na słynnym obrazie Delacroix. „Wolność wiedzie lud na barykady”. Warto zauważyć, że francuską wolność, to nie mężczyzna, ale kobieta wiedzie na barykady, co uważam, za dość wczesny przejaw feminizmu . Dlaczego wolność jest reprezentowana przez kobietę? Ponoć to był też jakiś rodzaj odcięcia się od „męskich rządów” poprzedzających rewolucję.

Marianna siedzi lub stoi, często nosi na głowie czapkę frygijską, jako symbol zrzucenia niewolnictwa, na głowie ma koronę, w późniejszym okresie rewolucji obnażono jej jedną pierś, jako symbol emancypacji i personifikacja żywicielki narodu. Czasem nosi pancerz symbolizujący władzę, towarzyszy jej lew jako symbol odwagi i władzy ludu oraz gwiazda, która jest symbolem inteligencji. Trójkąt zaświadcza o jej inteligencji, złamane łańcuchy  reprezentują wolność a skrzyżowane ręce - braterstwo. Rózgi liktorskie są z kolei symbolem państwa, waga-sprawiedliwości, ul-pracy. Te elementy nie są jednak zawsze niezbędne, ale warto może wiedzieć co oznaczają, jeśli zostaną umieszczone na obrazie czy też  rzeźbie.

Jej historia była burzliwa przez cały okres porewolucyjnej historii Francji. Towarzyszyła młodym rewolucjonistom podczas rozruchów maja 1968 roku,  ale mimo wielu prób zastąpienia jej innym symbolem przetrwała. Do popiersia Marianny pozowała jako model Brigitte Bardot, Mireille Mathieu a oprócz wymienionych na wstępie takze Laetizia Casta i Evelyne Thomas-aktorka i dziennikarka.

 Catherine Deneuve jako Marianne

I jeszcze jedno. Ciekawa jestem bardzo co sądzą o Mariannie sami Francuzi, czy przywiązują jeszcze jakąś wagę do tej narodowej alegorii czy też już im to nic specjalnego nie mówi.

poniedziałek, 20 września 2010

Carska Rosja i Francja-notatki z wystawy



Sadzac po wystawie, otwartej dwa dni temu w  rezydencji ambasadora rosyjskiego w Hôtelu d'Estrées na ulicy Grenelle, w Rosji nie bylo ani rewolucji pazdziernikowej, ani komunizmu, ani Lenina, ani Stalina i wogole caly ten "nieszczesliwy okres", jak nazwal go minister Mitterand w przedmowie do katalogu, jest epizodem, o ktorym lepiej jak najszybciej zapomniec. No, ale moze sie czepiam. Faktem jest, ze czas wladzy robotniczej zupelnie wyszedl z mody i w siedzibie ambasadora nie znalazalam absolutnie zadnego sladu tej zamierzchlej epoki. W modzie sa teraz Carowie-trzeba byc w zgodzie z duchem czasu!


Wystawa zostala zatytulowana "Sztuki i tradycje w Rosji-carowie i Francja, od Piotra Wielkiego do Mikolaja II"  i stanowi kontynuacje trwajacego w tym roku we Francji roku Rosji Jest to panorama zwiazkow laczacych od trzech stuleci oba kraje, wzajemnych wizyt, sympatii, pasjonujacych wplywow kulturalnych. Nicia przewodnia wystawy jest stosunek rosyjskich carow do Francji.  Okres napoleonski zostal pominiety, co jest z natury rzeczy zrozumiale.

Bylo ich pieciu.  Pieciu carow, ktorzy utrzymywali doskonale stosunki z Francja. Rozpczyna ja  Piotr Wielki, pierwszy monarcha rosyjski, ktory odwiedzil Francje. Wraz z Piotrem, Rosja otwiera sie na Zachod, na technike, inzynierie, kulture. Mlody carewicz kocha wszystko to, co zachodnie, ale do Francji wybierze sie dopiero po smierci Ludwika XIV-go w 1715 roku, oceniajac francuskiego monarche za zbyt przyjaznego odwiecznemu wrogowi Rosji czyli Imperium Ottomanskiemu. Podejmie go wiec w Wersalu siedmioletni Ludwik XV, dziecie-krol, ktory mimo mlodego wieku, w oczach Piotra Wielkiego objawi sie jako chlopiec wielce rezolutny i myslacy.
 Francja byla wowczas najpotezniejszym i najbogatszym krajem w Europie, nie byla wiec specjalnie zainteresowana spotkaniem z rosyjskim ksieciem. Oto co pisal w swoich dziennikach Saint Simon „ Nie bylo sie z czego cieszyc, i Regent (zastepujacy maloletniego krola), chetnie by sie bez  tego spotkania obyl. Nie warto bylo jednak zrazac  ksiecia posiadajacego taka wladze, tak przewidujacego, z wielka fantazja choc z pozostalosciami barbarzynskich obyczajow”-pisal francuski kronikarz.
Najbardziej dowcipne w calej historii bylo to, ze  Piotr Wielki nie zabral ze soba do Francji  zony, ktora, jak twierdza kronikarze,  slynela z wyjatkowego bezguscia w sposobie ubierania sie, do tego nie miala zadnych manier, pochodzila z plebsu i istnialo ryzyko, ze bedzie swoja osoba szokowac wyrafinowany  francuski Wersal. 



Piotr Wielki sportretowany przez najwybitniejszego malarza francuskiego XVIII wieku Jean-Marca Nattier (Amabasada Rosji w Paryzu)

I faktycznie, nawet bez zony, Piotr Wielki szokowal Francuzow. Nie tylko brakiem manier, ale przede wszystkich iloscia wchlanianego alkoholu, wina, piwa i wodki! Gorzej, przygotowano mu nocleg w komnatach faworyty Ludwika XIV , pani Maintenon, do ktorej, ku wielkiej zgrozie calego palacu, Piotr Wielki zaprosil paryskie prostytutki, co wywolalo oczywiscie niemaly skandal.Ale poza wykonaniem kilku towarzyskich faux-pas, Piotr Wielki byl pasjonatem nowosci. Zwiedzal absolutnie wszystko, Obserwatorium Astronomiczne, Sorbone, manufakture gobelinow, Akademie Francuska. I nawet uczestniczyl  w operacji katarakty. Podziwial kardynala Richelieu, o ktorym mowil (za Saint Simonem), ze oddalby polowe krolestwa, aby tej klasy czlowiek nauczyl go rzadzic. Zegnajac sie przed opuszczeniem Francji, rzucil uwage, ze luksus, jaki panuje w tym kraju bedzie dla niego zgubny. Bardzo zle wypowiadal sie o tlumach faworytow i "darmozjadow" jak ich nazwal krazacych po Wersalu. A mowil to na kilkadziesiat lat przed rewolucja!


Nasza ulubiona z lekcji historii Katarzyna II, inicjatorka rozbiorow Polski to juz zupelnie inny epizod. Miala ona w mlodosci francuska guwernantke, Babette Cardel i otoz dzieki otrzymanemu od niej wychowaniu, mloda krolowa od mlodosci pokochala  jezyk i kulture francuska.  Mowila i pisala bezblednie po francusku, korespondowala z Wolterem i innymi Encyklopedystami,  znala znakomicie  Corneilla, Racine'a i Moliera. W dzien po koronacji zaprasila na swoj dwor slynnego d’Alemberta, wspolautora Encyklopedii ze wszystkimi swoimi przyjaciolmi. Przyjezdza wiec takze Wolter i Diderot. Wolter zostaje obdarowany prezentami, zapraszany na kolacje a „Oswieceni” intelektualisci francuscy radza jej jak reformowac panstwo. Caryca mowi o nich: ”gdybym ich chciala sluchac, to musialabym zniszczyc cale moje imperium, prawodawstwo, administracje, polityke, finanse, musialabym wszystko zmienic aby wprowadzic teorie nie majace zadnego pokrycia w praktyce”-wyznaje.


Gdy wiele lat pozniej gdy Diderot znajduje sie w kiepskiej sytuacji finansowej, kupuje od niego cala jego biblioteke, za spore pieniadze. To samo dzieje sie wiele lat pozniej z Wolterem, od ktorego nabywa  nie tylko  biblioteke, ale takze produkcje zegarkow z fabryki w Ferney –Voltaire. Placi, ale otrzymuje za to wsparcie najwiekszych intelektualistow owczesnej Europy. Gdy dochodzi do rozbioru Polski, Wolter ja calym sercem popiera uwazajac, ze dobrze robi a rozbiory,  to „zwyciestwo tolerancji nad fanatyzmem religijnym Polakow”. 
Nie wszyscy dawali sie jednak uwiesc Katarzynie. Wyjatkiem byl d’Alembert, wielokrotnie namawiany do zajecia sie edukacja malego carewicza-stanowczo  odmawial osiedlenia sie w Moskwie. Natomiast mecenat carycy siegal dosc daleko, gdyz proponowala nawet drukowanie „Encyklopedii „ w Rosji. I wreszcie, do swojego nowo zbudowanego muzeum Hermitage stworzyla we Francji piekna kolekcje malarstwa ,  blisko 3 tys. obrazow, w wiekszosci malownych przez artystow francuskich. W Moskwie rezydowali na stale francuscy malarze, rzezbiarze i architekci, a Akademia Sztuk Pieknych w Petersburgu zostala skopiowana na wzor paryskiej. Symbol Petersburga, rzezba Piotra Wielkiego jest autorstwa francuskiego rzezbiarza, przyjaciela Diderota, Falconeta.


Pomnik Aleksandra Wielkiego wyrzezbiony przez Falconeta

Ale owczesny wladca czasow „Oswiecenia”we Francji, Ludwik XV nigdy nie byl wielkim sprzymierzencem Katarzyny. Wrecz przeciwnie, w walce o polski tron, Stanislaw Leszczynski mial poparcie przede wszystkim Francji. Czy fakt, ze jego zieciem byl polski krol mialo jakis wplyw na polityke „Bien aimé” czy tez byla to tylko sprawa sytuacji geopolitycznej? Katarzyna II tez wielka przyjaznia Ludwika XV nie darzyla. Trzeba pamietac o epizodzie ze Stanislawem leszczynskim, ktorego Francja skromnie, ale poparla a przed ktorego koronacja stanela na przeszkodzie Rosja. A zgilotynowanie krola w 1793 roku, rzady rewolucyjne, oddalaja ja od Francji, umieraja tez jej najblizsi przyjaciele, Diderot, Wolter.

Nowy rozdzial stosunkow francusko-rosyjskich otwiera intronizacja cara Alexandra II. Poczatki nie sa ciekawe, poniewaz Francja nalezy do koalicji w walce o Krym. Zawarty w 1856 roku pokoj, po przegranej w Sewastopolu zmienia jednak klimat na lepsze. Nie na dlugo.  Alexander II zwiazuje sie z Bismarckiem. Po latach, dwie rosyjskie ksiezniczki mowia w ten sposob do dyplomaty francuskiego” prawdziwym powodem zachowania sie Rosji w 1870 byla sprawa polska. Rosja, obawiajac sie, ze Polska otrzyma poparcie Francji, jak podczas kazdej rewolty , uwazala za konieczne zwiekszyc wplywy Niemiec.”Polska staje sie w  koscia w gardle w stworzeniu modelowych stosunkow francusko-rosyjskich.

W 1867 roku car Alexander II przyjezdza z oficjalna wizyta do Francji z okazji otwarcia wystawy Swiatowej ze swoimi dwoma synami, ksieciem Alexandrem i Wladimirem.Wizyta rozpoczyna sie znakomicie, car mieszka w palacu Elizejskim, odwiedza Opere, uczestniczy w obiedzie wydanym na jego czesc przez Napoleona III.  Ale w dzien po wizycie w operze, gdy przejezdza kolo Swietej kaplicy i Palacu Sprawiedliwosci, tlum skanduje „Niech zyje Polska” „Vive la Pologne”. Car udaje, ze nie slyszy, doskonale znajac bardzo cieple stosunki miedzy Francja i Polska. 6 czerwca 1867 roku wracajac z wyscigow konnych Longchamp z Napoleonem III kareta zostaje zaatakowana przez polskiego uchodzce Antoniego Berezowskiego. Ale zamach na cara sie nie udaje. Alexander II mimo iz jeszcze uczestniczy w balu wydanym na jego czesc w Ambasadzie Rosyjskiej przy ulicy Grenelle, krotko potem opuszcza Francje, przestraszony i niechetny temu krajowi. Antoni Berezowski nie otrzymuje natomiast kary smierci, broni go znakomity francuski adwokat, dostaje dozywocie a pozniej  zostaje skazany na wygnanie, umiera w Nowej Kaledonii.



Kosciol prawoslawny sw. Aleksandra Newskiego w Paryzu na ulicy Daru, odwiedzony przez Mikolaja II w 1896 roku


Sposrod wszystkich carow, Alexander III zdobyl sobie najwieksza sympatie Francuzow. Chociaz tak naprawde nigdy sie o nia specjalnie nie staral. Przede wszystkim kochal wszystko to,  co rosyjskie w przeciwienstwie do swojego ojca zapatrzonego w Prusy. Sytuacja geostrategiczna, alians niemiecko-austriacki niejako automatycznie doprowadzil do zblizenia francusko-rosyjskiego. Wydarzeniem, ktory rozgrzeje zainteresowanie Francji w Rosji staje sie wyslanie do portu w Krosztadzie calej flotylli francuskiej. Rosjanie po prostu szaleja. Statki przykryte zostaja kwiatami, flagami obu krajow. Wieczorem, w Petersburgu odbedzie sie gigantyczny obiad na ktorym beda obecni admiralowie obu krajow. Jest to jakby przystawka do dalszych wzajemnych podchodow i umizgow, ktorych ukoronowaniem bedzie podpisany w 1894 roku alians francusko-rosyjski. Francja boi sie Niemiec  po przegranej w 187o gdy stracila Alzacje i Lotaryngie. Republikanska Francja czuje sie osamotniona w monarchistycznej Europie.

I wreszcie nadchodzi rok 1900 i wystawa uniwersalna. Powstaje wowczas, obok Grand Palais, Petit Palais, dworzec Orsay i Lyon- najpiekniesjzy paryski most, Aleksandra III. Mikolaj II polozyl pierwsza cegle pod jego budowe podczas wizyty w 1897 roku, ale na otwarcie mostu nie przybyl. Wizycie  w 1897 roku  towarzysza tlumy na ulicach, mowi sie o 3 milionach Paryzan. Na te okazje zbudowano nawet na ulicy Daru cerkiew Sw. Alexandra Newskiego. Podczas wizyty carskiej pary jest wypelniona po brzegi.


Tron cesarski, haftowany herbem dynastii Romanowych. Miescil sie w Amabasadzie rosyjskiej, zasiadal na nim podczas pobytu w Paryzu w 1896 roku Mikolaj II. Ukrywany po rewolucji.


Wystawa konczy sie na carze Mikolaju II , ktory odwiedzil Paryz trzykrotnie. 
Ogolem zebrano wiec pamiatki skrzetliwie przechowywane przez biala emigracje, uciekinierow, ktorym udalo sie cos wywiezc i ocalic przed rewolucyjnym pozarem.Takie na przyklad jak ten fotel, na ktorym podczas wizyty w Paryzu w 1896 roku zasiadal Mikolaj II a   ktory zostal skrzetnie schowany po Rewolucji, podobnie jak wszystkie portrety cara.

Swego czasu spedzilam troche czasu badajac zycie kolonii carskiej w Warszawie, bojkot i nienawisc wobec instytucji rosyjskich. Rosyjska cerkiew, ktora stala na miejscu ogrodu Saskiego zostala po prostu rozniesiona przez mieszkancow Warszawy po wyzwoleniu w 1918 roku. Zazdroszcze Francuzom nienagannych stosunkow z Rosja od  ponad trzech wiekow. Poza krotkim epizodem napoleonskim i wojna o Krym, wlasciwie od pierwszej wizyty Piotra Wielkiego w Wersalu, w 1717 roku, ich relacje,  to niekonczcacy sie festiwal wzajemnych ochow i achow. Zazdroszcze Rosjanom mostu Alexandra III w Paryzu, zazdroszcze, ze mieli madra caryce, ktora zakupila cala biblioteke Woltera i Diderota i wspierala calym sercem i kiesa francuskich Encyklopedystow.
 Portrety carow wyeksponowane w Paryzu   robia wiec na mnie  dosc dziwne wrazenie i sklaniaja do refleksji, ze w budowaniu dobrych stosunkow z Rosja, jestesmy dopiero w powijakach, Francuzom jest latwiej, lacza ich wieki wzajemnej fascynacji i wplywow.

środa, 8 września 2010

"Wierze w koty i w rum, i w slonce, i w zielone drzewa, i w wolnosc"- o ksiazkach Andrzeja Bobkowskiego



« Szkice piorkiem” przeczytalam wiele lat temu. Oczarowal mnie odwazny, barwny  jezyk i osobowosc autora. Nigdy wczesniej nie czytalam nikogo o tak prostym, niezginajacym sie kregoslupie moralnym. Na kazdej stronie czulo sie owo  wyszarpywanie wolnosci, w  plonacej, zniewolonej totalitaryzmami Europie. Bobkowski uwiodl mnie soba. Osobowoscia szalenca, ktory podczas gdy „na calym swiecie wojna” na rowerze przemierza Francje.  Przez kilka lat przedziera sie przez przelecze, spi pod golym niebiem,  postepuje na przekor,  wbrew logice i zdrowemu rozsadkowi. Byl inny. Piszacy w PRL-u mieli zniewolony umysl, ci na emigracji, przetracony nierzadko kregoslup. Bobkowski byl unikalny, nie nalezal, ani do jednych ani do drugich. W co wierzyl?
Wierze w koty i w rum, i w slonce, i w zielone drzewa, i w wolnosc. Chce miec prawo zdechnac z glodu, jezeli sobie nie dam rady. I zyc na litosc boska, zyc troche tak, jak mnie sie podoba, a niekoniecznie tak, jak sie podoba jakiejs zas...ideologii. Amen.  Mam pragnienie. Rumu Darby Mc Graw jak wolal kapitan Flint w Savannah. Po czym wykitowal. „Ale co se uzyl to se uzyl”-pisal w „Szkicach piorkiem”.

 Do niedawna nawet nie wiedzialam, ze jakies inne ksiazki Andrzeja Bobkowskiego istnieja. To znaczy wiedzialam, ze wychodzily, ale jakos nie bylo okazji  do nich dotrzec. I wreszcie,  gdzies na poczatku tego roku dowiedzialam sie, ze grupa studentow z Lodzi organizuje podroz po Francji sladami Bobkowskiego. Obserwowalam ich peregrynacje, czytalam fragmenty z jego ksiazek dotyczace Francji i Paryza. Dowiedzialam sie, ze tu mieszkal,  ponad osiem lat.  
Podczas ostatniego pobytu w warszawskim „Czulym barbarzyncy” dostrzeglam  ksiazki Bobkowskiego na ladzie przy samym wejsciu. Wzielam wszystkie: „Listy do Jaroslawa Iwaszkiewicza-Tobie zapisuje Europe”, „Listy z Gwatemali do matki” , „Z dziennika podrozy” i wreszcie zbior opowiadan-„Punkt rownowagi”. Przeczytalam je, jedna pod drugiej, jak swiete ksiegi, powolutku przekladajac kartki  aby zatrzymac radosc  czytania na jak najdluzej.

Lekture rozpoczelam od listow do Jaroslawa Iwaszkiewicza, ktore zostaly podane do druku i opracowane bardzo starannie przez Jana Zielinskiego. Korespondencja pelna niezwyklej energii, optymizmu, brawury slownej i oczywiscie pelna fantastycznych anegdot.  Najbardziej podobal mi sie opis, gdy Bobkowski jest zapraszany przez Ambasade kierowana wowczas przez Jerzy Zagorskiego , o ktorym autor „Szkicow Piorkiem” nie byl chyba najlepszego zdania. „Wyprasowalem sobie granatowe ubranie, wypralem chustke do nosa i naostrzylem ozor”. Ale rano, w dniu literackiego spotkania, kupujac „Humanité”-(ironia autora!) wygrywa  los na loterii i natychmiast pedzi do jednej z najdrozszych paryskich restauracji, do „Maxima” i zamawia: ostrygi, languste i pstragi i jeszcze cos z rozna zakrapiajac to oczywiscie „szampitrem”. Przy kawie napisal list do Zagorskiego, ktory zaczynal sie slowami „Bog jest wielki a Lenin jego prorokiem, jak mowia katolicy spoleczni”. List konczyl sie wierszem Galczynskiego „juz lepiej sie powiesze, wietrzyk mnie pokolysze, raz na Wschod, raz na Zachod, das edwig polnische”. Po czym zawiozl wlasnorecznie list Zagorskiemu, przepraszajc , ze nie moze sie zjawic na wieczorze.
Polknelam rownie szybko jego korespondencje z matka, tomik opowiadan „Punkt rownowagi”, ktore nie byly  juz pisane tak zywym, zlosliwym piorem, bardziej wykoncypowane. I wreszcie dotarlam do „Z dziennika podrozy” z najpiekniejszymi stronami jakie czytalam o Paryzu. Pierwszy tekst „Wiosna w Paryzu” zaczyna sie slowami „Czulo sie jej nadejscie w sobote. To moment przypominajacy otwarcie butelki szampana: korek powoli wysuwa sie, ciezko i opornie, a potem pyk!-jest wiosna.” Jest to tekst, w ktorym, jak moim zdaniem, w zadnym innym, ujawnia sie talent Bobkowskiego. Gdy liscie kasztanow zaczynaja sie otwierac, staja sie”damskim plaszczykiem z jedwabiu, wyszarpnietym wdziecznie z torebki w oczekiwaniu deszczu”. Mowa jest o poniedzialku, i o metrze i o ulicy Rivoli na ktorej, jak dzisiaj, jest „rojno i ciasno”. Czyta sie jego dziennik jak gdyby czytalo sie bloga o Paryzu, pisanego teraz, dzisiaj. Sa tam i opisy targow warzywnych i mentalnosci Francuzow „Moj stary, pisze o swoim szefie Bobkowski-i jemu podobni wieksi i mniejsi wiedna: pracuja coraz bardziej z dnia na dzien, tylko na chleb, garbiac sie z rezygnacja”. (tak jakbym widziala napisy na wczorajszym strajku „metro, bulot, caveau” czyli metro, praca i grob).
Do Paryza powraca piszac o pozegnaniu przed wyjazdem z Europy. Pakuje ostatnie ksiazki „ukladam je w kufrze i walizkach, wioze ze soba, a wydaje mi sie, ze jest to wieczor pozegnalny z Balzakiem, Flaubertem, Goncourtami (wlasciwie tylko Juliuszem), Gautierem i zaposilbym ja na koncu-pania Sand. Z France’em, Daudetem, le Bonem...” Moje salony-walizki pekaja w ten ostatni wieczor, caly tlum wielkich przyjaciol przechadza sie, z kazdym z nich zamieniam kilka slow i uscisk, usadzam”.
Ale nie zalowal, gdyz jak pisal przy wyjezdzie, byla juz w nim owa „ radosc przestrzeni, przemozna ochota zmierzenia sie znowu z nieznanym zyciem, odpuszczenia cieciw, ktore naprezone do kresu groza lukom peknieciem”. Nurknac w dal, wylamac kraty, moze wyimaginowane, i poczuc znowu slonce, zielen i wiatr. Podpisac zawieszenie broni z otoczeniem? Nie-buntowac sie swobodniej”.
Wielokrotnie zastanawialam sie podczas lektury, jak to mozliwe, aby pisarz, ktory zmarl ponad piecdziesiat lat temu stal sie nagle tak bardzo i w sposob tak oczywisty tak aktualny, dla mnie i dla calego mlodego pokolenia w Polsce. Nagle zaczeto go wydawac, czytac, stal sie modny i uznany-ktos nawet zalozyl fanclub na Facebooku. Studenci organizuja seminaria  i wycieczki sladami autora „Szkicow Piorkiem”. Stal sie nagle, piecdziesiat lat po swojej smierci czytelny, zywy i bardzo aktualny.
Mysle, ze Bobkowski wychowal sie i wyksztalcil w okresie dwudziestolecia miedzywojennego, literackie ostrogi zdobyl u „Skamandrytow”, ktorzy za Lehoniem powtarzali „A wiosna, niechaj wiosne, nie Polske zobacze”. Wojne przezyl we Francji, karmil sie francuska literatura i francuska kuchnia. Stad do polskich problemow  i wojen polsko-polskich czy polsko-sowieckich mial stosunek odlegly .”Nie ma we mnie zadnego komleksu ani nieuswiadomionej tesknoty. Kwestia lanow, makow i blawatkow i skowronkow nie odgrywala we mnie nigdy roli fundamentalnej. Jestem flanca, ktora latwo przyjmuje sie wszedzie. Nie jestem tez liana, ktora musi sie kolo czegos okrecac. A juz na pewno niekoniecznie wokol piaskowej sosny czy tatrzanskiego smerka. Jezeli tesknie, to za ludzmi, i to za ludzmi w innym nawet klimacie”-pisal.
Dopiero „mlodzi dwudziestoletni”, wychowani w dzisiejszej wolnej Polsce mogliby sie sie pod tymi slowami podpisac. Ci ktorzy wyjezdzaja na drugi koniec swiata, jak Bobkowski, w poszukiwaniu „przestrzeni”. Nie za chlebem, ale za wolnoscia. Znajoma wyprowadzila sie do Peru, w sam srodek Puszczy Amazonskiej, bliski przyjaciel porzucil Europe dla Argentyny i wyglada na to, ze sie dobrze zadomowil i nie zamierza wracac. Dopiero teraz ich rozumiem. Swego czasu odradzalam, bo wydawalo mi sie, ze nie mozna zyc poza Europa.
„Pozwolic czlowiekowi ZYC – oto jedyny system i ideologia. Pozwolic zyc a nie KAZAC zyc, zostawic mu wybor jego celu zycia, a nie narzucac z gory”. Piekne motto na zycie. Nieprawdaz?


niedziela, 5 września 2010

Cos sie psuje w panstwie francuskim...



Zaintrygowala mnie informacja o nowym programie „3D” stacji radiowej France Inter. transmisja miala sie odbyc w niedziele o godz. 12 z teatru Rond Point (a swoja droga to znakomita reklama teatru w bodajze najpopularniejszej stacji radiowej), dwugodzinny nowy blok  programowy przygotowany przez doswiadczonego dziennikarza tej stacji, Stefana Paoli.


Zaproszono do programu kilku pisarzy i historykow;  Emmanuela Todda, ktorego ksiazka „Po demokracji, los emigrantow” ukaze sie w polowie pazdziernika, Marca Roche, znanego korespondenta dziennika „Le Monde” w Londynie, ktory wydal ostatnia swietnie przyjeta przez krytyke ksiazke o tym jak Goldman Sachs kieruje swiatem, nastepnie mloda pisarke Blandine Le Callet, autorke powiesci „Ballada Lili K” o relacji matki z corka. I jeszcze kilku innych historykow, socjologow, pisarzy...
A wiec wybralam sie, to w sumie niedaleko, aby „na zywo” posluchac debaty francuskich intelektualistow.  O czym? A wiec mialo byc o sprawach biezacych.
Pierwsza czesc programu zajela dyskusja o wartosciach Republiki, takich jak wolnosc, rownosc i braterstwo, wychodzac  z zalozenia, ze” cos sie psuje w panstwie dunskim”. Wyjsciem do dyskusji stalo sie oswiadczenie Sarkoziego, aby pozbawic obywatelstwa francuskiego tych, ktorzy popelnia jakies przestepstwo, a beda swiezej daty, nowoupieczeni posiadacze francuskiego paszportu. Te slowa, skadinad jak wiele innych slow Sarkoziego wywolalo burze. Pozbawic kogos obywatelstwa? Toz to wolno uczynic tylko w sytuacjach ekstremalnych!
Podczas programu france Inter podniesiono tez inna kwestie: Bo jesli Sarkozy chce pozbawic ludzi obywatelstwa, to dlaczego spoleczenstwo nie powinno zastanowic sie nad pozbawieniem go urzedu prezydenta, wszak narusza  5 punkt Konstytucji, w ktorym to wlasnie prezydent ma dbac o to, zeby wszystkie paragrafy najwyzszego aktu panstwowego byly respektowane.I tu wypowiadajacy te slowa Emmanuel Todd dostal najwieksze brawa.
Porownywano aktualna sytuacje we Francji do sytuacji Niemiec lat trzydziestych, kryzysu gospodarczego, ale przede wszystkim braku perspektyw, ogolnej beznadziei i jak twierdza niektorzy ,faszystowskich decyzji rzadu. Mowa tu o sytuacji Romow, ktorzy sa masowo odsylani do Rumunii i Bulgarii. Sarkozy taka decyzja osiagnal dolne progi niepopularnosci. Na sobotnim pochodzie niesiono jego trumny.
Druga czesc programu poswiecona byla przeprowadzanej wlasnie przez rzad  reformie  emerytur. We wtorek, wlasnie z tego powodu,  ma sie odbyc generalny strajk w calej Francji - wszystko bedzie stalo. A do tego czlonek rzadu Sarkoziego, Eric Woerth jest uwiklany w afere o nielegalne finansowanie rzadzacej partii, UMP.
Nie mam zamiaru streszczac w detalach calej dyskusji, ale odnioslam wrazenie, ze atmosfera panujaca we Francji czasem przypomina klimat sprzed rewolucji francuskiej, gdy przedmiescia rusza na piekne dzielnice Paryza, niedostepne tym, ktorzy sie zle urodzili.
Moj znajomy Szwajcar, ktory o demokracji francuskiej nie jest najlepszego zdania, skomentowal dyskusje nastepujacymi slowami „Nie wystarczy w glosowaniu powszechnym wybrac prezydenta, aby panstwo nazwac   demokratycznym. Trzeba jeszcze przestrzegac wszystkich wartosci, z ktorymi sie wiaze demokracja.
Program w kazda niedziele na zywo we France Inter o godz. 12. Nazwa audycji „3D”.

czwartek, 8 lipca 2010

W Cap-Ferret



Musze sie troszke wytlumaczyc ze zwolnionego tempa obecnosci na blogu.  Najpierw duza czesc mojej energii i czasu pochlonela przeprowadzka, a od dwoch dni znalazlam sie na malutkim cypelku wychodzacym prosto w Atlantyk, nazywajacym sie Cap-Ferret. Kazdego roku staram sie wynalezc jakies nowe, niebanalne miejsce, z dala od tlumu turystow, z nadzieja na dobra kuchnie i piasek, ktorego ma byc duzo i w kolorze zolto-bialym.  Moze to jakas obsesja z dziecinstwa? Poszukiwanie piasku zapamietanego z wakacji nad  Baltykiem, goracego, parzacego w stopy? A moze po prostu potrzeba zapomnienia o calym swiecie patrzac w horyzont wzburzonego bialymi grzywami morza?

Wlasciwie to nawet nie wiem jak moj wybor padl w tym roku na Cap-Ferret. Mysle, ze pomysl narodzil sie podczas ogladania jednego z programow "Les racines et des ailes" we francuskiej telewizji, ktory od lat jest moim podstawowym zrodlem inspiracji do podrozy i miejsc na wakacje. A moze ogladane na Googlu kilometry zlotych plaz...A moze wiesci jakie kraza we Francji o niezwykle zachowanym srodowisku naturalnym polwyspu?


Dosc, ze znalazlam polozony prawie na samym koncu polwyspu drewniany, tradycyjny, typowy dla miejscowej architektury drewniany dom , rozpostarty na ogromnym terenie zarosnietym pokracznymi sosnami, z widokiem na latarnie, ktora szczegolnie pieknie wyglada w nocy, gdy wskazuje dom zagubionym rybakom swoim cieplym, czerwonym strumieniem.

Polwysep przypomina swoim polozeniem Krynice Morska; z jednej strony Ocean, z drugiej zatoka Arcachon, zatoka slynaca z upraw ostryg. Miasteczko jest  urokliwe, po ulicach od rana przechadzaja sie zawsze eleganckie i szczuple Francuzki z bagietkami w dloni. Cap Ferret slynie przede wszystkim z hodowli ostryg i znakomitych warunkow dla amatorow sportow wodnych, surfingu ze wzgledu na wysokie fale, ale takze zeglowania po zalewie Arcachon. Ostatnio stal sie modny kate surfing i ogladalam dzis na plazy jakiegos nieszczesnika, ktory mimo sporego wiatru i niemalej fali probowal wzbic sie ze specyficznym spadochronem w dloniach ponad fale.

 Samo miasteczko jest natomiast bardzo wakacyjne i dosc senne, na ulicach widac pelno starych kolorowych pickapow z otwartymi dachami i trzymajacymi ich sie ich mocno metalowych stelazy dziecmi. W samym srodku miasta otwierany jest co rano targ, a na nim, czego dusza zapragnie z owocow morza, langusty, malze, ostrygi slowem- cala morska fauna zlapana wczesnym rankiem w Atlantyku.


Ale dla amatorow ciagnacego sie kilometrami plaz zlotego piasku i przezroczystej wody miejsce jest wymarzone. Wzdluz samej plazy nie ma zadnych zabudowan, moze poza zachowanymi, historycznymi bunkrami poniemieckimi. Miedzy morzem i wioskami ciagna sie na dwudziestu pieciu kilometrach wydmy. Stad niesamowity widok na niekonczacy sie horyzont i ginaca w oddali linie odzielajaca niebo od ziemi...Czasami ta linia zanika i wowczas nie wiem gdzie jestem, czy to jeszcze ziemia...